Литмир - Электронная Библиотека

– To był jeden z Rosjan? – spytał Darwin.

– Nie. Tony Constanza z New Jersey. Były zabójca mafijny.

– Potwierdzą w sądzie, że go tam widzieli?

– Kto wie? – zadumał się Lawrence. – Nie wspomniałem im, że chodzi o morderstwo, w które zamieszany jest członek mafii, po prostu pokazałem im fotki. Ja na ich miejscu, znając szczegóły, nie zeznawałbym.

***

Prokurator okręgowy Restanzo chodził po placu budowy z trzema swoimi podwładnymi i żaden z nich nie wyglądał na zbyt szczęśliwego z powodu wszechobecnego błota, które brudziło noski ich butów. Dwaj mundurowi odgrodzili obszar wokół podnośnika nożycowego i pełnili straż, powstrzymując przed podejściem ciekawskich robotników budowlanych, podczas gdy kapitan Hernandez stał z rękami założonymi na piersiach. Trudy mocowała wideokamerę na stabilnym trójnogu. Lawrence stanął pod podniesionym podnośnikiem nożycowym dokładnie w miejscu, w którym Jorge Murphy Esposito znajdował się w chwili śmierci. Tak jak podczas tamtego wypadku na solidnej płycie nośnej podnośnika, jedenaście metrów nad głową Stewarta, leżało ćwierć tony materiałów.

– Zastanawialiśmy się – wyjaśniał Hernandez – czy mamy do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem czy też z zabójstwem, które w dodatku należy powiązać ze sprawą Przymierza. Pan Stewart zna odpowiedź. – Wskazał na Lawrence’a, który z kolei kiwnął głową w kierunku Trudy. Na kamerze zapaliło się czerwone światełko. Stewart odchrząknął.

– No dobrze. Wszyscy wiemy, że dowody z sekcji i dowody poszlakowe związane ze śmiercią mecenasa Esposito sugerują, iż ofiara ze swojej pozycji nie mogła sama dosięgnąć sterownika układu pompy hydraulicznej, gdyż po poruszeniu śruby na filarze podnośnik spadał w ciągu dwóch sekund. W dodatku na tułowiu mężczyzna nie miał plam płynu hydraulicznego. Z fotografii koronera wynika wyraźnie, że tylko mankiety spodni Esposito oraz podeszwy jego butów zostały nim opryskane. Kilku robotników przebywających owej niedzieli na placu budowy rozpoznało na zdjęciu osobnika, który kręcił się w pobliżu miejsca zbrodni w chwili śmierci prawnika. Mężczyzna ten nazywa się Tony Constanza, niegdyś był zabójcą na usługach mafii, obecnie jest zatrudniony w biurze mecenasa Trace’a.

– Nie lubię określenia „mafia” – wtrącił prokurator okręgowy Restanzo. – Mafia kojarzy się z Włochami i Sycylijczykami, a zatem stanowi obelgę dla jednej określonej grupy etnicznej. Wszyscy wiedzą, że tak zwany Syndykat dawno już zrezygnował z dominacji jednej, konkretnej grupę etnicznej. Z tego powodu wolimy termin „przestępczość zorganizowana”.

– W porządku – podjął Lawrence. – Zanotujmy więc dla porządku, że Tony Constanza był wcześniej członkiem tego skrzydła wielonarodowościowego, wieloetnicznego i wielorasowego syndykatu przestępczości zorganizowanej, które nawet dziś jeszcze składa się głównie z Amerykanów pochodzenia sycylijskiego oraz włoskiego i powszechnie znane jest jako mafia. Czyli tak – ciągnął, patrząc na prokuratora okręgowego. – Jeśli zamierza pan oskarżyć kogoś o tę zbrodnię, potrzebuje pan dowodu na to, że mieliśmy tu do czynienia z morderstwem, nie zaś z wypadkiem. Chciałbym panu taki dowód pokazać. Stoję obecnie w miejscu, gdzie znajdował się mecenas Esposito na dwie sekundy przed momentem, w którym podnośnik nożycowy stracił całe ciśnienie hydrauliczne i spadł na niego, wgniatając w mechanizm nożycowy. Czy ktoś chciałby do mnie dołączyć tutaj, aby zrekonstruować tamten wypadek?

Przez minutę nikt się nie ruszał. W końcu Dar podszedł ku platformie i stanął pod nią obok Lawrence’a. Nie miał najmniejszego pojęcia, co kombinuje jego przyjaciel, ufał jednak w jego profesjonalizm. Czarne buty Bally i mankiety spodni garnituru od Armaniego i tak były opryskane błotem, dlatego już mu to nie przeszkadzało. Zresztą umiał doczyścić i wyświecić buty.

– Panie prokuratorze, zechciałby pan poluźnić, a następnie zdjąć hydrauliczną śrubę nastawną? – poprosił Lawrence. Ogromna platforma wisiała ponad dziesięć metrów nad głową jego… i nad głową Dara.

– Tam jest zbyt głębokie błoto – bąknął Restanzo, który nadal gniewał się za słowo „mafia”.

– Ja to zrobię – zadeklarował się kapitan Hernandez. Przeszedł przez błoto do końca platformy, obok głównego układu pompy hydraulicznej.

Stewart zrobił pauzę, gdy zobaczył nadchodzącą szybkim krokiem Syd Olson.

– Przepraszam za spóźnienie – powiedziała, nieco zadyszana.

– Po prostu pokazujemy działanie tego urządzenia – wyjaśnił jej Lawrence. – Kapitanie, proszę odkręcić śrubę nastawną, a następnie ją usunąć.

Minor rzucił przyjacielowi szybkie spojrzenie. Obaj stali w pozycji z pozoru niedbałej, z założonymi na piersiach ramionami. Darwin czuł nad głową namacalny ciężar platformy. Zastanowił się, czy zdąży chwycić za ramię Larry’ego i wraz z nim wyskoczyć spod załamującego się podnośnika. Było to proste równanie z prostą jednoznaczną odpowiedzią. Nie, nie zdąży.

Hernandez wzruszył ramionami i zaczął przekręcać wielką śrubę w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Śruba poruszyła się, rozległo się bulgotanie płynu hydraulicznego i platforma opuściła się zaledwie o piętnaście centymetrów.

– O cholera – zdumiał się kapitan, odskakując w tył.

– Proszę kręcić dalej – polecił Lawrence. Hernandez zbliżył się do śruby ostrożnie, niczym do żywego grzechotnika. Tym niemniej z werwą otoczył ramieniem słup i dotknął śruby, którą przekręcił o dziewięćdziesiąt stopni. Platforma zadrżała, jakby zamierzała za chwilę spaść.

– Dalej proszę – powtórzył Stewart.

Śruba przestała się obracać. Kapitan chwycił ją mocniej, najpierw jedną, potem drugą ręką, wreszcie obiema. Bez rezultatu.

– Pieprzone gówno… Och, proszę mi wybaczyć, panie Restanzo… Jestem pewien, że ta śruba dalej się nie ruszy.

Lawrence podszedł do słupka, Dar za nim, szczęśliwy, że wyrwał się ze strefy śmierci. Stewart położył rękę na masywnej śrubie i poczekał, aż Trudy uwieczni go na taśmie.

– Panie prokuratorze, główna oficer śledcza Olson, kapitanie Hernandez, panowie… Ta śruba jest w swoim normalnym ustawieniu, dokładnie tak samo jak w dzień śmierci mecenasa Jorge Murphy’ego Esposito. Nie istnieje możliwość, że ofiara przypadkowo usunęła śrubę hydrauliczną. Jak widzieliście, śrubę tak zamontowano, aby można ją było ręcznie opuścić lub podnieść zaledwie o kilka centymetrów. Jeśli jednak chce się spuścić podnośnik niżej, trzeba użyć przynajmniej średniej wielkości klucza nasadowego. Taka technika. – Lawrence odwrócił się do Sydney i prokuratora okręgowego. – Osobnik, który zabił mecenasa Esposito… a mamy świadków, którzy rozpoznali na zdjęciu zabójcę zawodowego mafii, Tony’ego Constanzę… przebywał tutaj w chwili śmierci Esposito. Ten zabójca zatem na pewno wycelował pistolet w prawnika, kiedy odkręcał tę śrubę kluczem nasadowym.

– Nie znaleźliśmy żadnego klucza na miejscu wypadku – zauważył Hernandez.

– Zgadza się – przyznał Stewart. Dał znak Trudy, która wyłączyła kamerę i wyszła z cienia podnośnika nożycowego. Darwin poszedł za nią.

***

Trudy i Lawrence wpadli do mieszkania Minora na drinka i dopiero później pojechali do Escondido. Syd wydawała się nie spieszyć z rozpoczęciem rozmowy, o którą prosiła po pogrzebie Toma Santany.

– Okej, czyli rozwiązaliśmy sprawę zabójstwa Esposito i ustaliliśmy, że zabójcą był Constanza – podsumowała Trudy. – Sprawa Willisa w Carmel została ponownie otwarta, a FBI przejęła toyotę camry, powinni więc dokładnie ją sprawdzić… Korzystając ze wszystkich znanych technicznych i laboratoryjnych metod, postarają się znaleźć wszelkie możliwe odciski palców, włókna i tak dalej.

– Warren mocno się zawziął – dodała Syd.

– W końcu troje agentów nie żyje – stwierdził Lawrence. – Nie dziwię mu się.

– Czy ten Dallas Trace po prostu oszalał? – spytała Trudy. – Był obrońcą przez trzydzieści lat… Nie wie, że jedyne przestępstwo, które w tym kraju na pewno nie ujdzie człowiekowi na sucho, to zabicie ludzi reprezentujących organy ścigania?!

Dar odchrząknął.

– Nie wydaje mi się, żeby Trace kontrolował jeszcze tę sytuację – powiedział. – O ile kiedykolwiek ją kontrolował. – Pozostała trójka popatrzyła na niego bez słowa. – To typowo rosyjskie podejście – kontynuował. – Rosją rządzi właśnie mafia. Jeśli przedstawiciele rządu albo policji wchodzą tym bogatym przestępcom w drogę, ci po prostu ich mordują. I tyle.

– To prawda – przyznała Syd. – Nie mają tam żadnych ustaw RICO [Racketeer Influence and Corrupt Organization – organizacja stworzona w 1970 r. do walki z przestępczością zorganizowaną i korupcją.] ani żadnych podobnych aktów prawnych, które pozwoliłyby władzom federacji albo miejscowej policji naprawdę przyskrzynić tych drani. Do rosyjskiej mafii należy węgiel, gaz ziemny, alkohol, połowa dostępnej żywności i energia elektryczna. Należą do mafii i to mafia je rozdziela pomiędzy lud…

– Twierdzisz więc – spytała Trudy – że Przymierze ściągnęło do pomocy Rosjan, a tamtym nie wystarczyła wyznaczona rola? I że teraz Organizacija ustala warunki i rządzi?

– Mogę się założyć, że tak właśnie jest – odparł Darwin. – Myślę, że Dallas Trace i jego początkowi wspólnicy nie docenili Rosjan, toteż w chwili obecnej sytuacja kompletnie wymknęła im się spod kontroli i nie mają już w całej sprawie zupełnie nic do powiedzenia.

– To zaszło za daleko – mruknęła Sydney, patrząc gdzieś w dal. – Te dranie posunęły się za daleko. Rosyjski niedźwiedź będzie ich wykańczał, aż się nie zaspokoi… Jednego po drugim, powoli…

***

– O czym więc chciałaś pomówić? – spytał Minor, kiedy Stewartowie odjechali. Syd siedziała na kanapie naprzeciwko jego krzesła i wyglądała na kompletnie zatopioną w myślach.

Kobieta podniosła głowę i spojrzała Darwinowi uważnie w twarz. Te niebieskie oczy o niezwykle inteligentnym wyrazie zauważył i zapamiętał już podczas pierwszego spotkania.

78
{"b":"96997","o":1}