– Niezbyt droga, ale dość dobra broń. Tego typu krajowe karabiny o dużym zasięgu i sporej celności zaczynają się już od dwóch tysięcy dolarów, a europejska broń snajperska nie bywa tańsza niż osiem tysięcy. Zdaje mi się, że tikkę można kupić już za tysiąc dolarów. Na miejscu zabójcy nie wybrałbym jej jednak.
Dar skinął głową. Zgadzał się z Nedem.
– Wysłali do mnie tylko obserwatora. Podejrzewam, że od razu postanowili poświęcić tę broń. W razie kłopotów strzelec miał ją bez żalu porzucić.
Kapitan ponownie się uśmiechnął.
– Obserwatora, co? Nie mają o tobie najwyższego mniemania, nieprawdaż?
– Istnieją świetni obserwatorzy – odparł cicho Darwin. – Znałem kiedyś takiego, który był lepszym strzelcem i odważniejszym mężczyzną niż większość dobrych snajperów, jakich kiedykolwiek spotkałem.
Młody oficer patrzył na niego przez dobre parę minut. Potem ruszył do drzwi, pokazując Darwinowi, aby poszedł za nim.
***
Magazyn był ogromny. Gdzieś dalej, w ciemnawym kącie brzęczał podnośnik widłowy, poza tym byli tu chyba sami. Ned otworzył jedną ze skrzyń.
– Jeśli szukasz nowszego modelu twojego starego M40, Darwinie, ta zabawka powinna ci się spodobać.
Minor sięgnął do wnętrza i trafił na karabin owinięty w cienką gąbkę.
– H-S Precision, czyli w skrócie HSP762/300 – wyjaśnił kapitan. – Można z niego strzelać nabojami o obu wymienionych przeze mnie kalibrach, czyli regularnymi nabojami 7,62 milimetra typu NATO lub kulami 300 Winchester Magnum. Kolbę wykonano oczywiście z grafitu i włókna szklanego, toteż marines nie grożą już odłamki w policzkach, w wyposażeniu jest dwójnóg i regulowanej długości kolba z wysokiej jakości polimeru, podobnie jak w unowocześnionym M24. Zobacz tutaj. Widzisz, jak idealnie można go wyregulować? Możesz go też zapakować w lekki futerał przenośny wielkości 58 x 43 centymetry i zasadniczo masz do dyspozycji dwa… różne rodzaje broni.
– Bardzo przyjemny – przyznał Dar. – Myślałem jednak o starym Remingtonie 700 z celownikiem Redfield.
Ned lekko zmarszczył brwi.
– A może wejdziesz do sklepu sportowego, Darwinie, gdzie kupisz sobie łuk i strzały?
To zdanie rozbawiło Minora, uśmiechnął się.
– Niezły pomysł. Strzały są cichsze i tańsze niż tłumiki. Żadna broń nigdy tak naprawdę nie staje się przestarzała.
Kapitan pokiwał głową.
– Rzeczywiście – zgodził się – jeśli tylko wciąż można z niej kogoś zabić. Chcesz jakiś nóż?
– Tak, marki KA-BAR – odparł Dar.
Ned opuścił wieko skrzyni i zamknął ją na kłódkę.
– Okej, na co dzień używasz zabytkowego M40. Aż do momentu, gdy zawodzi cię wzrok… Mówiłeś, że przy jakiej odległości to się dzieje?
– Nie mówiłem – odrzekł Minor – chociaż chodzi mniej więcej o dziesięć metrów.
– Kup strzelbę – doradził mu kapitan. – Albo, jeszcze lepiej, dużego, złego psa.
– Przyjaciółka dała mi ładny sztucer. Remingtona – wyjaśnił Dar. – No cóż, pożyczyła mi…
Ned gwałtownie uniósł brwi – nie na wzmiankę o sztucerze, lecz słysząc słowo „przyjaciółka”. Darwin nigdy nie rozmawiał z nim o kobietach.
– No dobrze – powiedział cicho kapitan. – Jaki konkretnie egzemplarz cię zainteresował? Może myślałeś o karabinie półcalowym?
– Słyszałem dobre opinie o karabinie McMillan M87R – wyznał Minor.
– Strzelałem z niego – oznajmił Ned z całą powagą. – Bardzo celna broń. Waży prawie jedenaście i pół kilo, należy więc do najlżejszych o kalibrze.50. Ma potężny odrzut, że słoń by odleciał, na szczęście złagodzony przez specjalny tłumik i szereg ochraniaczy. Typu ze składaną kolbą używają nawet „Foki” marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych. Niemniej jednak to standardowy karabin samopowtarzalny z magazynkiem na pięć nabojów. Przewidujesz potrzebę ognia maszynowego i twój remington wydaje ci się zbyt powolny?
Dar zawahał się. Snajperzy byli tak szkoleni, że każda kula powinna w ich opinii zabijać. Z tego też względu najnowocześniejsze snajperskie karabiny z kompozytu kevlaru i włókna szklanego w dużej mierze wróciły do typu jednostrzałowego, samopowtarzalnego, znanego snajperom od czasu okopów podczas I wojny światowej. Minor posiadał lekkokalibrowego remingtona do strzałów długodystansowych… Jaką broń wybrałby w razie potrzeby ognia maszynowego? Podczas czterdziestu ośmiu godzin w Dalat ojciec Neda uratował mu kilka razy życie, strzelając seriami z wyborowego M-14.
Ned otoczył Minora ramieniem i poprowadził w głąb magazynu, między skrzynie.
– Chciałbyś zobaczyć broń, której mój zespół ogniowy używał podczas wojny w Zatoce? Bardzo poręczna rzecz.
– Jasne.
Kapitan otworzył długie pudło.
– Nazwaliśmy go „lekka pięćdziesiątka”. Tam na pustyni. Oficjalnie to karabin snajperski Barrett Model 82A1. Browning kaliber.50, 12,7 x 99 milimetrów. Ma nieduży odrzut. Lufa odskakuje najwyżej na pięć centymetrów przy każdym strzale, broń ma też wielki tłumik. Waży trzynaście i pół kilo bez celownika, czyli powiększającego dziesięciokrotnie Leopolda and Stevensa M3a Ultra i… teraz słuchaj, Dar, bo to ważne… ma wyjmowany magazynek na jedenaście nabojów. To jedyny półautomat snajperski kaliber.50 na rynku.
– Ile będzie mnie kosztował? – spytał Darwin. – Oprócz zezwolenia, podatków i innych drobnych nieprzyjemności.
Ned wpatrywał się w niego bardzo długo i bardzo poważnie, niemal wzrokiem zatroskanego ojca.
– Przynieś go z powrotem – powiedział w końcu. – I sam wróć cały i zdrów. Jeśli broń będzie w jednym kawałku, wszystko załatwię. Dorzucę nawet nowoczesną kamizelkę kuloodporną, trzy tysiące normalnych nabojów i pięćset przeciwpancernych.
– O kurcze – mruknął Minor. – Trzy tysiące nabojów… I przeciwpancerne? Chryste, Ned, nie wybieram się na wojnę.
– Na pewno? – spytał kapitan, po czym zatrzasnął długie pudło, zamknął je, podniósł i wręczył Darwinowi wraz z kluczykiem.
***
Minor przemieszczał się powoli w potężnym korku na I-5. Wracał do miasta, zastanawiając się, czy gdzieś po drodze zatrzymać się na hamburgera, czy też lepiej skierować się wprost do domu na krótką drzemkę. Nagle zadzwonił do niego Lawrence.
– Znaleźli Pauliego Satchela, Dar.
– To dobrze – odparł Minor. – A kim są ci oni?
– Niestety ostatecznie policjanci – odrzekł Stewart – choć najpierw ludzie z Hampton Quality Preprocessing.
– A co to, do diabła, za ludzie? – spytał Dar. – I czy to może zaczekać?
Czuł się jak złodziej, wioząc „lekką pięćdziesiątkę” i pudełko amunicji pod brezentem na tyłach land cruisera. Spocił się pod niemnącą koszulą z niebieskiej bawełny podczas rutynowej kontroli wszystkich osób opuszczających Camp Pendleton i wciąż mu się wydawało, że lada chwila zatrzymają go wartownicy.
– Nie, naprawdę nie może zaczekać – odrzekł Lawrence. – Możemy się spotkać na miejscu?
Podał adres w przemysłowej dzielnicy na południe od centrum.
– Przy takim ruchu dojadę tam najprędzej za trzydzieści minut – powiedział Darwin. – Jeśli naprawdę muszę.
Dzielnica była paskudna, więc bał się, że ktoś ukradnie mu jego toyotę land cruiser i jeden z tamtejszych gangów – Bloods albo Crips – nagle zdobędzie półautomatyczny karabin maszynowy kaliber.50.
– Musisz – zapewnił go Stewart. – A jeśli dotąd nie jadłeś, nie jedz.
,