Литмир - Электронная Библиотека

W tym momencie Syd odstawiła kubek z kawą.

– Dziękuję za szczegółowy opis, Darwinie, ale nie bardzo mnie interesuje wygląd okolic Dalat w roku 1997. Możesz mi opowiedzieć, co się tam zdarzyło w 1975? Opis tego incydentu nadal jest poufny, ale wiem, że właśnie za akcję w Dalat dostałeś Srebrną Gwiazdę i Purpurowe Serce.

– Wszystkim marines, którzy zostali do końca, dawali potem medale – odburknął Dar, popijając kawę. – Tak właśnie postępują kraje i armie, gdy zostaną pokonane: dekorują swoich żołnierzy medalami. – Sydney milczała cierpliwie. – No dobrze – powiedział. – Prawdę mówiąc, misja w Dalat ciągle jest automatycznie klasyfikowana jako tajna, ale tajna już być przestała. W styczniu 1997 roku gazeta codzienna o nazwie „Tri-City Herald” opublikowała opowieść o akcji. Kilka innych gazet przedrukowało ją na tylnych stronach. Nie czytałem tej historii, lecz opowiedział mi ją pracownik biura podróży, kiedy rezerwowałem miejsce na wycieczkę. – Syd bez słowa popijała kawę. – Niewiele mogę powiedzieć – zastrzegł się po raz kolejny. Jego głos nawet jemu samemu wydawał się chrypliwy. Pomyślał, że może się przeziębił. – W ostatnich dniach przed ewakuacją z Sajgonu Wietnamczycy z Południa przypomnieli nam, że zbudowaliśmy dla nich reaktor w Dalat. Zostało tam nieco materiału radioaktywnego, łącznie z osiemdziesięcioma gramami plutonu. Amerykańskie dowództwo nie chciało tego oddać komunistom. Znaleźli więc dwóch bohaterskich naukowców, Wally’ego i Johna, po czym wysłali ich do Dalat po te materiały, zanim Wietkong i armia Wietnamu Północnego wkroczy na teren reaktora. Naukowcy spakowali materiał i wrócili.

– A ty poleciałeś wraz z nimi w grupie snajperów marines – dodała Syd. – I co się zdarzyło?

– Nic szczególnego – odparł. – Wally i John szukali materiałów, wyciągali je i ładowali. – Posłał jej wymuszony uśmiech. – Potrafili wyłączyć i zamknąć reaktor jądrowy, umieli obsługiwać zdalnie wszystkie urządzenia, tyle że musieli się nauczyć operować podnośnikiem widłowym. W każdym razie wzięliśmy izotopy, zbiornik z napisem „PU” i wynieśliśmy się z Dalat.

– Ale walczyliście? – spytała Sydney.

Dar poszedł sobie dolać kawy, odkrył, że dzbanek jest pusty i usiadł. Po minucie odrzekł:

– Tak, pewnie. To przecież była wojna. Nawet jeśli się już kończyła, tak jak w 1975.

– Wściekałeś się i strzelałeś – powiedziała Syd.

Minor wziął to za pytanie.

– Nie, nie wściekałem się – odrzekł. – Strzelałem, lecz nie gniewałem się na nikogo, no może trochę na dupków, którzy zapomnieli o tym cholernym reaktorze. Taka jest prawda.

Kobieta westchnęła.

– Doktor Darwin Minor jako snajper marines… Dziewiętnastolatek… Nie pasuje mi to do osoby, którą znam… którą trochę znam. – Teraz Dar czekał na ciąg dalszy. – Czy powiesz mi przynajmniej, dlaczego wstąpiłeś do piechoty morskiej? – zapytała. – I dlaczego zostałeś akurat snajperem?

– Jasne – odpowiedział, czując, że serce nagle zaczęło mu mocno walić o żebra, gdyż zrozumiał, że powie prawdę. Tak, powie jej prawdę! I w pewnym sensie będzie to znacznie bardziej osobiste niż szczegóły związane z Dalat. Zerknął na zegarek. – Tyle że robi się późno, śledcza Olson. Możemy przerwać w tym momencie moje zwierzenia? Mam jeszcze dziś wieczorem do zrobienia parę rzeczy.

Syd zagryzła wargę i rozejrzała się po pokoju. Zamknęła okiennice i zasunęła zasłony, po czym włączyła światło. Teraz cienie były równie wyraziste jak pomarańczowy blask lampy. Przez głowę Darwinowi przemknęła dzika myśl, że kobieta zaproponuje mu wspólne spędzenie nocy – tutaj, w jego domku. Puls mu przyspieszył.

– W porządku – stwierdziła. – Pomogę ci pozmywać, a potem ruszamy w drogę. Ale obiecaj, że wkrótce mi opowiesz, dlaczego postanowiłeś zostać komandosem.

– Obiecuję – odrzekł Dar nieco wbrew sobie.

***

Wyszli na zewnątrz i w ciemnościach rozchodzili się do swoich aut, gdy Minor oświadczył:

– Historia Dalat ma coś w rodzaju puenty. Sądzę, że głównie z tego powodu dane na jej temat nadal są poufne. Chcesz usłyszeć tę puentę?

– Pewnie – zaciekawiła się Syd.

– Pamiętasz, że powiedziałem, iż przede wszystkim chodziło o odzyskanie bezcennych osiemdziesięciu gramów plutonu, który można by wykorzystać do celów wojskowych?

– Tak.

Darwin przesuwał w prawej dłoni kluczyki od samochodu. W lewej niósł futerał z bronią.

– No cóż, Wally i John znaleźli pokryty warstwą ołowiu zbiornik oznaczony jako pluton – odparł. – Zabraliśmy go. Federalni w swej mądrości wysłali go pod strażą do dużej elektrowni atomowej w Hanford, w stanie Idaho, gdzie został ostrożnie umieszczony obok tysięcy innych podobnych zbiorników.

– No i? – podpowiedziała Sydney.

– Hm… cztery lata po mojej pierwszej wizycie w Dalat, czyli w roku 1979, ktoś wreszcie postanowił sprawdzić zawartość zbiornika. – Kobieta czekała, nie poruszając się w pachnącym sosnowymi igłami mroku. – Nie było tam wcale plutonu – powiedział Dar. – Naraziliśmy się na wszystkie te kłopoty i odzyskaliśmy osiemdziesiąt gramów polonu.

– Jaka to różnica? – spytała Syd.

– Z plutonu można zrobić bombę atomową albo wodorową – wyjaśnił. – Polon nie bardzo się do czegokolwiek nadaje.

– Jak ci naukowcy… Wally i ten drugi… George? Jak mogli popełnić tak wielki błąd?

– Wally i John nie popełnili żadnego błędu – odrzekł Darwin. – Jeden z wietnamskich techników pracujących w reaktorze przykleił zapewne wcześniej niewłaściwy symbol na puszce.

– A co się stało z plutonem?

– Według innego raportu w tejże samej gazecie „Tri-City Herold” z 19 stycznia 1997 – odparł Dar – rzecznik Ludowej Republiki Wietnamu powiedział, cytuję: „Instytut Badań Jądrowych w Dalat posiada pozostawioną przez Amerykanów porcję plutonu. Ilość ta niezbędna jest nam z powodów technicznych”.

Minor powiedział to lekkim tonem, ale zapadłe po tym milczenie Syd wydało mu się ciężkie.

– To znaczy, że – odezwała się w końcu kobieta – reaktor jest włączony i działa?

– Rosyjscy naukowcy pomogli go uruchomić Wietnamczykom zaledwie miesiąc po wygraniu wojny – odparował Darwin.

67
{"b":"96997","o":1}