Darwin milczał. Cała trójka dobre kilka minut przesiedziała w ciszy. Na dworze pociemniało, gdyż zaszło słońce.
– Dar – odezwała się wreszcie Syd, pochylając się nad ławą i dotykając jego kolana – niezależnie od tego, czy będziesz z nami współpracował, kontakt ze mną łączy się dla ciebie z potrzebą dodatkowej ochrony.
Minor potrząsnął głową.
– Nie zgadzam się na pistolet. I mówię to po raz ostatni. Ale przyjmę remingtona. Będę go trzymał pod łóżkiem.
Oficer śledcza Olson i inspektor Santana popatrzeli po sobie. W końcu Sydney podniosła siga i wraz z magazynkiem schowała do torby.
– Dzięki, że chociaż strzelbę zamierzasz zatrzymać, Dar. Magazynek mieści pięć naboi, a samopowtarzanie…
– Strzelałem wcześniej z remingtona 870 – przerwał jej Minor. – Tego się nie zapomina, bo to jest jak jazda na rowerze. – Wstał. – Coś jeszcze?
Syd i Tom uścisnęli mu dłoń przy drzwiach, ale żadne się nie odezwało. W ostatniej chwili Santana wręczył Minorowi wizytówkę.
– Pod tym ostatnim numerem jestem osiągalny w każdej chwili, zarówno w dzień, jak i w nocy – dodał.
Darwin wsunął wizytówkę do kieszeni dżinsów, ale nie mógł się powstrzymać, więc dorzucił:
– Mam już gdzieś wizytówkę Sydney.
***
Przez godzinę po ich wyjściu Dar nerwowo kręcił się po mieszkaniu. Nawet nie włączył świateł. Wsunął strzelbę i naboje pod łóżko, po czym wrócił do salonu. Był naprawdę niespokojny. Nalał sobie kolejną szklaneczkę szkockiej i zapatrzył się na zewnątrz, na światła leżącego pod nim miasta i na płynące powoli po zatoce łodzie. Na Lindbergh Field jeden samolot wylądował, inny wystartował. Wielkie maszyny symbolizowały celowość i energię, której Minor nie czuł w sobie.
Dopił whisky i znów ruszył do części sypialnianej. W łazience wszedł pod prysznic i stał przez kilka minut pod gorącą wodą, która obmywała go z alkoholowego otępienia. Wyszedł do ciemnej sypialni, wycierając ręcznikiem krótkie włosy. Włączył światło. Sypialnia była właściwie kącikiem ogrodzonym wbudowanymi biblioteczkami i szafą, której drzwi wyposażono w lustro wysokości dorosłego człowieka. Co jakiś czas zamierzał je zdjąć. Teraz aż zamrugał na widok własnego odbicia. „Czy jest coś smutniejszego niż nagi mężczyzna w średnim wieku?” – zadumał się. Podszedł do drzwi szafy, zamierzając otworzyć drzwi, aby wyjąć pidżamę, a równocześnie usunąć lustro z pola widzenia, gdy padł pierwszy strzał. Rozbite szkło lustra osypało się na twarz i pierś Dara, przecinając mu w wielu miejscach skórę. Zatoczył się w tył, ściągając równocześnie na ziemię lampkę z niskiej szafki. Drugi strzał padł już w ciemnościach.