Литмир - Электронная Библиотека

Minor westchnął.

– Mogę – powtórzył. – Tyle że będziesz musiała wrócić sama. Po pracy jadę do mojego domku na wzgórzach.

– Idealnie – odparła Sydney. – Staniemy przy Hyatcie. Wezmę rzeczy. – Darwin zmarszczył brwi. Syd Olson zatrzymała się przy drzwiach. – Policjanci z San Diego mają za zadanie chronić cię na okrągło, jeśli jednak wyjedziesz na wzgórza, wymkniesz się spod ich jurysdykcji. Nie możemy przecież poprosić jakiegoś tamtejszego szeryfa o wyznaczenie ludzi do twojej ochrony…

– Nigdy nie mówiłem, że potrzebuję… – zaczął Dar.

Sydney podniosła rękę.

– Ja natomiast, ze swej strony, będę dla ciebie nie tylko doskonałym ochroniarzem przez cały weekend, lecz wykorzystam przyzwoicie ten czas na przejrzenie twoich akt… I tych komputerowych, i tych papierowych. Dzięki temu może znajdę brakujący element.

Darwin przyglądał jej się przez długą chwilę, a raczej jej odbiciu, które dostrzegał obok swojego w lustrze weneckim. Zastanowił się, kto mógłby się znajdować po drugiej stronie, obserwując ich, sam pozostając niewidoczny.

– Mam wybór? – spytał w końcu.

– Naturalnie, że masz – odparowała Syd, posyłając mu najcieplejszy uśmiech, jaki widział do tej pory na jej twarzy. – Jesteś wolnym obywatelem.

– To dobrze… – zaczął Dar.

– Tyle że niestety jesteś wolnym obywatelem, któremu potencjalnie grozi oskarżenie o spowodowanie wypadku drogowego i pośrednio śmierci dwóch mężczyzn, toteż prokurator zarządził całodobowy nadzór twojej osoby. Masz zatem, jak sądzę, prawo do podjęcia decyzji, które z nas prowadzi land cruisera – dodała Sydney Olson.

***

Lawrence i Trudy pracowali na nowym osiedlu niedaleko Escondido. Firma Stewart Investigations Incorporated zajmowała tam spory dwukondygnacyjny budynek o wyglądzie ranczerskiego domu, stojący na stromym, porośniętym sukulentami wzgórzu nad lokalną drogą która ciągnęła się aż do pól golfowych. Ani Lawrence, ani Trudy nie grali w golfa. Po prawdzie, oboje Stewartowie mieli bardzo niewiele zajęć, które nie wiązałyby się bezpośrednio z ich pracą czyli dochodzeniami w sprawach ubezpieczeniowych, lub też z ich jedynym źródłem rozrywki – wyścigami samochodowymi. Sam dom miał powierzchnię prawie czterystu dwudziestu metrów kwadratowych, większość przestrzeni użytkowej zajmowały jednak biura na piętrze i parterze. Dar pamiętał, że w trakcie pierwszych trzech lat jego znajomości ze Stewartami przyjaciele w ogóle nie mieli mebli w salonie o iście katedralnym suficie.

Zaparkował toyotę na skraju podjazdu gęsto zastawionego samochodami. Stał tu stary isuzu trooper Lawrence’a, wynajęty ford contour Trudy, używana przez Lawrence’a do inwigilacji furgonetka z zaciemnionymi oknami marki Ford Econoline, a także jeden z dwóch samochodów wyścigowych Stewartów – na przyczepie; drugi znajdował się w otwartym garażu na trzy pojazdy, obok przykrytego brezentem mustanga ze składanym dachem, rocznik 1967 i dwóch motocykli gold wing.

– Wszystkie te pojazdy należą do nich? – spytała Syd, kiedy szli ku budynkowi wśród wspaniałych maszyn.

– Jasne – odparł Darwin. – Kiedyś mieli dwa późniejsze modele mustanga, ale je sprzedali, gdy kupili te samochody wyścigowe.

– W jakiego typu wyścigach biorą udział?

– Klasa specjalna. Larry jeździ na starej mazdzie RX-7 – wyjaśnił Minor. – Ściga się w Kalifornii, Arizonie, Meksyku… wszędzie, gdzie może dotrzeć w ciągu weekendu.

– Trudy zawsze jeździ razem z nim?

– Lawrence i Trudy naprawdę wszystko robią razem – odrzekł.

Wdusił przycisk pod interkomem. Podczas gdy czekali na reakcję gospodarzy, Syd przyjrzała się sąsiednim domostwom na wzgórzu.

– Nigdzie nie ma chodników – zauważyła z przekąsem.

Dar zmarszczył czoło.

– Dopiero przyjechałaś do Kalifornii?

– Trzy lata temu – odrzekła. – Nadal jednak nie mogę się pogodzić z brakiem chodników.

Darwin wskazał na siedem pojazdów na podjeździe i w otwartym garażu.

– Do czego, u diabła, ktoś miałby potrzebować w Kalifornii chodnika?

– Wejdźcie – odezwał się głos Trudy w głośniku interkomu. – Jesteśmy w kuchni.

Przeszli przez wielki nieużywany salon, rzadko używaną jadalnię i zbyt często używane gabinety. Gdy znaleźli się w kuchni, odkryli, że Stewartowie zrobili sobie akurat przerwę na kawę. Lawrence siedział na stołku, pochylony nad kontuarem i wsparty na łokciach, które położył na blacie z laminatu. Jego zaczerwieniona twarz świadczyła o koncentracji. Trudy stała za ladą, lecz pochylała się ku zwalistemu mężowi. Wyglądali na pogrążonych w gwałtownej, choć przyjacielskiej rywalizacji.

– Olds Rocket z roku 1988 – powiedziała Trudy głośnym basem.

– Toyota RAV4 – odparował Lawrence afektowanym falsetem. Wskazał Darowi i Syd dwa puste stołki przy kontuarze, po czym wskazał dzbanek z kawą i czyste kubki. Kiedy goście nalali sobie kawy, Stewart wyrzucił z siebie: – Pontiac Grand Prix.

– Mitsubishi Galant – odcięła się Trudy. Teraz ona mówiła falsetem. – Mercury Cougar – krzyknęła po chwili, niczym siatkarka przebijająca piłkę przez siatkę.

Lawrence zawahał się na kilka sekund.

– Ford Contour – wtrąciła Syd tonem kilka oktaw wyższym niż zazwyczaj.

– O Jezu – mruknął Minor.

– Ciii, Dar – syknęła Trudy. – Wybijesz nas z rytmu. Proszę dalej, pani Olson. Pani serw.

– Och, ta sama litera – zadumała się Syd, po czym dodała basowym głosem, który bardziej niż do niej pasowałby do jakiegoś drwala: – Dodge Charger!

– Honda Civic – odpowiedział Lawrence przesadnie dziecinnym głosem, po czym głośno ryknął: – Chevrolet Impala!

– Infinity! – odparowała Trudy.

– Isuzu Impulse – wtrąciła Syd.

– Punkt dla pani – powiedziała Trudy. Impulse jest słabszy i durniejszy niż Infinity. Może sobie pani wybrać literę.

– Ford Thunderbird – krzyknęła Syd.

– Ford Taurus – wrzasnął Lawrence.

– Toyota Tercel – oświadczyła tryumfalnie Trudy. Gwałtownie postawiła kubek z kawą i popatrzyła na męża z marsową miną. – Taurus znaczy byk, Larry. Byk ma jaja. A cóż to takiego tercel? Jakiś gatunek ptaka? To słowo niewiele znaczy, Larry.

– Lawrence – poprawił ją Lawrence.

– Skończyliście wreszcie tę testosteronowo-estrogenową grę? – mruknął Darwin.

– Nie – odparła Trudy – Jest czterdzieści do zera. Ja serwuję. – Przerwała tylko na sekundę. – American Motors Eagle!

– Już się ich nie produkuje – zauważył Minor.

Wszyscy go zignorowali. Najwyraźniej nie zrozumiał reguł.

– Escort – wyseplenił Lawrence.

– Hyundai Elantra! – odcięła się jego żona tonem osoby, która rzuca na stół kartę atutową.

– Suzuki Esteem – powiedziała Syd.

Lawrence i Trudy równocześnie kiwnęli głowami i przyznali jej punkt.

– Można nazwać samochód głupiej i bardziej bezsensownie niż „esteem”? – spytała Trudy.

– Szczególnie taki rupieć jak suzuki. To tak, jakby nazywać auto „moja duma”.

– Kiedy byłem nastolatkiem – wtrącił Dar – jeździłem wielkim chryslerem new yorkerem z 1960 roku. Moja ówczesna dziewczyna nazwała go „Beatrice”!

Pozostała trójka popatrzyła na niego, jak gdyby pierdnął.

– Gdzie utknęliśmy? – zapytał Stewart.

– Do końca zostały nam dwie piłki meczowe – stwierdziła Trudy. – Albo Syd, albo ja. Mój serw! – Umilkła zaledwie na chwilkę. – Pontiac Firebird…!

– Ford Fiasco – odburknął Lawrence. – Nie ma nic słabszego niż fiasko!

– Fordów Fiesta już się nie produkuje – zauważyła Syd. – Teraz nazywają się Festiva!

– Pani punkt. I serw – powiedziała Trudy.

– Buick Roadmaster – oznajmiła Sydney, przeciągając sylaby drugiego słowa.

– RAV4 – odciął się Lawrence.

– Błąd – zawołała Trudy. – Już było! – Po krótkiej pauzie dodała: – „R” to trudna litera… Plymouth Reliant?

– Zbyt trudna litera – mruknął Stewart.

– Jedyny, który mi przychodzi do głowy, to Buick Reatta – powiedziała Syd. – Ale nazwa nie jest wystarczająco durna, nawet jeśli nic nie znaczy!

– RX-7 jest niezbyt mądra – rzuciła Trudy.

– Ej! – obruszył się Lawrence. Wydawał się szczerze zraniony. Ścigał się na przerobionych RX-7.

– Może ja zaserwuję? – zasugerował Dar. – Ten, kto wygra ten set, wygra cały mecz.

– Zgoda – odparła pozostała trójka.

– Q45 – oświadczył Dar.

– To nowy samochód – zaprotestowała Trudy. – I nie ma nic szczególnie seksownego w…

– Q45 – powtórzył Dar. – Zaserwowałem. Odbierajcie!

Przez kilkanaście sekund panowała cisza.

– Volkswagen Quantum – sapnęła Syd.

– Świetnie! – oceniła Trudy – Wygrałaś.

– Nie tak szybko – wtrącił Dar. – Alfa Romeo Quadrifoglio.

Pozostali popatrzyli na niego z ukosa lub podejrzliwie.

– Istnieje – przyznał w końcu Lawrence. – Trzy lata temu wyjaśniłem sprawę jednego wraka tej marki, który rozbił się na drodze 410…

– Wiemy, że istnieje – przerwała mu Trudy. – Po prostu staramy się ustalić, czy…

– Wygrałem – oznajmił Darwin.

– Kto zrobił z ciebie sędziego? – spytał Lawrence całkiem zadowolonym tonem.

Minor lekko się uśmiechnął.

– Nie jestem sędzią ani całą ławą przysięgłych – odrzekł. – Jestem tylko przewodniczącym tej ławy. – Popatrzył znacząco na teczki z aktami, które piętrzyły się w sąsiednim pomieszczeniu. – Możemy już zabrać się za ustalenie, z jakich powodów chciała mnie zabić rosyjska mafia?

25
{"b":"96997","o":1}