Литмир - Электронная Библиотека

– Pan wybaczy, szeryfie, ale te kradzieże stanowiły pomysł jednej rodziny prostaków. Wie pan, mówię o tych typowo południowych rodzinach, w których kolejne pokolenia nie są mądrzejsze od poprzednich. – Nikt z biorących udział w spotkaniu szeryfów, policyjnych kapitanów czy ludzi z Federalnego Biura Śledczego nie uśmiechnął się. Lawrence odchrząknął. – Tak czy owak, w mojej opinii grupka, którą się zajmowałem, na pewno nie ma żadnych związków z rosyjską mafią. Ci ludzie prawdopodobnie nawet nie wiedzą że w Rosji w ogóle działa mafia. Akcje ograniczali wyłącznie do własnego grona. Niejaki Billy Joe pracował po prostu w zajmującej się wynajmem samochodów firmie Avis i w ramach swoich obowiązków posiadał adresy lokalnych najemców. Jego brat Chuckie brał komplet zapasowych kluczy i kradł w nocy auto… Lubili sportowe. Spotykali się na pustyni z kuzynem Floydem, w warsztacie, który tam mieli, pokrywali samochód nowym kolorem, czekali, aż lakier wyschnie, po czym Floyd od razu odjeżdżał aż do Oregonu, gdzie sprzedawał auto w komisie, jak najbardziej legalnie posiadanym przez rodzinę. Zmieniali tablice rejestracyjne, ale nie numery wozu. W sumie okazali się kretynami. Zwróciłem wczoraj fotografie i notatki firmie Avis, a oni przekazali informacje miejscowym władzom i policji Oregonu.

Główna oficer śledcza Olson podniosła nieznacznie głos, sugerując powrót do głównego tematu.

– Wiemy zatem – powiedziała – że żadne z wczorajszych zdarzeń nie było związane z zamachem na pańskie życie, doktorze Minor.

– Proszę mi mówić Dar – mruknął Darwin.

– Dar – powtórzyła Sydney Olson, patrząc mu w oczy.

Minora ponownie uderzył sposób, w jaki mieszała profesjonalną powagę z lekkim rozbawieniem. „Czy chodzi o iskierkę w jej oku, czy też o sposób, w jaki porusza ustami?” – zastanowił się i natychmiast potrząsnął głową wyrzucając z głowy te myśli. Poprzedniej nocy nie spał zbyt dobrze.

– Coś jednak musiałeś zrobić, Dar – kontynuowała kobieta z naciskiem. – Coś, co skłoniło Przymierze do podejrzeń, że w jakiś sposób możesz im zagrażać.

– Przymierze? – spytał.

Sydney Olson skinęła głową.

– Tak nazywamy ten gang oszustów. Sądzimy, że jest bardzo potężny i doskonale zorganizowany.

Szeryf Fields odepchnął się od stołu. Miał taką minę, jakby żuł tytoń i potrzebował spluwaczki.

– Potężny gang oszustów? Operacja „Czystka”? Droga pani, uważam, że mamy do czynienia jedynie ze zwyczajnymi ofiarami losu, ludźmi, którzy umyślnie wjeżdżają na autostradzie swoim autem w inne, a potem wrzeszczą że w wypadku uszkodzili sobie kręgosłup. Nic nowego. Ten wasz oddział specjalny marnuje jedynie pieniądze podatników.

Kobieta lekko poczerwieniała na policzkach, po czym posłała staremu szeryfowi o wyglądzie zabójcy do wynajęcia spojrzenie, które skojarzyło się Darwinowi z Batem Mastersonem.

– Istnienie Przymierza jest faktem, szeryfie. Ci dwaj martwi Rosjanie w mercedesie… bezwzględni członkowie mafii, którzy według Interpolu zabili niedawno w Moskwie co najmniej tuzin nieszczęsnych rosyjskich bankierów i biznesmenów, a także prawdopodobnie jednego zbyt pewnego siebie amerykańskiego przedsiębiorcę, który chciał tam inwestować… ci dwaj martwi Rosjanie to rzeczywistość. Pociski z maca-10 w samochodzie doktora Minora też są realne. A mniej więcej dziesięć miliardów dolarów, które Kalifornia straciła w wyniku wymuszeń ubezpieczeniowych… to nie wymysły, szeryfie!

Stary szeryf oderwał wzrok od Sydney Olson, a jego grdyka poruszyła się intensywnie, jak przy pospiesznym przełykaniu.

– No dobra, nie kłóćmy się. Wszyscy mamy pilne sprawy, do których musimy wracać. Jak ten… projekt „Czystka”… się dalej rozwinie?

Weid uśmiechnął się dobrotliwym, uspokajającym uśmiechem. Uśmiechem urodzonego polityka.

– Ze względu na ostatnie zdarzenia specjalna ekipa dochodzeniowa tymczasowo przenosi swoją centralę do San Diego – oświadczył radośnie. – Media domagają się ujawnienia nazwiska kierowcy czarnej acury NSX. Dotychczas udawało nam się ukryć szczegóły tej historii, ale jutro…

– Jutro – podjęła Sydney Olson, patrząc znów na Dara – ujawnimy oficjalną historię. Niektóre jej detale będą dokładne, powiemy na przykład, że dwaj zabici mężczyźni byli rosyjskimi zabójcami zawodowymi działającymi na zlecenie tamtejszej mafii. Oświadczymy, że ich niedoszły cel to prywatny detektyw… z oczywistych powodów nie zdradzimy prasie ani prawdziwej tożsamości Dara, ani jego zawodu… No i ogłosimy, że naszym zdaniem zabójcy ścigali go, ponieważ był bliski ujawnienia ich działalności. A po oświadczeniu będę spędzać całkiem sporo czasu z doktorem Minorem i Stewart Investigations.

Darwin odwzajemnił jej wyzywające spojrzenie. Nagle przestała dla niego wyglądać jak słodka Stockard Channing.

– Wystawiacie mnie niczym kozła w tym filmie o dinozaurach… Parku Jurajskim.

– Właśnie – przyznała śledcza Olson. Teraz uśmiechała się do niego zupełnie otwarcie.

Lawrence podniósł rękę niczym uczeń na lekcji.

– Tylko nie chcę znaleźć cholernej nogi mojego przyjaciela Dara na moim szyberdachu, dobrze?

– Dobrze – odparła kobieta. – Gwarantuję, że do tego nie dojdzie. – Wstała. – Jak powiedział szeryf Fields, każdy z nas ma ważne obowiązki, do których musi wrócić. Panie, panowie, będziemy was wszystkich informować na bieżąco. Dziękuję, że przyszliście tu dzisiejszego ranka i poświęciliście nam tyle swojego cennego czasu.

Zebranie zostało zakończone, a Dick Weid wyglądał na skonsternowanego, że nie zrobił tego osobiście. Sydney Olson zwróciła się do Dara:

– Jedziesz teraz do domu w Mission Hills?

Nie zaskoczyło go, że wiedziała, gdzie mieszkał. Przeciwnie, był przekonany, że przeczytała każdą stronę wszystkich akt, jakie istniały na jego temat.

– Tak – odrzekł. – Jadę się przebrać, a później pooglądać moje opery mydlane. Larry i Trudy dali mi dzień wolny. Nie mam też żadnych innych zleceń.

– Mogę pojechać z tobą? – spytała oficer śledcza. – Pokażesz mi swoje mieszkanie?

Minor rozważył dziesięć tysięcy oczywistych seksistowskich odpowiedzi i wszystkie odrzucił.

– Chodzi o moją ochronę, prawda?

– Prawda – odpowiedziała Sydney. Rozchyliła zaledwie nieznacznie połę marynarki i pokazała mu dziewięciomilimetrowy półautomat, który nosiła na biodrze, w kaburze wyposażonej w specjalny, otwierany jednym ruchem mechanizm. – A jeśli się pospieszymy – dodała – możemy zjeść po drodze niewielki lunch i akurat zdążymy na odcinek Wszystkich moich dzieci.

Dar westchnął.

18
{"b":"96997","o":1}