Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Przecież odpłynęła! – rozdarł się na całe gardło Seradela, który powoli zaczynał wątpić, który z nich postradał zmysły, on czy też kapłan.

– Któż tak mówi? – zdziwił się zwierzchnik świątyni. – Sam trupa oglądałem, bardzo gracko sprawiony. A teraz zacny Tarnawiec u bogini popasa, jak zwyczaj nakazuje. Jutro się ludziom pokaże, w obręczy na głowie, a jakże. Mieczem robić nie umie, więc szybko go ktoś utrupi, ale to rzecz zwyczajna. Naród się wręcz ucieszy z tej szybkiej dri deonemów odmiany, bo zawsze to jakaś wyżerka i wino darmowe w ogrodach. Nim marny miesiąc przejdzie, wszyscy zapomną o rudowłosej dziewce. Bo nigdy jej tu nie było. I nigdy nie odpłynęła w obręczy bogini na głowie. Czy teraz rozumiesz, chłopcze?

– To zwykłe kłamstwo – rzekł z jakimś bezbrzeżnym zdumieniem Seradela, który wreszcie dostrzegł prawdziwy sens tego, co mu się przytrafiło. – Zwykłe kłamstwo.

– Nie, synku – odparł Mierosz. – To polityka.

23
{"b":"89211","o":1}