Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Może się wstydził – zaproponował Odessa. – Był tym wszystkim tak bardzo zażenowany, że chciał zniknąć na dobre.

– Żeby oszczędzić kłopotu rodzinie – rzucił Jonah.

– Jasne, czemu nie?

– Może polisa na życie miała klauzulę dotyczącą samobójstwa – powiedział Odessa.

– I co z tego? Fiona i tak nie mogłaby jej zrealizować przed odnalezieniem ciała. A kiedy je już znaleziono, przyczyna śmierci jest oczywista. Strzał w głowę i rewolwer obok na siedzeniu.

– Może i racja. Nikt przecież nie uwierzy, że facet strzelił sobie w skroń przypadkiem.

Jonah skrzywił się.

– Przykro mi, że was rozczaruję, ale w polisie nie było żadnej klauzuli dotyczącej samobójstwa. Sprawdziłem.

– Wróćmy jeszcze do okna po stronie kierowcy. Dlaczego miałby zostawić je zamknięte, a otworzyć wszystkie pozostałe?

– Żeby stłumić odgłos wystrzału – odparłam.

– Dobra, ale po co miałby się tym przejmować? Co z tego, jeśli ktoś usłyszy odgłos wystrzału? On i tak będzie już martwy.

– Niewiele wyszłoby z tego tłumienia, gdy inne okna były otwarte – zauważył Odessa.

– Tak jest – przyznał Jonah. – Coś się tutaj nie zgadza. Nie podoba mi się ten nadmiar zabezpieczeń. Strzelać sobie w głowę, zanim się utonie w jeziorze? To chyba przesada.

– Samobójcy rzadko wybierają śmierć w wodzie – powiedział Odessa. – To zbyt trudne. Nawet jeśli chcesz umrzeć, instynkt nakazuje ci zaczerpnąć powietrza. Trudno to opanować.

– Virginia Woolf tak się zabiła – wtrąciłam. – Wypakowała kieszenie kamieniami i weszła do wody.

– Ale po co podwajać wysiłki? To właśnie nie daje mi spokoju.

– Ludzie postępują tak bardzo często – wtrącił Odessa. – Zażywają śmiertelną dawkę pigułek i wkładają na głowę plastikowy worek. Popijają valium wódką, a potem podcinają sobie żyły. Jeśli jedno nie zaskoczy, można zawsze liczyć na drugie.

Jonah potrząsnął głową.

– Próbuję to sobie wyobrazić. Jaka była kolejność wydarzeń? Purcell otwiera trzy okna, kładzie koc na kolanach, wyciąga broń, przystawia sobie do skroni i pociąga za cyngiel. Silnik cały czas jest włączony, samochód jest na biegu, Purcell trzyma stopę na hamulcu. Bum. Stopa zsuwa się z hamulca, samochód zjeżdża w dół zbocza i wpada do jeziora. To zbyt skomplikowane. Przesada.

– Racja – zgodził się Odessa.

– I jeszcze jedno. Nie podoba mi się ta butelka po whisky. To zbyt melodramatyczne. Facet chce ze sobą skończyć. Musi się wcześniej napić?

– Żeby uspokoić skołatane nerwy? – zasugerowałam.

– Nie, nikt nie potrzebuje wymówki, żeby się napić – odparł Odessa. – Pijesz, bo to lubisz, a czy można wymyślić lepszą okazję? Ostatni toast przed odejściem w nicość. Życzysz sobie dobrej podróży i wio.

– Tak, ale ze wszystkiego, co o nim słyszałem, sprawiał wrażenie rozsądnego, prostolinijnego gościa. Całe to skomplikowane przedsięwzięcie jakoś mi do niego nie pasuje.

– Ale pił – powiedziałam. – Jego przyjaciel mówił mi, że kiedyś zgłaszał się do kliniki na leczenie. Przez ostatnie sześć miesięcy chyba znów stracił nad tym kontrolę.

– Na jego miejscu przygotowałbym sobie koktajl z bardzo mocnych pigułek – rzekł Odessa. – Musiał mieć przecież dostęp do wszystkiego. Kodeina, vicodin, percocet, halcion…

– Bałabym się zatwardzenia – rzuciłam w przestrzeń.

Jonah nie dawał za wygraną.

– Zbyt długo trwa, zanim lekarstwa zaczną działać. On bardzo dobrze znał się na anatomii i nie spaprał sprawy. Wystarczy prześledzić lot pocisku. Koniec nastąpił niemal natychmiast.

– Facet o tak konserwatywnych poglądach zabija się w ten sposób? – spytałam. – Rzuciłam tylko okiem, ale zauważyłam, że umarł w garniturze, koszuli i krawacie.

– I w zapiętych pasach – dodał Jonah.

– Jego małżeństwa nie można jednak uznać za konserwatywne. Laleczka z Las Vegas? To dość ostre posunięcie jak na takiego gościa – zauważył Odessa.

– Może nie aż tak ostre, jak sądzisz. Fiona twierdzi, że miał problemy z potencją, zainteresował się różnymi zabawkami, pornografią i tak dalej. Ona uznała to za obrzydliwe. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego, a on wtedy poszukał sobie Crystal. – Wsunęłam do ust ostatni kawałek kanapki i sięgnęłam po frytki Odessy.

– Nie mogę uwierzyć, że nie zostawił żadnego listu. Facet może i był zdesperowany, ale nie był przecież okrutny. Załóżmy, że nie znaleźlibyśmy samochodu. Dlaczego pozostawiać wszystkich w zawieszeniu? Jeśli chciał się przenieść na tamten świat, to powinien przynajmniej powiedzieć: „Przepraszam was bardzo, ale już dalej nie mogę. Zabieram się stąd”. I po co pakować się z samochodem do jeziora? Co mógł dzięki temu zyskać?

– Racja – przytaknął Odessa.

– Przyjmijmy teraz inną wersję. Załóżmy, że ktoś go zabił. Zastrzelił go w samochodzie z zamkniętymi oknami, żeby stłumić odgłos wystrzału. Potem otworzył trzy okna, żeby samochód szybko zatonął. Nie chciał na pewno, żeby zaczął się unosić na powierzchni jeziora. Sprawa jest prosta. Zabijasz faceta, wysiadasz z samochodu, zwalniasz hamulec, popychasz samochód i wysyłasz go w ostatnią podróż.

– Co znów prowadzi nas do punktu wyjścia – powiedział Odessa. – Jeśli potraktujemy to jak morderstwo, zatopienie samochodu ma sens.

– Zabójca zakłada, że samochód znajduje się sześć metrów pod wodą i nikt go nigdy nie znajdzie – odrzekłam.

– Tak jest. Ale nagle scenariusz zaczyna się sypać. Znajdujesz mercedesa i teraz zabójca musi sobie radzić z czymś, czego nigdy nie zakładał.

– Jeśli szukacie motywu, to słyszałam plotki o romansie Crystal.

– Z kim?

– Z prywatnym trenerem. To facet, z którym ćwiczyła jakieś osiem, dziesięć miesięcy temu.

Odessa spojrzał na zegarek.

– No, ja muszę lecieć. Obiecałem Sherry, że coś dla niej załatwię. – Wstał i wziął oba plastikowe koszyczki. Jonah chciał mu pomóc, ale Odessa był już przy okienku. Postawił koszyczki na ladzie. – Do zobaczenia na posterunku.

– No, na mnie też pora. Idziesz w tym kierunku? – spytał Jonah.

– Tak, jeśli nie masz nic przeciwko temu – odparłam. Zarzuciłam torbę na ramię i przez chwilę szliśmy w milczeniu. – Jak ci naprawdę leci?

– Lepiej, niż myślałem.

– To dobrze. Miło mi to słyszeć. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się jak najlepiej.

– Nigdy jeszcze o tym nie mówiłem. Jestem ci bardzo wdzięczny za to, co dla mnie zrobiłaś. Bez ciebie nigdy nie udałoby mi się przez to wszystko przebrnąć.

– Nie byłeś dla mnie obiektem działalności dobroczynnej – powiedziałam.

– Ale jestem ci cholernie wdzięczny, naprawdę.

– Ja też. – Na krótką chwilę ujęłam go pod ramię, lecz zaraz cofnęłam rękę. Udałam, że muszę poprawić torbę na ramieniu. – Wiesz, nadal jestem oficjalnie zatrudniona przez Fionę i jestem jej winna parę godzin.

– O co chodzi?

– Chciałam o tym porozmawiać z Odessą, ale lepiej chyba będzie załatwić to z tobą. Wczoraj wieczorem przeglądałam notatki. Wciąż nie daje mi spokoju paszport Dowa i te brakujące trzydzieści tysięcy dolarów. Jeśli Fiona to zaaprobuje, będę mogła się tym zająć?

– To zależy. Co proponujesz?

– Jeszcze nie wiem. Crystal wspominała coś o skrytce pocztowej. Przez pewien czas należała do niej, ale twierdzi, że już z niej zrezygnowała. Doszła potem do wniosku, że Dow opłacał ją nadal i przesyłano mu tam wyciągi bankowe. Ciekawa jestem, czy to prawda.

Patrzył na mnie przez dłuższą chwilę.

– Nie mogę ci tego zabronić.

– Wiem, ale nie chciałabym nikomu nadepnąć na odcisk.

– To postaraj się tego nie spieprzyć. Jak coś znajdziesz, natychmiast melduj się u mnie. I nie zniszcz dowodów.

– Nigdy nie niszczę dowodów – zaprotestowałam urażona.

– Aha. I nigdy nie kłamiesz.

– Ciebie na pewno bym nie okłamała.

Zatrzymaliśmy się na rogu, czekając na zmianę świateł. Spojrzałam ukradkiem na jego twarz. Wyglądał na zmęczonego.

– Naprawdę wierzysz, że został zamordowany?

– Sądzę, że powinniśmy to założyć, do czasu, aż wypłynie coś nowego.

62
{"b":"102018","o":1}