Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Spojrzałam w lewo i podobnie jak u Fiony oszacowałam lot pocisku. Skoro przeszył głowę nie podejrzewającego niczego doktora, musiał rozbić okno, przelecieć jakieś trzy metry i wylądować w ścianie sąsiedniego budynku.

Przeszłam przez pas trawy oddzielający dom Crystal od sąsiadującej z nim posesji. Ta część domu musiała być kiedyś garażem, który przerobiono teraz na pokój dla gości czy bawialnię. Wyjęłam z torby latarkę. Rozsunęłam krzaki i oświetliłam drewnianą ścianę budynku. Dziura po pocisku przypominała wielkiego pająka.

Przeszłam przez parking, stanęłam przed drzwiami Crystal i nacisnęłam guzik dzwonka. Otworzyła je po krótkiej chwili z niechętnym wyrazem twarzy, jakby spodziewała się zobaczyć akwizytora lub osobę zbierającą datki na cele dobroczynne.

– Och, to ty. Nie myślałam, że wrócisz. Co się stało?

– Mogłabym od ciebie zadzwonić?

Sprawiała wrażenie zakłopotanej, ale cofnęła się i wpuściła mnie do środka. Była bosa i miała na sobie dres. Jasne włosy spięła wysoko na czubku głowy. Wyjrzała na zewnątrz.

– Gdzie jest twój samochód?

– Zaparkowałam go przy drodze. Silnik nagle zgasł i muszę się jakoś dostać do domu.

– Nie ma sprawy – rzuciła. – Poczekaj chwilkę, pójdę tylko po kluczyki.

– Nie, nie chcę ci sprawiać kłopotu. Niedaleko mieszka mój znajomy, który świetnie zna się na samochodach. Poproszę go, żeby rzucił okiem na mojego staruszka. Może uda się go tutaj uruchomić.

– Jeśli nie, zawsze mogę cię podrzucić.

Na górze słyszałam dudniącą muzykę. Pewnie Leila i Paulie planują swoją wielką ucieczkę. Miałam nadzieję, że policja wkroczy do akcji, zanim zrealizują swój zamiar. Nie byłam pewna, gdzie jest Rand. Może szykuje w łazience kąpiel dla Griffa.

Crystal wprowadziła mnie do salonu i stanęła w drzwiach, gdy ja zajęłam miejsce przy biurku. Uśmiechnęłam się do niej.

– To potrwa tylko chwilkę – rzuciłam w nadziei, że wyjdzie z pokoju. Podniosłam słuchawkę i wykręciłam domowy numer Jonaha. Jeśli odbierze Camilla, to po mnie. Parę razy zostawiała odłożoną słuchawkę na stoliku i odchodziła, nie chcąc powiedzieć Jonahowi, że to ja dzwonię.

– Jonah Robb – usłyszałam na szczęście.

– Cześć, to ja.

– Kinsey? – spytał zaskoczony i szczerze mówiąc, miał ku temu powody.

– Tak.

– Co jest?

– Jestem u Crystal w domu na plaży. Mam mały problem i chciałabym, żebyś się nim zajął.

– Dobra – rzucił ostrożnie. – Kapuję. O co chodzi?

– Nie ma sprawy. Mogę poczekać. Na pewno nie sprawiam ci kłopotu? Jeśli tak, mogę zawsze zadzwonić do Vince’a.

– No wiesz, jestem tu trochę zajęty. Czy to ważne?

– Bardzo. Znasz adres?

– Wiem, gdzie to jest. Masz kłopoty?

– Jeszcze nie, ale kto wie. No to do zobaczenia. Wielkie dzięki.

Odłożyłam słuchawkę, a kiedy podniosłam wzrok, zauważyłam, że w drzwiach pojawiła się Anica. Stały blisko siebie: Crystal z przodu, Anica tuż za nią, opierając rękę na jej ramieniu. Nagle zrozumiałam, co oglądałam od samego początku.

– Masz jakiś kłopot? – spytała Anica.

– Nie. Czekam tylko na przyjaciela, który pomoże mi uruchomić samochód. Zaraz tu przyjedzie.

– To może wypijesz z nami kieliszek chardonnay?

– Chyba tak.

Wyszłam za nimi na taras. Siedziałyśmy w ciemności i popijałyśmy wino. Aż do przybycia Jonaha rozmawiałyśmy o błahostkach na tle szumu fal rozbijających się o piaszczysty brzeg oceanu.

***
P Jak Przestępstwo - pic_2.jpg
81
{"b":"102018","o":1}