Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Niezły orzech do zgryzienia.

– Jasne. Dziewczynki w jej wieku mają skłonność do melodramatu, a Leila jest w tej materii szczególnie utalentowana. To jedna z naszych najzdolniejszych uczennic, ale niezły z niej numer. Zresztą wszystkie takie są, może z wyjątkiem tych przemądrzalskich. Nigdy nie wiadomo, co takim pannicom strzeli do głowy. Osobiście wolę to, co prezentuje Leila, choć na dłuższą metę może być męczące.

– Fitch jest szkołą tylko dla dziewcząt?

– Dzięki Bogu. Nie wyobrażam sobie, co by się działo, gdybyśmy mieli jeszcze do czynienia z chłopcami w tym wieku. Zrobić ci drinka?

– Nie, dziękuję.

Wypiła do końca swoje martini, pochyliła się i z lekkim stuknięciem postawiła kieliszek na drewnianym stoliku do kawy.

– Rozumiem, że przyjechałaś tu w sprawie Dowana.

– Tak, i przykro mi, że się narzucam. Crystal na pewno wiele ostatnio przeszła.

– W istocie.

– Jak sobie daje radę?

– Całkiem nieźle. Oczywiście żyje w ciągłym napięciu. Dni ciągną się bez końca i niektóre są gorsze od innych. Stale czeka na dzwonek telefonu, wygląda jego samochodu. Pojawia się mnóstwo fałszywych pogłosek, ale trzeba przyjąć do wiadomości fakt, że wszelki ślad po nim zaginął.

– Jestem pewna, że trudno jej to wytrzymać.

– Strasznie ją to przybiło. Gdyby nie Griff, nie wiem, jak udałoby się jej pozostać przy zdrowych zmysłach.

– Gdzie była tamtego wieczoru, tutaj czy w Horton Ravine?

Nica wskazała palcem podłogę.

– Zwykle spędzają weekendy tutaj. Crystal jest zodiakalną Rybą i kocha wodę. Ten dom jest bardziej w jej stylu niż ta pretensjonalna kupa śmieci, którą Fiona zbudowała w mieście. Byłaś tam?

– Jeszcze nie.

– Bez urazy – powiedziała łagodnie. – Wiem, że Fiona jest twoją klientką. – Żal mi cię, zawisło niewypowiedziane w powietrzu.

– A ty? Kiedy się dowiedziałaś o zaginięciu Dowa?

– Wiedziałam, że coś jest nie tak już tego pierwszego wieczoru. Jak zwykle przywiozłam Leilę z Malibu. Wróciłyśmy około piątej i pojechała zaraz do ojca. Lloyd jest tak naprawdę jej ojczymem, ale wychowywał ją od dziecka. Kiedy zjawiłyśmy się w domu, Crystal rozmawiała już z Dowem. Powiedział, że nie zdąży na kolację, więc byliśmy tylko we trójkę: Crystal, Rand i ja.

– Rand?

– Opiekun Griffa. Jest naprawdę wspaniały. Zajmuje się nim od urodzenia. Zaraz będziesz miała okazję poznać ich obu. Rand przyniesie Griffa po kąpieli, żeby dał mamie buzi na dobranoc. Je kolację przed kąpielą, więc zaraz potem idzie spać. Dwunastego września przygotowaliśmy coś do przegryzienia na tarasie. Wieczór był cudowny, bardzo ciepły jak na tę porę roku. Można było siedzieć bez swetrów, co tutaj nie zdarza się często. Rozmawialiśmy o błahostkach i wypiliśmy parę butelek czerwonego wina. Za piętnaście ósma Rand zabrał Griffa i pojechali do domu w mieście. Rand ma parę ulubionych programów w telewizji i chciał zdążyć przed ich rozpoczęciem.

– Rand i chłopiec spędzają weekendy w Horton Ravine?

– Zazwyczaj nie. Ale wtedy Crystal i Dow chcieli chyba pobyć tylko we dwoje. Siedziałam z nią do dziewiątej. Nie było jeszcze późno, ale po całym tygodniu byłam wykończona.

– O której Crystal spodziewała się powrotu męża?

– Koło dziewiątej. Wraca mniej więcej o tej porze, gdy musi dłużej pracować. Żonie lekarza trudno jest cokolwiek planować z zegarkiem w ręku. Tego wieczoru Crystal zasnęła na kanapie. Zadzwoniła do mnie o trzeciej nad ranem, gdy się obudziła, a Dowa wciąż nie było w domu. Pomyślała, że mógł wrócić bardzo późno i położył się w gościnnym pokoju, żeby jej nie przeszkadzać. Zaraz to sprawdziła, a kiedy go tam nie znalazła, zapaliła światła przed domem. Na podjeździe nie było jego samochodu. Zadzwoniła zaraz do kliniki, gdzie się dowiedziała, że już dawno wyszedł. Wtedy zadzwoniła do mnie, a ja jej poradziłam, żeby zawiadomiła policję. Ale przed upływem siedemdziesięciu dwóch godzin nie mogła złożyć oficjalnego zawiadomienia o zaginięciu.

– Co wtedy myślała? Pamiętasz, co mówiła?

– To, co zwykle się mówi w takich sytuacjach. Podejrzewała, że doszło do wypadku samochodowego, że miał atak serca. Pomyślała też, że mógł zostać zatrzymany przez policję.

– Za co?

– Za jazdę pod wpływem alkoholu.

– Pije?

– Trochę. Dow zawsze wypija parę szklaneczek whisky, kiedy pracuje do późna w klinice. W ten sposób wynagradza sobie spędzane tam godziny nadliczbowe. Crystal ostrzegała go, żeby w takich wypadkach nie wracał do domu samochodem, ale on się zawsze zaklinał, że wszystko jest w porządku. Martwiła się też, że mógł zjechać w nocy z szosy.

– Czy zażywał jakieś lekarstwa?

– Kto ich nie zażywa w jego wieku? Dow ma przecież sześćdziesiąt dziewięć lat.

– A co ty pomyślałaś?

Na jej ustach zagościł przelotny uśmiech.

– To dziwne, że pytasz. Pomyślałam o Fionie. Prawie o tym zapomniałam, ale to właśnie przyszło mi do głowy, gdy się dowiedziałam, że nie wrócił do domu.

– Co takiego?

– Że w końcu wygrała. Walczyła o to od chwili, gdy ją opuścił. Robiła wszystko, żeby tylko nakłonić go do powrotu. – Pomyślałam, że Nica mogłaby powiedzieć coś więcej, ale ona tylko podniosła do ust kieliszek, zapominając, że już wcześniej go opróżniła. Pochyliła się w moją stronę. – Muszę już iść. Kiedy skończycie, powiedz, proszę, Crystal, że jestem u siebie.

Wstała i podeszła do dużych, prowadzących na taras, oszklonych drzwi. Patrzyłam, jak powoli znika, przechodząc przez trawnik i plażę. Gdzieś na tyłach domu usłyszałam szum płynącej wody i niewyraźny męski głos. Nagle rozległ się perlisty śmiech dziecka odbijający się echem od drewnianych ścian domu: dwuletni Griffith i jego opiekun szykowali wieczorną kąpiel.

4

Pozostawiona samej sobie skorzystałam z okazji i rozejrzałam się po pokoju. Zazwyczaj kiedy zostaję sama, otwieram parę szuflad, przeglądam pocztę, czasem nawet czytam jakiś list albo oglądam dokładnie wyciąg z karty kredytowej. W korespondencji kryje się wiele cennych informacji, dlatego kary za naruszanie jej tajemnicy są tak wysokie. Wiedziałam jednak, że tutaj nie znajdę nic interesującego, więc pozostało mi jedynie podziwianie mebli. Próbowałam ocenić ich wartość, ale zdecydowanie nie jest to moją specjalnością. W jednym rogu stał stolik przykryty sięgającym podłogi obrusem, otoczony czterema krzesłami. Na ich oparciach przymocowano miękkie poduszki. Podniosłam jedną z nich i znalazłam pod spodem zwykle metalowe, składane krzesło. Sam stół wykonano z surowego drewna. Stanowił doskonałą metaforę tego, z czym spotykam się w mojej codziennej pracy: coś, co na pierwszy rzut oka wygląda przyzwoicie, okazuje się zwykłym dziadostwem.

Na ścianie po lewej stronie od podłogi aż po sufit wznosiły się półki na książki z przymocowaną do nich ruchomą drabinką. Znalazłam tam głównie romanse pisane przez kobiety o wymyślnych pseudonimach. Stojący na środku pokoju kominek dostarczał ciepła w chłodne wieczory, nie zasłaniając przy tym widoku na ocean. Długa lada oddzielała nowoczesną kuchnię od jadalni z oknami wychodzącymi na plażę. Po prawej stronie były schody, na które patrzyłam z nieskrywaną tęsknotą. Na drugim i trzecim piętrze najprawdopodobniej mieściły się sypialnie, może nawet gabinet, w którym trzymano wszystkie ważne papiery. Istniało oczywiście prawdopodobieństwo, że poczta Crystal przychodziła do domu w Horton Ravine, co mogło tłumaczyć brak leżącej gdzieś pod ręką korespondencji.

Nagle nad głową usłyszałam czyjeś kroki – stłumiony tupot bosych stóp na nieosłoniętej niczym drewnianej podłodze. Niewiele myśląc, spojrzałam w górę. Zorientowałam się trochę zbyt późno, że w suficie zamontowano świetlik z przejrzystego szkła o wymiarach mniej więcej metr na metr, umożliwiający pełny wgląd do sypialni na górze. Zaskoczona obserwowałam paradującą nago Crystal Purcell. Pół minuty później wciąż bosa zeszła na dół po schodach. Miała na sobie sprane dżinsy biodrówki tak skąpe, że widać było jej pępek. Całości stroju dopełniał krótki szary podkoszulek, rozciągnięty przy szyi po wielu latach noszenia. Doszłam do wniosku, że nie miała dość czasu, by włożyć bieliznę.

10
{"b":"102018","o":1}