– Żebyś krzyknął?
– Wszedł tamten i kazał krzyknąć, tak przeraźliwie. Zagroził, że jeżeli nie krzyknę, zmusi mnie do krzyku. Próbowałem przez jakieś dziesięć minut. Wreszcie go zadowoliłem.
Krzyk odtworzony przez telefon w galerii handlowej, pomyślał Myron. Tito zażądał wtedy stu tysięcy.
– To wszystko, ciociu Vee.
– Jak uciekłeś? – spytała Victoria.
– Nie uciekłem. Wypuścili mnie. Ktoś zaprowadził mnie do samochodu. Na głowie wciąż miałem worek. Podjechaliśmy kawałek. Samochód stanął. Kierowca otworzył drzwiczki i wypchnął mnie. Byłem wolny.
Victoria spojrzała na Myrona i wolno skinęła głową. Uznał to za sygnał.
– Kłamie – powiedział.
– Co?! – żachnął się chłopak.
– Kłamiesz, Chad – powtórzył Myron. – Co gorsza, policja się na tym pozna.
– O czym pan mówi? – Chad poszukał oczami Victorii. – Kim jest ten człowiek?
– W czwartek o szóstej osiemnaście po południu na Porter Street użyłeś swojej karty bankomatowej.
Chad zrobił duże oczy.
– Nie ja. To ten palant, który mnie porwał. Zabrał mi portfel…
– Wszystko jest nagrane na taśmie, Chad. Chłopak otworzył bezgłośnie usta.
– Zmusili mnie – rzekł wreszcie słabym głosem.
– Ja widziałem tę taśmę, Chad. Uśmiechałeś się promiennie. Nie byłeś sam. A poza tym spędziłeś tamtą noc w obskurnym motelu w pobliżu bankomatów. Chłopak zwiesił głowę.
– Chad? – wtrąciła wyraźnie niezadowolona Victoria. – Spójrz na mnie.
Chad wolno podniósł oczy.
– Dlaczego kłamiesz?
– To nie ma nic wspólnego z tym, co się stało, ciociu Vee.
– Mów mi zaraz, jak było – ostrzegła z nieustępliwą miną. Chad znów spuścił wzrok na zabandażowaną dłoń.
– Było tak, jak powiedziałem… z tym, że ten człowiek nie dopadł mnie w samochodzie. Zapukał do mojego pokoju w motelu. Wszedł z bronią. Reszta jest prawdziwa.
– Kiedy to było?
– W piątek rano.
– Dlaczego mi skłamałeś?
– Obiecałem. Nie chciałem jej w to mieszać.
– Kogo? – spytała.
– Nie wiesz? – spytał zaskoczony Chad.
– Tę taśmę mam ja. Nie pokazałem jej jeszcze pani Wilson – zablefował Myron.
– Ciociu Vee, nie mieszaj jej w to. Proszę. To by ją naprawdę zraniło.
– Posłuchaj, kochanie. Bardzo miło, że bronisz swojej dziewczyny, ale nie czas na to.
Chad przeniósł wzrok z Myrona na Victorię.
– Chcę się zobaczyć z mamą – powiedział.
– Zobaczysz się z nią, kochanie. Niedługo. Najpierw jednak opowiesz mi o tej dziewczynie.
– Obiecałem, że jej w to nie wmieszam.
– Jeżeli będę mogła, utrzymam jej nazwisko w tajemnicy.
– Nie mogę, ciociu Vee.
– Nie szkodzi, Victorio – wtrącił się Myron. – Jeżeli nic nie powie, obejrzy pani tę taśmę. A potem porozmawiamy z dziewczyną. Choć być może wcześniej dotrze do niej policja. Na pewno zdobędą to nagranie i nie przejmą się jej uczuciami.
– Nie rozumiecie. – Chad przeniósł wzrok z Victorii na Myrona i z powrotem. – Obiecałem. Ona może mieć przez to duże przykrości.
– W razie czego porozmawiamy z jej rodzicami – przyrzekła Victoria. – Zrobimy wszystko, co w naszej mocy.
– Z jej rodzicami? – zdumiał się Chad. – Ja nie martwię się o jej rodziców. Jest na tyle dorosła…
Zawiesił głos.
– Z kim tam byłeś, Chad?
– Przysiągłem, że nic nie powiem, ciociu Vee.
– Trudno – wtrącił Myron. – Nie marnujmy czasu, Victorio. Niech wytropi ją policja.
– Nie! – Chad spuścił oczy. – Ona nie ma z tym nic wspólnego. Byliśmy razem. Wyszła na chwilę i właśnie wtedy mnie złapali. Nie jej wina.
Victoria poprawiła się na krześle.
– Kogo, Chad? – spytała wolno, z niechęcią, lecz bardzo wyraźnie.
– Nazywa się Esme Fong. Pracuje dla firmy Zoom.
Rozdział 28
Wszystko zaczęło nabierać groźnego sensu.
Nie czekając na zgodę Victorii, Myron wypadł z gabinetu i pomknął korytarzem. Nadszedł czas rozmówić się z Esme.
W jego głowie szybko zaczęła się kłuć hipoteza. Negocjując kontrakt Zoomu z Lindą Coldren, Esme Fong poznaje jej syna. Uwodzi go. Dlaczego? Trudno powiedzieć. Może sprawia jej to frajdę. Nieważne.
W każdym razie w środę Chad nocuje u swojego kolegi Matthew. W czwartek spotyka się z Esme na romantycznej schadzce w Zajeździe Dworskim. Biorą trochę gotówki z bankomatu. Dobrze się bawią. I tu robi się ciekawie.
Esme Fong załatwia nie tylko kontrakt reklamowy z Lindą Coldren, ale pozyskuje cudowne dziecko golfa, Tada Crispina. Tad spisuje się świetnie w debiucie w Otwartych Mistrzostwach Stanów. Po pierwszej rundzie jest na drugim miejscu. Niesamowite. Wspaniała reklama. Jeśli jednak uda mu się zwyciężyć – jeżeli zniweluje ogromną przewagę weterana – zapewni to firmie Zoom iście atomową promocję w świecie golfa. Wartą miliony.
Miliony!
I oto w ręce Esme wpada syn lidera turnieju.
Co robi z tym darem losu ambitna panna Fong? Wynajmuje Tita, żeby porwał chłopca. Nic trudnego. Chce maksymalnie zdekoncentrować Jacka. Wytrącić go z uderzenia. Najłatwiej to osiągnąć, porywając mu syna.
Rozumowanie trzymało się kupy.
Myron zajął się więc trudniejszymi elementami zagadki. Przede wszystkim nagle nabrała sensu długa zwłoka w zażądaniu okupu. Pierwsze telefony od porywacza są dziwne, ponieważ nieznająca się na porwaniach Esme Fong, nie chcąc komplikować sobie życia, nie domaga się pieniędzy. Zapomina zażądać okupu. Sprawa druga: rozmowa, w której Tito wspomniał o „żółtej dziwce”. Skąd wiedział, że Esme jest u Coldrenów? To proste. Sama powiedziała mu, kiedy tam będzie. Cel: przerazić ich i przekonać, że są obserwowani.
Zgadzało się? Jasne. Wszystko poszło zgodnie z jej planem. Prócz jednego.
Jack dalej grał dobrze.
Podczas kolejnej rundy utrzymał zdecydowane prowadzenie. Porwanie syna zapewne go przygnębiło, ale nie wytrąciło z równowagi. Jego przewaga pozostała ogromna. Trzeba było sięgnąć po drastyczne środki.
Myron wsiadł do windy zjeżdżającej na parter. Zastanawiał się, jak to się odbyło. Wymyślił to Tito? Czy dlatego Chad usłyszał odgłosy kłótni? W każdym razie jedno z nich uznało, że należy zrobić coś, co wybije Jacka z uderzenia.
Uciąć Chadowi palec.
Bez względu na to, w czyjej głowie powstał ów pomysł – jej czy Tita – Esme Fong z niego skorzystała. Wiedziała, jak wygląda samochód Lindy. Miała kluczyki. A ileż to roboty: otworzyć drzwiczki i rzucić kopertę na siedzenie. Nic trudnego. Żadnych podejrzeń. Kto zwróciłby uwagę na atrakcyjną, dobrze ubraną kobietę, otwierającą auto?
Odcięty palec poskutkował. Jack zaczął grać fatalnie. Tad Crispin błyskawicznie odrobił straty. Esme niczego więcej nie pragnęła. Niestety, Jack skrył w zanadrzu jeszcze jeden trik. Zdobył się na wspaniały strzał do osiemnastego dołka i wyrównał. Dla Esme to był koszmar. Nie mogła dopuścić do przegranej Tada w dogrywce z Jackiem, skończonym nieudacznikiem.
Straty okazałyby się katastrofalne.
Liczone w milionach. Być może niweczące całą jej kampanię reklamową.
Pasowało to do siebie i miało luz.
Czyż nie słyszał na własne uszy, jak Esme wyrażała takie obawy w rozmowie z Normem Zuckermanem? Czyż nie stał tuż obok, kiedy porównała taką możliwość do bankructwa Buffalo Billa? Czy trudno uwierzyć w to, że w sytuacji bez wyjścia posunęła się do ostateczności? Że zeszłej nocy zadzwoniła do Jacka i umówiła się z nim na polu golfowym? Że wymogła na nim, żeby przyszedł tam natychmiast, sam, jeśli chce zobaczyć syna żywego?
Bum! Trafiony!
A ponieważ po śmierci Jacka Coldrena przetrzymywanie chłopca straciło sens, więc go wypuściła.
Drzwi windy się otworzyły. Myron wysiadł. Owszem, w swojej hipotezie widział luki, ale sądził, że po konfrontacji z Esme zdoła je załatać. Pchnął szklane drzwi i skierował się na pobliski postój taksówek. W pół drogi do nich osadził go w miejscu głos.
– Myron?
Poczuł zimne ukłucie w sercu. Słyszał ten głos tylko raz w życiu. Dziesięć lat temu. W Merion.