Литмир - Электронная Библиотека

Sadim z pozoru szedł w kierunku Medinet Habu, często jednak klucząc. Całkiem zresztą na próżno, bo Sally nie zwracała uwagi na drogę. Wciąż oglądała czwarty posążek pełna pytań, wątpliwości i marzeń. Ważyła go w dłoni, podejrzewając, że pod warstwą złota coś się kryje. “Może jest wydrążony wewnątrz i zawiera jakieś tajne inskrypcje? Albo papirus z zaklęciem?” – myślała. “Nie bez powodu jest taki lekki.”

Z obozu wybiegł za nią Dingo, ale wobec ostrego sprzeciwu Sadima, Sally odesłała go z powrotem. Zawrócił niechętnie, warcząc głucho. Normalnie nie zlekceważyłaby takiego zachowania psa, ale teraz przepełniała ją radość, że jest na tropie wielkiego archeologicznego odkrycia. Odnaleźć grób Tutanchamona, to dopiero będzie sensacja i sława! Nie mogąc opanować niecierpliwości, ciągle pytała posłańca:

– Kiedy, gdzie, jak znaleźli grobowiec?

– Nic nie wiedzieć, nic nie mówić – odpowiadał niezmiennie Sadim. Zapadał zmierzch, kiedy krętymi ścieżkami doszli do Doliny Królów. Sally poczuła lęk. Powoli rodził się niepokój.

– Gdzie jest Tomek? Przecież już noc – powiedziała. – Może wrócimy tu jutro.

Sadim zauważył jej wahanie.

– Mąż kazał dziś… być chory… – i widząc nagłe zdenerwowanie Sally, dodał chytrze:

– Nie tak bardzo. Tylko trochę.

Sally sprawdziła, czy rewolwer spoczywa w kieszeni i już bez ociągania ruszyła za nim.

“Dlaczego nie ma tu Nowickiego? Dlaczego nie przyszedł po mnie sam?” – pomyślała jeszcze gorączkowo, ale zanim zdążyła zrozumiale sformułować pytanie, Sadim oznajmił:

– To tutaj!

Przeszli między dwoma skalnymi blokami, które osłaniały otwór przypominający wejście do groty. Sadim zapalił gliniany kaganek, jeden z kilkunastu stojących obok siebie i podał go Sally. Sam wziął drugi. Przekroczył próg, schylając głowę. Korytarz prowadził osiem, może dziesięć metrów poziomo, a potem gwałtownie, stromo, niemal pionowo schodził w dół [134]. Z boku widniały otwory wiodące do bocznych komór. Sally bardzo chciałaby je poznać, zobaczyć, ale Sadim bardzo się spieszył:

– Mąż później pokazać. Teraz nie ma czasu. On chory – mówił bez ładu i składu.

– Ale gdzież w końcu jest? – prawie krzyknęła Sałly.

– Najniżej. W pokoju, gdzie mumie… – odrzekł.

Mijali więc szybko krypty ze skarbami i pośmiertnym wyposażeniem zmarłego. Doszli wreszcie do szeregu najniżej położonych krypt, gdzie musiał znajdować się sarkofag z mumią i urny z wnętrznościami. Pisnęła pod nogami mysz. We wnętrzu głównego pomieszczenia drgało niewielkie światełko.

– Mąż tam! Idź! – Sadim pchnął ją lekko do przodu. Spojrzała mu w oczy. Zawahała się.

– Idź! Idź! – ponaglił.

Zdecydowała się. Szybko przeszła parę ostatnich metrów i weszła do środka. Stanęła w przejściu zdumiona. W krypcie nie było nikogo. Grobowiec nie zawierał również ani jednego sarkofagu, lecz w skalnych niszach spoczywało wiele spowitych w białe płótna ciał zmarłych przed wiekami Egipcjan. Sally zadrżała od wewnętrznego chłodu. Obejrzała się za przewodnikiem. Nigdzie go nie było.

Zrozumiała, jak była naiwna, jak łatwo dała się zwabić w pułapkę. “Wiem, skąd znam tego człowieka z zalęknionymi oczyma” – nagle sobie to przypomniała. Nowy służący – tak żona ważnego urzędnika kedywa w Kairze odpowiedziała na jej pytanie. “Pamiętam, że przemknęło mi wtedy przez myśl: jakiż to dziwny zbieg okoliczności, że ten człowiek pochodzi ze stron, w które wyruszamy”. W wyobraźni widziała teraz dokładnie całą tę scenę. “A więc możliwe, że wiedzieli o nas i od początku nas ścigali, podczas gdy my dokładaliśmy starań, aby ich znaleźć” – myślała dalej. “Wszystko układałoby się wtedy w logiczny ciąg: napad na statku, zniknięcie chłopców, pułapka zastawiona na mnie”. Pomyślała jeszcze, że także chłopcy musieli dać się podejść nieznanemu, niebezpiecznemu wrogowi.

Nie zamierzała bezradnie czekać. Postanowiła jak najszybciej wrócić do obozu. Nie dotarła jednak daleko. Usłyszała huk spadających kamieni. Podmuch o mało nie zgasił kaganka, który kurczowo ściskała w dłoni. Z trudem oddychając, pobiegła do przodu. Zatrzymała ją ściana z kamieni. Zrozumiała… Została zasypana, żywcem pogrzebana…

Przez chwilę nie mogła zrobić jakiegokolwiek ruchu. W końcu się otrząsnęła. Była wszak córką australijskiego pioniera i żoną podróżnika. Wróciła do krypty z mumiami. Zgasiła swój kaganek, widząc, że płonący tutaj ma jeszcze spory zapas oliwy. Posążek postawiła obok światła.

“Skoro już tu jestem – pomyślała – rozejrzę się nieco, może znajdzie się jakieś wyjście”.

Nie trzeba było wielkiego znawcy, by stwierdzić, że ktoś tu buszował. Naruszono dostojny spokój grobowca.

– Kiedy to się mogło stać – szepnęła do siebie Sally. – Przed wiekami czy teraz?

W migotliwym świetle kaganka zaczęła pilnie rozglądać się wokół… Coś zalśniło w blasku płomienia. Pochyliła się i podniosła ostro zakończony niewielki sztylet. Obejrzała go ostrożnie. Widziała dziesiątki podobnych na targu.

– Więc to tak – szepnęła. – Chyba trafiłam na właściwe miejsce.

– Może tego właśnie szukaliśmy?

Postanowiła dokładniej obejrzeć niektóre mumie. Podchodziła dokładnie je oświetlając. Spod nóg czmychnęła jakaś wystraszona jaszczurka. “Nietoperze, dlaczego nie ma nietoperzy?” – przemknęła myśl.

Mumia, nad którą właśnie się pochyliła, miała rozcięte bandaże. Złodziej szukał ukrytych między nimi kosztowności, ozdób, amuletów. “Czyżby stąd pochodziły starożytności, których szukamy? Jak to możliwe?” – pytała samą siebie. “Przecież nie znaleziono grobu Tutanchamona, a ten także nim, niestety, nie jest. To nie mogą być mumie faraonów… Tyle tych mumii… Za dużo ich…”

– myślała, oświetlając kolejne ciała i przyglądając się im dokładnie. Bez wątpienia wszystkie były naruszone.

“A może tylko grobowiec Tutanchamona tego uniknął?”… – mało brakowało, by wypowiedziała to głośno. “Nie to niemożliwe” – odpowiedziała sama sobie. “Przecież od niepamiętnych czasów okradano grobowce. Czyżby tylko Tutanchamon tego uniknął?… Nie, to niemożliwe!”

Niemal już zapomniała o swoim tragicznym położeniu.

“Może ktoś okradł i ten grobowiec, przeniósł część jego skarbów tutaj i zginął? A inni złodzieje, po wiekach, znaleźli to miejsce i udają, że odkryli grób legendarnego faraona?” [135].

Myśli kłębiły się w głowie. Wtem z przeciwległego kąta dobiegł przedziwny dźwięk, jakby zawodzenie:

– Aaa… Aaaaaa… – zrazu cicho, potem głośniej, tonem raz wysokim, raz niższym, niczym jakaś egzotyczna, wschodnia melodia.

Sally otarła pot z czoła.

– Coś mi się przywidziało – powiedziała głośno, próbując wrócić do swego zajęcia.

Ale coś jakby otarło się o mur. Wibrujący jęk rozdarł ciszę pomieszczenia.

– Aaa – brzmiał – aaaa – przechodził w skowyt.

Sally, teraz naprawdę przerażona, stłumiła krzyk, zasłaniając ręką usta. Płomień kaganka w niepewnej dłoni zamigotał gwałtownie, rzucając na ściany przedziwne tańczące cienie. Tylko przez chwilę trwała cisza. Biała postać, spoczywająca w jednej z nisz, wyraźnie poruszyła się. Ukazały się spowite w biel nogi. Mumia zwolna się prostowała. Ciszę przerwał znowu jęk:

– aaaa…

Sally przypomniała sobie naraz wszystkie niesamowite opowieści o zemście tych, których spokój naruszano. Jak sparaliżowana tkwiła w miejscu, trzymając w jednej ręce płonący wciąż kaganek, a w drugiej znaleziony sztylet. Zapomniała, że w kieszeni spodni spoczywa rewolwer. Cóż zresztą można zrobić zmarłemu? W końcu ruszyła się. Zaczęła powoli, nie odwracając oczu od tajemniczego zjawiska, przesuwać się wzdłuż ściany, w kierunku, skąd przyszła. Ale mumia uczyniła to samo, zagradzając jej drogę. W pełgającym blasku kaganka złowrogo zalśniły przedziwnie żywe oczy…

Ale Sally zapanowała już nad obezwładniającym przerażeniem. Znalazła otuchę we wspomnieniach. Ujrzała twarz męża, pogodne oblicze Nowickiego, opanowane rysy Smugi i kojący uśmiech Wilmowskiego. “Ach, Tommy, Tommy” – westchnęła. Wróciła do rzeczywistości. Postanowiła się bronić.

вернуться

[134] Opis przypomina schemat budowy grobu królewskiego z Doliny Królów.

вернуться

[135] Grób Tutanchamona został odkryty przez H. Cartera dopiero w 1922 r. Okazało się, że i on był obrabowany, ale złodzieje nie dotarli do sarkofagu faraona i dlatego odkrycie stało się jedną z największych sensacji archeologicznych XX wieku.

38
{"b":"100826","o":1}