Литмир - Электронная Библиотека

– Tym większa chwała księciu Radziwiłłowi – żartobliwie odpowiedział Wilmowski.

– Byli jeszcze w Egipcie banici, szukający schronienia przed prawem, były dzieci polskie porwane w jasyr, no i jeńcy chrześcijańscy – kontynuował Smuga.

– No, ich los nie był godny pozazdroszczenia – smutno stwierdził Nowicki.

– Podobnie jak dzisiaj los zesłańców syberyjskich – dorzucił Tomasz. I zadumali się chwilę nad historią Polski, nad swoim wielkim, niemożliwym do spełnienia marzeniem: wrócić razem do Ojczyzny, wywalczyć niepodległość, w spokoju budować przyszłość… Ile o tym rozmawiali, ile snuli planów, ile wspomnień…

– Wykupem jeńców chrześcijańskich zajmowały się niektóre zakony – powiedział po chwili zadumy Tomek.

– Tak zakon trynitarzy [79], których w tym celu sprowadził do Polski po zwycięstwie wiedeńskim król Jan III Sobieski i ufundował dla nich Kościół Św. Trójcy w Warszawie, na Solcu. To mój rodzinny kościół – dodał z dumą Nowicki.

– Niewielu było jednak szczęściarzy. Większość ginęła w niewoli. Niektórzy radzili sobie sami. Opowiadano mi kiedyś niewiarygodną historię o polskim jeńcu w niewoli tureckiej – zaczął Smuga. W bitwie pod Cecorą, w której zginął nasz wspaniały hetman, Stanisław Żółkiewski, został wzięty do niewoli szlachcic spod Baru, Marek Jakimowski, sprzedany później jako galernik na okręt strzegący portu aleksandryjskiego. Gdy galera przebywała na morzu Egejskim, nasz rodak zbuntował więźniów, wśród których byli Grecy, Anglicy, Włosi i Rusini. Wspólnie pobili dozorców i rozdawszy broń, po wielu przygodach, dotarli do Palermo, gdzie przyjęto ich z zasłużonym entuzjazmem.

– Poznać Polaka! – znów chwalił Nowicki. – To taki Beniowski [80] XVII wieku.

– Ostatnim Polakiem, który odwiedził Egipt przed przybyciem tu armii Napoleona, był 25-letni hrabia Jan Potocki – odezwał się ponownie Tomek.

– Masz ci los, jeszcze jeden arystokrata! – westchnął Nowicki.

– Przybył do Aleksandrii w końcu 1784 roku. Zachorował na febrę, którą ledwo przeżył. Stąd, przebrany za tubylca, podobnie jak my pod piramidami, popłynął do Kairu, gdzie przez trzy miesiące mieszkał u pewnego weneckiego kupca, po czym wrócił do Europy.

– Pewnie nudził się w tym dusznym mieście jak my – wtrącił swoje No wieki.

– Nie byłbyś tego taki pewny, gdybyś chciał obiektywnie popatrzeć na ostatnie dni – Smuga postanowił zmienić wątek rozmowy.

– Czekałem, Janie, na te słowa – uśmiechnął się Wilmowski. – Nie tak wiele się dowiedzieliśmy, a przecież najwyższy czas, aby pomyśleć nad odpowiedzią na wiele pytań. Jak wpaść na ślad okradających grobowce złodziei? Kim jest ów tajemniczy “żelazny faraon”, poszukiwany przez policję wielu krajów? Czy złodzieje rzeczywiście odnaleźli grób Tutanchamona, faraona, o którym tak niewiele wiadomo? Niektórzy wszak wątpili nawet w jego istnienie.

– Tak, Andrzeju – odparł Smuga. – Bardzo chciałbym wysłuchać wszystkiego, co macie do powiedzenia.

Sally już od dość dawna w zamyśleniu oglądała zrobione przez Smugę fotografie. Historia tacki z posążkami ją fascynowała najbardziej.

– Są naprawdę piękne i mogą pochodzić z grobu Tutanchamona – powiedziała w zamyśleniu. – To posążki z grobowca…

– Brr… – przerwał jej Nowicki – zdaje się, że w tym Egipcie groby będą nam towarzyszyły bez przerwy!

– Sally, po co właściwie takie przedmioty kładziono do grobowca?

– spytał Tomasz.

– To długa historia – odrzekła Sally. – Związana z wyobrażeniami starożytnych Egipcjan o życiu pozagrobowym. Ściślej z pracami, jakie po śmierci musieli wykonywać mieszkańcy zaświatów.

– To i tam trzeba było pracować? – Nowicki miał smętną minę.

– Według wierzeń egipskich życie w zaświatach było repliką ziemskiego – wyjaśniła Sally. – Za bogatych więc wszystkie prace wykonywała służba. Potem jednak pojawiła się myśl, że każdy pracuje sam! Nawet bogaci!

– O, to mi się podoba! – wtrącił Nowicki.

– Nie ciesz się za wcześnie – Sally zgasiła jego zapał. – I na to znaleziono sposób.

– Jakiż to? – skrzywił się marynarz.

– Najpierw pojawiły się magiczne zaklęcia, pozwalające zmarłym unikać pracy fizycznej, a potem uszebti – magiczne figurki.

– Co takiego? – spytał Nowicki.

– Uszebti – powtórzyła Sally. – Figurki, które miały wyręczać zmarłego faraona w pracy.

– Niechże cię, sikorko! To i tam nie ma sprawiedliwości – krzywił się Nowicki.

– Tak więc posążki na naszej tacy podarował zmarłemu Tutanchamonowi jakiś życzliwy, któremu zależało, by się w zaświatach nie przepracował – powiedział Tomek.

– Tak! – z zadumą dodała Sally. – I pewnie bardzo kochał zmarłego.

– Czemu tak sądzisz?

– Bo uszebti na ogół były drewniane, a te są bardzo cenne i nie tylko z drewna, ale z alabastru i złota…

Nowicki nagle się roześmiał:

– Nie lada to pomysł z tymi figureczkami – powiedział. – Pewnie faraonowi wsadziła je do trumny żona… I nie wiem, czy akurat z miłości… Wydaje mi się, że i po śmierci chciała nim kierować…

– Co ty mówisz – obruszyła się Sally.

– No właśnie! Chyba nie lubiła, gdy mąż wojował albo bawił się w pasterza… Ciekawy jestem, w jakiej roli występuje faraon w tej czwartej, zaginionej figurce… Założę się, że w stroju myśliwego!

Sally poczerwieniała z gniewu. Zanim jednak zdążyła coś powiedzieć, włączył się Smuga:

– Bardziej interesuje mnie pytanie, dlaczego czwarty posążek został oderwany od całości.

– Może to jakiś talizman, który zabrał ów “faraon”? – podjął Tomasz.

– Skąd wiesz, że to nasz “faraon”? Może już przed wiekami ktoś oderwał figurkę od całości? Może chciał mieć Tutanchamona u siebie? – zaperzyła się Sally.

– Jak go zwał, tak go zwał – zdecydowanie przerwał te domniemanią Nowicki. – Przede wszystkim mam już dość Kairu, brudu, zgiełku, smrodu… Czas ruszyć stare kościska.

– Chyba to racja. Nic tu po nas – Sally w lot chwyciła, o co mu chodzi. – Ruszajmy do Doliny Królów!

– Przypominam wam, że w przyszłym tygodniu kończy się czas, na jaki wynajęte zostało mieszkanie i naprawdę pora wyruszyć – na ziemię zawsze niezawodnie sprowadzał ich starszy Wilmowski.

– No dobrze – rzekł Nowicki – jesteśmy w Dolinie Królów i co dalej?

– Zaczynamy węszyć – dopowiedział Tomek.

– Najlepiej sprowokować do działania przeciwnika.

– Świetnie, tylko jak?

– Podamy się… choćby za handlarzy tym samym towarem – żartobliwie podsunął Nowicki.

– Zostaniemy wtedy potraktowani jak rywale. To zbyt niebezpieczne – zaoponował Wilmowski.

– E tam! O to właśnie chodzi – upierał się przy swoim marynarz.

– Mam lepszy pomysł – podsunął Smuga. – Pojedziemy jako kolekcjonerzy!

Zamilkli zaskoczeni tą prostą, a przecież bardzo trafną propozycją.

– Już kiedyś występowaliśmy w przebraniach i pod cudzymi nazwiskami – z namysłem powiedział Nowicki. – I poszło dobrze… Ale ja, chłopak z Powiśla, w roli bogatego arystokraty… To niemożliwe!

– Dlaczego nie – zaśmiał się Smuga – bogaty junkier pruski, Brol… [81].

– Zgoda, Janie – nieco obruszył się marynarz. – Ale tylko pod warunkiem, że ty wystąpisz jako car Rosji.

Wybuchnęli śmiechem. Opadło napięcie dyskusji. Prosty projekt Smugi wydawał się realny. Milczał tylko starszy Wilmowski. Zdawał się wszystko raz jeszcze rozważać. W końcu powiedział:

– Posłuchajcie przez chwilę głosu rozsądku. Proponuję podzielić siły. Jedni z nas niech udadzą się na południe jako bogaci kolekcjonerzy, drudzy zaś jako zwykli turyści. Mielibyśmy wtedy grupę ubezpieczeniową…

– Masz rację, tato – powiedział Tomek. – Kolekcjonerzy nie jeżdżą chyba stadami. Załatwiają sprawy dyskretnie. Czterech to zbyt wielu.

– Nigdy nie lubiłem, gdy działaliśmy osobno – z namysłem dodał Smuga. – Ale tym razem wydaje mi się to roztropniejsze.

вернуться

[79] Trynitarze -jeden z zakonów powstałych podczas wypraw krzyżowych (1096-1291), wykupujący chrześcijańskich jeńców i niewolników z rąk mahometan. Powołany przez Jana z Maty i Feliksa z Valois w 1198 r. Do Polski sprowadził trynitarzy Jan III Sobieski w 1685 r. i osadził we Lwowie, skąd trzy lata później przybyli do Warszawy i osiedli na Solcu, budując, stojący do dzisiaj, kościół Św. Trójcy.

вернуться

[80] Beniowski Maurycy August (1746-1786) konfederat barski, zesłaniec syberyjski, władca Madagaskaru. Dokładniejsze o nim informacje czytelnik znajdzie w powieści Tajemnicza wyprawa Tomka.

вернуться

[81] W powieści Tajemnicza wyprawa Tomka Nowicki uchodził za niemieckiego pogromcę zwierząt, noszącego nazwisko Brol. Junkier – tu: pruski bogaty szlachcic, obszarnik.

19
{"b":"100826","o":1}