Литмир - Электронная Библиотека

– Rrraz! Wszedłem! – westchnął do siebie, trzymając w ręku, a potem puszczając drewnianą przeszkodę. Dygotał jeszcze z zimna, ale z emocji już robiło mu się gorąco. Zatrzymał się, wsłuchując w ciszę i przyzwyczajając oczy do głębszej niż na zewnątrz ciemności. I nagle przeraził się.

“Co będzie, jeśli złodziej ukrył kadzielnicę? Jak ją znajdę?” pomyślał.

Tego, że będzie za ciemno, by bezpiecznie poruszać się po pomieszczeniu, rzeczywiście nie przewidział. Był prawie u celu i zanosiło się na porażkę. Na małym stole przy łóżku spostrzegł kształt oliwnego kaganka, a z boku dobiegał równy oddech głęboko uśpionego człowieka.

– Śpi tak mocno… Zapalę kaganek i znajdę – powiedział szeptem, by dodać sobie otuchy.

Na palcach podszedł do stolika. Skrzesał ogień i zapalił kaganek, osłaniając ręką płomyk, aby nie zbudzić śpiącego mężczyzny, Los mu sprzyjał! W kącie kajuty, na stosie innych przedmiotów, leżała kadzielnica. Patryk odstawił kaganek na krawędź stołu i podniósł zrabowany przedmiot. Powoli zaczął przemykać w kierunku drzwi.

Nie zauważył, że spokojny i dość głośny oddech śpiącego umilkł. Nie zauważył też, że rozbudzony mężczyzna obserwuje go spod wpółprzymkniętych powiek. Kiedy malec prześlizgiwał się koło łóżka, znienacka chwycił go za rękę. Chłopak wyrywał się jak piskorz i silniejszy mężczyzna nie mógł sobie z nim poradzić. Umykał wokół stołu, chaotycznie machając odebraną kadzielnicą. Wtem potrącany od dłuższej chwili stół przechylił się gwałtownie i kaganek spadł na łóżko, rozpryskując wokół gorącą oliwę. Mężczyzna chwycił koc i stłumił płomień, ale Patryk wykorzystał okazję i wymknął się w noc. Na zewnątrz tu i ówdzie zapalały się lampy, pojawiali się ludzie. Widząc wyskakującego z łodzi chłopca, niektórzy rzucili się w pogoń. Patryk kluczył. “Będzie jak na statku” – pomyślał. “Tylko nie ma gdzie skakać i wujek daleko…”.

Koptyjski kapłan przekonał Smugę i Nowickiego, że poszukiwania prowadzone nocą nie przyniosą żadnego efektu. Przyjęli więc jego życzliwe zaproszenie i usiłowali rozmawiać, aby zagłuszyć narastający niepokój!

– Osły [71] to rzeczywiście interesujące zwierzęta – mówił właśnie kapitan.

– Zupełnie inne niż w Polsce, naszym kraju – dodał Smuga.

– Nasze osły są większe… No i… leniuchy z nich i uparciuchy – uśmiechnął się Nowicki. – Co do mnie poczułem się lepiej, gdy poznałem te wasze, miłe stworzenia… Chociaż, kiedy wpadły w ten szał, wytrzęsły moje stare kości tak, że do tej pory to czuję – przeciągnął się. – Ryczą też nienajgorzej, niczym okrętowe syreny. Ale pracowite to i wytrwałe, aż dziw bierze!

– No tak, pędziliśmy prawie z szybkością galopującego konia – stwierdził Smuga.

– Poczułem się lepiej, gdy poznałem wasze osiołki – powtórzył Nowicki. – Muszę się bowiem przyznać, że ktoś kiedyś nazwał mnie osłem. Było to w dzieciństwie, w warszawskiej dzielnicy Powiśle. Jest tam taki stary kościółek pod wezwaniem Św. Trójcy. Mój szacowny staruszek, socjalista, mawiał: “Bóg jeszcze nikomu nie zaszkodził” i posyłał mnie, ku radości matki, co niedzielę do kościoła. Pobierałem też naukę religii. Był tam wtedy taki ksiądz, starszy, siwawy, chudy jak szczapa. Lubiliśmy go, ja też, tylko nie byłem zbyt pokornym uczniem, a często, gdy się nasłuchałem ojca i jego towarzyszy, zadawałem wiele kłopotliwych pytań. Kiedyś ów ksiądz wziął mnie za ucho, postawił na środku i westchnąwszy, powiedział: “Co za osioł z ciebie… Asinus asinorum in saecula saeculorum” Od tego czasu siedziałem w oddzielnej ławce.

– Osły, które znamy z Biblii, są posłuszne, potulne, mądre – wtrącił duchowny. - Występują w 26 księgach Starego Testamentu, podczas gdy wielbłąd jedynie w 20. Osioł, jako jedyne spośród wszystkich zwierząt, dostąpił zaszczytu dźwigania na swym grzbiecie Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Osiołkowi dorównuje pod tym względem w Biblii jedynie baranek.

– Tak! Tak! – zgodził się Nowicki – gdy prorok Balaam nie chciał słuchać Boga, przemówiła do niego oślica [73]. Zwierzę to uchodzi za uosobienie mądrości. Wytłumaczył mi to ów ksiądz, gdy się na niego nie na żarty obraziłem i potem nastąpiła między nami zgoda.

– Cóż, mój drogi Tadku, okazuje się, że osioł nie zawsze jest tym samym… osłem! – uśmiechnął się Smuga i podjął ten wątek.

– Moje najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa też jest, można chyba tak powiedzieć, związane z religią. Obaj moi dziadowie, ze strony ojca i matki, uczestniczyli w powstańczym zrywie Polaków przeciw zaborcom w 1863 roku. Jeden z nich zmarł jako osiemdziesięcioletni staruszek, gdy miałem trzy lata. Pamiętam to jak przez mgłę, ale dość wyraźnie. Szczegóły dopowiedzieli mi rodzice.

Zostałem wtedy w domu sam, wszyscy poszli pożegnać się z umierającym. Bawiłem się, zapomniawszy, że nikogo nie ma w domu.-: W pewnym momencie pojawiła się przede mną jakaś postać zasnuta mgłą, niewyraźna. Był to ukochany dziadek. Uśmiechał się do mnie. Przyglądałem mu się. Zrobił jakiś gest, jakby pożegnania, i powoli zniknął. O jego śmierci powiedziano mi następnego dnia. Lecz nie uwierzyłem. To nieprawda – zaprotestowałem. – On u mnie był. Nieprawda, że dziadka zagrabili! Tak się wyraziłem. I opisałem swoje, widzenie.

– Przeżyłem coś podobnego – podjął Nowicki. – Opowiadałem ci Janie [74], mój niby to sen, niby jawę… Obudziłem się i zobaczyłem jakąś postać. Ktoś o twarzy zasłoniętej mnisim kapturem powtarzał tylkoi jedno: “Ty i tak nie umrzesz naturalną śmiercią, i tak nie umrzesz^ naturalną śmiercią…”. Z pewnością powtórzył to kilkakrotnie. Szczyp palem się po całym ciele, ale to była jawa! Nie sen! I niech to wieloryby połknie, życie, które prowadzę, potwierdza te słowa!

– Zawsze wróżyłem ci, Tadku, że nie umrzesz we własnym łóżku – wtrącił Smuga.

– Przez wiele dziwnych wydarzeń mówi do nas Bóg – niespieszną prowadzoną dla wypełnienia wolno biegnącej nocy, rozmowę pod?,;; sumował duchowny.

Jeszcze wieczorem prosił swoich współwyznawców o wszelką możliwą pomoc. Mogli więc tylko czekać na wieści. Obaj Polacy zdawaliv; sobie sprawę, że poszukiwanie chłopca w tak ogromnym, nieżyczliwym Europejczykom, mieście, mającym wiele dzielnic, gdzie nawet policja lękała się zaglądać, stawało się przedsięwzięciem niemal niemożliwym do realizacji. Ale wkrótce niemożliwe stało się także pomijanie^ tego wydarzenia milczeniem. Próbowali rozważyć szansę. Niepokoił się zwłaszcza Smuga.

– Chłopiec pobiegł za złodziejem. To bardzo niebezpieczne.

– Ale sam, Janie, mówiłeś, że jest bardzo sprytnym dzieckiem.

– uspokajał go Nowicki i dodawał, że przez ten miesiąc zdarzało im się; o tym przekonać

– Ale tylko dzieckiem.

– Pokaż mi dziecko, które ma za sobą tak śmiałe decyzje – upierał się marynarz.

– Bardziej niemądre niż śmiałe, Tadku – oceniał Smuga.

– “Mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił” [75]- zacytował poetę Nowicki.

– Zawsze jednak trzeba rozważyć szansę powodzenia… Ale co ojciec o tym sądzi? – Smuga odwołał się do słuchającego ich w milczeniu duchownego. Ten zaś odparł:

– Pan powiada: “Który król, mając prowadzić wojnę z innym królem, pierwej siadłszy, nie pomyśli, czy może z dziesięciu tysiącami zmierzyć się z tym, który z dwudziestu tysiącami ciągnie przeciw niemu? W przeciwnym razie, gdy tamten jest jeszcze daleko, wyprawiwszy poselstwo, prosi o warunki pokoju” [76].

– Nie zgadzam się, szansa jest zawsze – protestował Nowicki. – Sami wiele razy stawialiśmy wszystko na jedną kartę…

– Tylko wtedy, gdy nie było innego wyjścia – zaznaczył Smuga. Tuż przed świtem usłyszeli pukanie. Kopt wstał i otworzył drzwi.

вернуться

[71] Osioł domowy (Equus asinuś) z rodziny koniowatych, mniejszy i słabszy, ale bardziej wytrzymały i mniej wymagający od konia. Występuje przede wszystkim w Afryce Północnej. Dobrze znosi upały, źle zimno. Ceniony zwłaszcza jako zwierze juczne, rzadziej pociągowe i wierzchowe. W Afryce występują jeszcze dwa podgatunki osła: nubijski (nieliczne stada w Sudanie) i somalijski (w Etiopii i Somalii).

вернуться

[72] Łacińskie przysłowie średniowieczne: “osioł nad osłami na wieki wieków”.

вернуться

[73] Por. Lb 22, 21-35. (Księga Liczb w Biblii, rozdział 22, wiersze 21-35).

вернуться

[74] Historia opisana w powieści Tomek,w Grań Chaco;

вернуться

[75] Fragment Pieśni Filaretów Adama Mickiewicza.

вернуться

[76] Z Ewangelii św. Łukasza w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka, który jako jeden z pierwszych przetłumaczył Biblię na język polski (I wyd. 1599 r.). Łk 14, 31-32.

17
{"b":"100826","o":1}