Литмир - Электронная Библиотека

Księżniczka otrząsnęła się z wizji jak pies, przerażona. Jej ręka drżała, gdy uwolniła ją z uścisku Mel Mianeta. Miała usta pełne pytań – o Szarkę, o bogów i wszystko, co nastąpiło później, kiedy odeszli wreszcie z tamtej martwej równiny. Jednak każde pytanie było pułapką. Nie miała za co wytargować odpowiedzi.

– Uwolnię dziką magię, ale Firlejka odejdzie stąd niespętana żadną obietnicą – oznajmiła twardo. – Chcę, żeby obudziła się po drugiej stronie morza, na sinoborskim brzegu. Zdrowa i z obojgiem dzieci w ramionach. Jeżeli zechce żyć na dnie Wewnętrznego Morza, niech uczyni wedle swej woli, lecz żadne z dzieci nie umrze dla jej zachcianki. Jeśli zapragnie powrócić do przybytku bogini, niech będzie jej dozwolone. Jeśli kniaź przywoła ją do treglańskiej cytadeli, by żyła u jego boku, niech nikt nie poważy się jej prześladować za złamanie ślubów.

– Tak łatwo? – odezwała się bardzo cicho bogini. – Wydaje ci się, dziewczyno, że tak łatwo prostować ludzkie losy? Wypowiedziałaś życzenie i żadne z nas nie zdoła tego cofnąć. W Sinoborzu będzie odtąd dwoje dzieci. Dwóch bliźniaczych synów kniazia zrodzonych ze służki bogini, powitych pod czerwonym księżycem w tej samej godzinie i nazwanych imieniem Wężymorda. I nawet ich matka nie będzie wiedziała, który narodził się pierworodnym, by władać w dziedzinie ojca, i czyje życzenie oddała panu Wewnętrznego Morza w zamian za róg, w którym zamknięto moc bogów. Jeśli kiedyś te dzieci zechcą upomnieć się o swoje dziedzictwo, dziewczyno, nie zdołasz ich powstrzymać.

– Dosyć. – Mel Mianet ostrożnie podniósł kapłankę z zakrwawionej pościeli. – Przyzwoliłaś na to życzenie, Kea. Nie biadaj teraz jak przekupka nad rozlanym mlekiem.

Bogini bez słowa wyciągnęła ręce po dzieci. Kiedy je podawała, Selveiin miała wrażenie, że drobne czerwone twarzyczki skurczyły się i zmalały. Jednak nic więcej nie mogła uczynić. Przymknęła powieki i usiadła na mokrej posadzce. Ktoś położył jej na kolanach sakwę ciężką od znaków bogów. Ale noc nie dobiegła kresu, więc czekała nieruchomo w ciemności wypełnionej szumem fal.

Woda zagłuszyła kroki bogów, kiedy odchodzili.

Deszcz padał jednostajnie, łagodny letni deszcz, który przychodzi po burzy i studzi rozkołysaną upałem krew. Księżniczka siedziała nieruchomo, jakby miała tak pozostać całą wieczność. Fale przepływały pomiędzy jej palcami.

Nie usłyszała też, kiedy przyszedł ku niej. Nie zdradziło go nawet pojedyncze pluśnięcie wody, ale też fale Wewnętrznego Morza rozpoznawały krew sorelek i służyły mu pokornie. Nie, nie zdziwiła się. W jakiś sposób odgadła, że właśnie tej nocy powróci z Pomortu.

– Rozwiązałam zagadkę – powiedziała martwo, kiedy dotknął jej ramienia. – Harfa, Miecz i Kamień, a także wszystkie inne moce, które wypuszczę na wolność. Poznałam odpowiedź, choć prawie okupiłam ją własnym życiem. Dlaczego zostawiłeś mnie samą?

– Ponieważ tylko tyle mogę zrobić – odpowiedział natychmiast. – Pozwolić, byś dokonała wyboru z własnej woli. Niespętana żadnym przymusem. Nawet miłością. Zwłaszcza miłością.

Wciągnęła powietrze tak gwałtownie, że aż zakłuło w piersiach. To nie mogła być prawda. Nie po całej zimie, kiedy zanurzała się coraz głębiej w duszne sny, on zaś nie uczynił nawet najmniejszego gestu, by ją przywołać. Znaki, pomyślała. Całą noc śniłam ostrzeżenia, lecz nie zrozumiałam żadnego z nich. Gdybym nie przyjęła daru kapłanki i uciekła, nasze dziecko umarłoby gdzieś pośrodku Gór Żmijowych. Jednak wybrałam przyszłość, która jest równie okrutna, ponieważ znam tajemnicę żywego ognia, powierzoną przed wiekiem uścieskim alchemiczkom przez patrona ich cechu. I kiedy będę miała pozostałe ze znaków, przywołam moc Kii Krindara od Ognia, aby wpleść ją w sztylet.

– Moce rozpoznały cię. – Poczuła jego palce na policzku, w miejscu, gdzie ugodził ją odłamek skały strzaskanej trójzębem Mel Mianeta. – Rozpoznały i naznaczyły po raz drugi. Kamieniem i wodą, żelazem i dymem. Następny będzie ogień. Ogień i krew.

Otworzyła oczy i zobaczyła go, jak klęczy tuż przy niej w wodzie, z oczami błękitnymi jak Wewnętrzne Morze.

Chciała coś powiedzieć i nie znajdowała słów.

67
{"b":"89257","o":1}