Литмир - Электронная Библиотека

Podkowy głośnym echem zadudniły pod sklepieniem bramy. A potem owiał ich wiatr, ciepły wiatr od Oderskich Wierchów.

Ruszyli galopem po stromiźnie wzgórza, drogą wiodącą w dolinę.

W dolinie wjechali w lasy, w ciemny i wilgotny leśny wąwóz. Wąwóz wywiódł ich na gołoborze.

A tu drogę zagrodziło im pół setki jeźdźców.

Jeden, wierzchem na siwku, wyjechał przed szereg.

– Reynevan? Dobrze, że cię widzę – powiedział Prokop Goły, zwany Wielkim, najwyższy hejtman Taboru, director operationum Thaboritarum. – Właśnie cię szukam. Jesteś mi pilnie potrzebny.

31
{"b":"89095","o":1}