Zaczął tworzyć wiadomość.
Kochana Agnieszko!
Bardzo mi przykro z powodu tego, co się między nami wydarzyło. Przepraszam Cię, że nie umiałem zatrzymać się w porę, że za późno doszedłem do właściwych wniosków. To nie dlatego, że Cię nie kocham lub kocham za mało. Pracowałem, harowałem, starałem się właśnie dla Was. Żebyś mogła być ze mnie dumna, żeby dać moim najważniejszym na świecie kobietom wszystko, na co zasługują i do czego są przyzwyczajone.
Popełniłem błąd, teraz widzę to wyraźnie. Oboje trochę za bardzo daliśmy się zmanipulować. Ogromnie Cię za to przepraszam. Chcę zacząć wszystko od nowa. Miałaś dobry pomysł, że wyjechałaś tak daleko. Jestem przekonany, że z dala od Twoich rodziców uda nam się zbudować życie na własnych warunkach. Przyjadę i zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa. Jeśli chcesz, zrezygnuję z zawodu kucharza, przestanę gotować zawodowo. Może mnie to za mocno pochłania, nie wiem, ale dla Ciebie jestem gotowy to rzucić. Poszukam nowej pracy. Uda mi się. Szybko się uczę i nie boję zasuwać. Znajdę sobie miejsce. Byle tylko z Wami. Ogromnie tęsknię za Tobą i Martynką. Proszę Cię, daj tylko znak, a natychmiast wsiądę w pociąg i rano będę u Was. Kocham Cię ogromnie. Jakub.
Wysłał i czekał. Wiedział, że musi się teraz uzbroić w cierpliwość.
***
Agnieszka wpatrywała się w wyświetlacz telefonu. Po policzkach płynęły jej łzy. Wiadomość od Jakuba mocno złapała ją za serce. Cokolwiek zrobił, bardzo żałował. Chciał zacząć od nowa. Miała świadomość, ile go musiała kosztować rezygnacja z zawodu. To była jego prawdziwa pasja, być może jedyna szansa na życiowy sukces, bo często człowiek ma tylko jeden taki prawdziwie wybitny talent. Podziwiała Jakuba za ten wewnętrzny żar, który kazał mu cały czas tworzyć, rozwijać się, działać.
Wciąż go kochała i im dłużej wpatrywała się w jego słowa, tym bardziej miała ochotę natychmiast odpisać, by przyjechał. Zacząć od nowa, razem. Nie tylko Jakub tęsknił za córką. Martynka też coraz częściej pytała o tatę. Nie wystarczały jej już zdawkowe odpowiedzi. Była przyzwyczajona, że są dni, kiedy go nie ma, nawet całe wieczory, gdy nie wraca. Ale tym razem trwało to już ponad tydzień i dziewczynka wyraźnie się niepokoiła. Agnieszka dobrze rozumiała jej uczucia.
I to był powód, dla którego nie mogła przyjąć Jakuba do nowego życia. Nie po to je zaczęła, by znów wprowadzić do niego cierpienie.
Jak żywe stanęło jej przed oczami wspomnienie z własnego dzieciństwa. Noc. Głośna kłótnia rodziców, która wyrwała ją ze snu. Miała wtedy może pięć lat, dokładnie jak teraz jej córeczka. Nie mogła być starsza, bo to był jeszcze ten czas, kiedy mama wierzyła, że małżeństwo można uratować, walczyła. Tego wieczoru ojciec wrócił bardzo późno, coś zawalił, jakiś ważny termin, Agnieszka nie pamiętała szczegółów, ale słyszała rozpaczliwy płacz mamy, jej pełne żalu słowa: „Znowu mnie zawiodłeś. Nic dla ciebie nie znaczymy. Kochasz tylko restaurację!”.
Nie pamiętała całej rozmowy. Nie była nawet pewna, czy cokolwiek więcej zrozumiała, ale to jedno zdanie ścisnęło jej dziecięce serce tak mocno, że do tej pory czuła ten skurcz. Od dawna podejrzewała, że tatuś jej nie kocha. Tej okropnej nocy mama wykrzyczała właśnie głośne potwierdzenie, że to prawda. A dla Agnieszki ojciec był kimś bardzo ważnym. Nieustannie za nim tęskniła, czekała, każde spotkanie było jak święto. Cierpiała przez całe lata. Bo od tej nocy wszystko się zmieniło. Patrzyła na świat inaczej. Każdego dnia zbierała kolejne dowody, że mama mówiła słusznie. Ojciec kochał tylko restaurację.
Agnieszka nienawidziła jego pracy. Sukcesów, dobrych recenzji w gazetach, pochwał znajomych. Nie chciała chodzić tam na niedzielne obiady ani zjadać przyniesionych do domu potraw. Byli być może ludzie, których w życiu spotkało większe nieszczęście niż odrzucenie ze strony ojca. Niektórzy, z mamą włącznie, bagatelizowali jej cierpienie. Ale taki ból, który nigdy nie ustaje, może wykończyć nawet najsilniejszą osobę.
Tamtej pamiętnej nocy ojciec zachował się dokładnie tak samo jak Jakub teraz, choć nie wysłał esemesa, bo o telefonach komórkowych jeszcze się wtedy nikomu nie śniło. Ale przepraszał, obiecywał, że zaczną wszystko na nowo, że się zmieni, poprawi. Przysięgał.
Nie dotrzymał słowa.
To się potem powtarzało wiele razy. Ojciec nawalał, niszczył pokładane w nim zaufanie, po czym korzył się, przepraszał i obiecywał, że już nigdy więcej. Aż wreszcie w mamie coś pękło i przestała prosić. Straciła wiarę, że coś się jeszcze może zmienić. Już na niego nie czekała. Nie płakała, gdy wrócił nad ranem. Przeniosła się do innego pokoju i tam spała. Zaczęła żyć osobno.
Jednak mieszkali razem i w atmosferze zimnej utajonej wojny rosło ich dziecko. To było bardzo trudne doświadczenie i właśnie tego Agnieszka chciała oszczędzić swojej córeczce. Wiedziała, że jeśli teraz się zgodzi, Jakub przyjedzie rozpromieniony, będzie się przez jakiś czas starał, bawił z Martynką i przytulał. Znów zajmie w jej życiu ważne miejsce, by po chwili na nowo porzucić.
Agnieszka doskonale znała ten mechanizm. Jej ojciec też miał takie fazy skruchy. Zawsze w niego wierzyła, ufała, że się postara. Że jest mocny, kocha ją i ta miłość doda mu sił. Każde kolejne rozczarowanie było silniejsze, pozostawiło w niej głębsze rany. Tym bardziej że rosła i coraz lepiej rozumiała całą sytuację.
Odłożyła telefon. Wstała i podeszła do pokoju córki. Malutka już spała. Padła zmęczona wcześniej niż zwykle po długiej zabawie na plaży. Morskie powietrze wyraźnie jej służyło. Nabrała zdrowych rumieńców i z większym apetytem zjadała posiłki. W przedszkolu też układało się dobrze. Nowe panie wychowawczynie otoczyły ją opieką, a na tym samym osiedlu mieszkały trzy dziewczynki z grupy Pszczółek, do której należała Martynka. Nawiązanie bliskich relacji było kwestią czasu. Córeczka jeszcze szukała swojego miejsca w nowym środowisku, ale wychodziła do przedszkola bez oporów i spokojnie żegnała się z mamą w szatni. To znaczyło, że czuje się tam dobrze.
Dużo udało się już zrobić. Agnieszka podjęła decyzję o zmianie. Wprowadziła ją w życie. Wyjechała, znalazła mieszkanie, umówiła się na rozmowę o pracę. Powoli stawała na nogi i z osoby całkowicie zależnej od rodziców zmieniała się w kobietę samodzielną.
Żałowała swoich dawnych decyzji. Tego, że w ogóle przyprowadziła Jakuba do rodzinnego domu. Mogła przecież przewidzieć, że ojciec, który spieprzył w swoim życiu wszystko, co ważne, także jego pociągnie w złym kierunku. Mogła walczyć bardziej energicznie o swój związek.
Ale zawsze, kiedy chciała to zrobić, przypominała jej się mama i wszystkie jej przegrane bitwy. Cała ta szarpanina. Ciągnące się latami cierpienie. Kolejne szansy, z których wynikały tylko niekończące się rozczarowania.
– Nie pozwolę na to – wyszeptała. – Niech będzie choć jeden pożytek z mojego smutnego dzieciństwa. Ocalę własne dziecko przed taką samą historią.
Wróciła do kuchni i odpisała.
***
Aż podskoczył, kiedy usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości. Z ogromną nadzieją nacisnął ikonkę. Serce mu waliło, a zdenerwowanie sprawiło, że na początku nie mógł zrozumieć, co czyta. Prawda dotarła do niego dopiero po chwili.
Jakubie! Mnie też jest przykro i wiem, że wina nie leży wyłącznie po Twojej stronie. Ale za późno na zmiany. Podjęłam decyzję i nie chcę się szarpać kolejnymi szansami. Wiem, z własnego doświadczenia, jakie to trudne, zwłaszcza dla dziecka. Miałeś swój czas i podjąłeś złe decyzje. Nie ma już dla Ciebie miejsca w naszym życiu. Martynka zapomni i będzie szczęśliwa. Nie chcę jej wybijać z rytmu, który powoli się tutaj klaruje. Dzieci lepiej się wychowują w jasnych układach. Jest ojciec lub go nie ma. Najgorsze jest czekanie, niepewność, złamane obietnice. Dobrze to znam i nie pozwolę, byś krzywdził naszą córkę, tak jak ojciec krzywdził mnie. To koniec. Przepraszam, mnie też jest bardzo przykro, że nam się nie udało. Naprawdę Cię kochałam. Też chciałabym cofnąć czas i zrobić wiele rzeczy inaczej. Ale nie mam takiej mocy. Stało się. Nie ma już naszego uczucia, nie ma rodziny. Ja nie żartuję, nie kłócę się z Tobą ani nie udaję, żeby postawić na swoim. Podjęłam decyzję i będę bronić naszego spokoju za wszelką cenę. Nie prowokuj mnie do stanowczych działań, bo zacznę walczyć ostro. Kiedy sytuacja się unormuje, pozwolę Ci zobaczyć dziecko. Czekaj na wiadomość.