Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Podeszłam niepewnie do biurka i usiadłam w fotelu. Kobieta zdjęła żakiet i zgrabnym ruchem powiesiła go na oparciu krzesła. Z kształtu mięśni jej ramion wywnioskowałam, że ćwiczy znacznie więcej ode mnie.

– Mariah Talbot – przedstawiła się. Jedwabny top zaszeleścił, gdy pochyliła się, by podać mi rękę. Długie, wypielęgnowane paznokcie pomalowane były lakierem w neutralnym kolorze. Całość stwarzała wrażenie chłodnej, wypracowanej w każdym szczególe elegancji. Jedyną rzucającą się w oczy rzeczą była biała blizna, prawdopodobnie po oparzeniu, na prawym przedramieniu.

– Czy byłyśmy umówione? – spytałam. Nie potrafiłam ukryć nieufności.

– Nie, ale przychodzę tu w sprawie, która na pewno panią zainteresuje – odparła z niezmąconym spokojem. Moja postawa najwyraźniej nie zrobiła na niej najmniejszego wrażenia. Siedziała niczym uosobienie opanowania, kompetencji, skuteczności i determinacji. Zaciętego wyrazu jej twarzy nie łagodził nawet uśmiech, który zresztą rzadko się na niej pojawiał.

– O co chodzi?

Pochyliła się i położyła przede mną na biurku swoją wizytówkę. MARIAH TALBOT, WYDZIAŁ SPRAW SPECJALNYCH, FIRMA UBEZPIECZENIOWA GUARDIAN, dalej adres i numer telefonu, którymi nie zaprzątałam sobie głowy. Logo firmy przedstawiało czterolistną koniczynę. Na każdym z listków umieszczono napisy: Dom, Auto, Życie i Zdrowie.

– Musimy porozmawiać o człowieku, od którego wynajmuje pani pokój.

– O Henrym?

– O Richardzie Hevenerze.

Nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale tego na pewno nie.

– A o co chodzi?

– Może pani o tym nie wie, ale Richard i Tommy są dwujajowymi bliźniakami.

– Naprawdę? – spytałam, myśląc jednocześnie: A kogóż to do cholery obchodzi?

– I jeszcze jedna rzecz, o której pani pewnie też nie wie. Richard i Tommy zamordowali swoich rodziców w Teksasie w 1983 roku.

Czułam, jak lekko rozchylają mi się wargi, jakbym przygotowywała się do śmiechu na dźwięk puenty świetnego dowcipu.

Połączenie błękitnych oczu i srebrnych włosów było naprawdę uderzające. Nie mogłam od niej oderwać wzroku.

– Wynajęli kogoś, by włamał się do domu – ciągnęła obojętnym tonem. – O ile mi wiadomo, plan polegał na tym, by włamywacz rozpruł sejf i wyszedł z domu z pokaźną ilością gotówki i biżuterii, której wartość oblicza się na blisko milion dolarów. Matka chłopców, Brenda, była starszą z sióstr pochodzących z bardzo zamożnej teksańskiej rodziny Atchesonów. Odziedziczyła oszałamiającą kolekcję biżuterii, którą zapisała w testamencie swojej jedynej siostrze Karen. Te cacka były w rodzinie przekazywane z pokolenia na pokolenie od lat.

Sięgnęła do nesesera i wyjęła duży segregator. Znalazła tam teczkę i wyciągnęła ją w moją stronę.

– To wycinki z gazet. I kopie każdego z dwóch testamentów.

Otworzyłam teczkę i spojrzałam na pierwsze wycinki. Pochodziły z 15, 22 i 29 stycznia 1983 roku. Wszystkie trzy artykuły ilustrowano zdjęciami Richarda i Tommy’ego. Stojąc w towarzystwie adwokata ubranego w trzyczęściowy garnitur, wyglądali bardzo poważnie. Nagłówki głosiły, że bracia przesłuchiwani są w sprawie morderstwa Jareda i Brendy Hevener. Pozostałe artykuły opisywały postępy śledztwa, które ciągnęło się przez rok. Odpuściłam sobie testamenty.

Mariah Talbot mówiła dalej:

– Proszę zauważyć, że w niektórych artykułach pojawia się nazwisko ich ciotki Karen. Włamania dokonał Casey Stoneheart, punk, którego przymykali już sześć razy za różne przestępstwa, począwszy od drobnych kradzieży po podpalenie. To jego specjalność. Jesteśmy przekonani, że otworzył sejf dzięki otrzymanej od braci kombinacji cyfr. Potem wyłączył czujniki dymu i podpalił dom, by zatrzeć ślady zbrodni. Prawdopodobnie – to oczywiście tylko nasze przypuszczenie – miał za to dostać większość biżuterii, którą mógł bez problemu dzięki swoim kontaktom sprzedać. Chłopcy mieli wziąć gotówkę i może kilka bardziej wartościowych precjozów, a potem zwrócić się do firmy ubezpieczeniowej o odszkodowanie za dom, jego zawartość i oczywiście biżuterię. Nie zapominajmy też o samochodach. Pożar zniszczył dwa mercedesy. Państwa Hevener znaleziono związanych i zakneblowanych w sypialni. Zmarli w wyniku zaczadzenia. Na szczęście oszczędzono im śmierci w płomieniach. Nigdzie jednak nie można było znaleźć chłopców. Cudownym zrządzeniem losu obaj wyjechali z miasta i mieli żelazne alibi. – Stoneheart, chłopak, który wykonał brudną robotę, zniknął jakiś czas potem. Prawdopodobnie nie żyje, lecz nie mamy na to żadnych dowodów. Nikt go od tamtej pory nie widział, więc można przypuszczać, że się go pozbyli. Wspólnik zbrodni zawsze stanowi słabe ogniwo w tego typu układach.

– Może się gdzieś zaszył?

– Gdyby tak było, to na pewno skontaktowałby się ze swoją rodziną. To zgraja nieudaczników i lumpów, ale są lojalni do szpiku kości. Nie obeszłoby ich wcale to, co zrobił.

– Skąd pewność, że ta lojalność nie każe im milczeć i nie zdradzać jego kryjówki?

– Szeryf zarządził kontrolę poczty i podsłuch. Proszę mi wierzyć, nie dotarła do nich żadna wiadomość. Ten dzieciak nie potrafi być sam. Gdyby żył, nie mógłby znieść rozstania z rodziną.

Odchrząknęłam.

– Kiedy to się zdarzyło? – Wiedziałam, że już o tym wspominała, ale jakoś to do mnie nie docierało.

– W 1983 roku. W Hatchet w Teksasie. Dość szybko zaczęliśmy podejrzewać chłopców, ale oni byli niezwykle sprytni. Niewiele elementów wskazywało na rolę, jaką w tym wszystkim odegrali… poza tymi oczywistymi. Finansowo stanęli na nogi. To było dla nich lepsze niż wygrana na loterii. Wszyscy wiedzieli, że żyli z rodzicami w zgodzie, nie było żadnych kłótni, nikt nie podnosił w ostatnim czasie sumy ubezpieczenia. Praktycznie nic ich też nie łączyło z Caseyem Stoneheartem. Nie zarejestrowano żadnych rozmów telefonicznych pomiędzy nim i braćmi. Nikt nie podejmował z kont bankowych znaczącej sumy, co mogłoby sugerować zaliczkę dla Caseya. Ten dzieciak był nikim, nie miał nawet własnego konta. Pieniądze trzymał w materacu, najlepszym słomianym banku świata. Chodzili razem do szkoły średniej. Casey rok niżej od braci Hevenerów, ale nic ich bezpośrednio nie łączyło. Nie grali w kręgle w tej samej lidze ani nie trzymali się razem.

Wszystkie moje uczucia dla Tommy’ego wyparowały w jednej chwili.

– A co z testamentem rodziców? Czy jest tam coś ciekawego?

Mariah potrząsnęła głową.

– Nikt nie wprowadzał tam żadnych zmian od czasu powstania tych dokumentów tuż po narodzinach chłopców. Adwokat okazał się pod tym względem trochę opieszały. Bliźniacy osiągnęli pełnoletność i trzeba było dokonać pewnych zmian. Ciotka Karen nadal pozostaje ich prawną opiekunką, gdyby coś przydarzyło się rodzicom.

– Co zwróciło na braci uwagę policji?

– Żaden z nich nie jest dobrym aktorem. Bardzo się starali, ronili łzy, ale widać było, że to tylko na pokaz. W tym czasie obaj nadal mieszkali z rodzicami. Tommy był jednym z tych wiecznych studentów; nie chciał za nic dorosnąć i zacząć żyć na własny rachunek. Richard z kolei uważał się za „przedsiębiorcę”, co oznaczało, że pożyczał pieniądze, by natychmiast je wydać. Jared był oburzony. Nazywał synów pijawkami i miał ich serdecznie dość. Brenda też. Dowiedzieliśmy się o tym później od ich bliskich przyjaciół.

– Rozumiem, że braci postawiono w stan oskarżenia?

Mariah potrząsnęła głową.

– Detektywom nie udało się zebrać dość dowodów, by przekonać prokuratora. Firma ubezpieczeniowa oczywiście nie chciała wypłacić odszkodowania, ale chłopcy oddali sprawę do sądu i zmusili ją do podjęcia odpowiednich kroków. Ponieważ nie zostali aresztowani, oskarżeni ani skazani, firma Guardian nie miała wyjścia – musiała zapłacić.

– Ile?

– Po dwieście pięćdziesiąt tysięcy dolarów za dwie polisy na życie. Ubezpieczenie za dom i samochody zamknęło się w kwocie blisko siedmiuset pięćdziesięciu tysięcy dolarów. Proszę nie zapominać, że mówimy o Teksasie. Wartość nieruchomości jest znacznie niższa niż tutaj. Poza tym mimo niewątpliwego talentu do interesów Jared nigdy nie zdołał zbić prawdziwej fortuny. Wiele transakcji zawierał bez wątpienia pod stołem, więc trudno mówić o udokumentowanych dochodach. Jeśli jednak do ubezpieczenia dodamy gotówkę z sejfu – a było tam blisko sto tysięcy – i biżuterię, widać jasno, że chłopcy nieźle się obłowili. Firma Guardian i Karen Atcheson, ciotka chłopców, przygotowują się do procesu, by odzyskać utracone pieniądze. Jesteśmy przekonani, że bracia nadal mają biżuterię, ale ciężko będzie to udowodnić. Mnie powierzono przeprowadzenie wstępnego dochodzenia.

38
{"b":"102018","o":1}