Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Czas – powiedział główny sędzia.

W tym momencie Pavel wrócił.

Wszedł przez przejście po prawej stronie trybuny, niosąc butelkę wody Evian. Myron przywarł do niego wzrokiem. Serce zaczęło mu szybciej bić. Pavel Menansi nadal miał na sobie sweter, luźno zarzucony na plecy i zawiązany pod szyją. Zajął miejsce za Aaronem. Uśmiechał się. Szeroko. Popijał zimną wodę mineralną. Oddychał. Żył. Ludzie klepali go po plecach. Ktoś poprosił go o autograf. Jakaś młoda dziewczyna. Pavel powiedział coś do niej. Zachichotała, zasłaniając usta dłonią.

– Burgess Meredith – powiedział Win. Patrzył na kort, nie na Myrona.

– Słucham?

– Burgess Meredith. Ciąg dalszy gry w Batmana.

– Nie teraz – mruknął Myron.

– Teraz. Burgess Meredith.

– Dlaczego?

– Ponieważ gapisz się na niego. Aaron to zauważy. – poprawił okulary. – Burgess Meredith.

Miał rację.

– Pingwin.

– Victor Buono.

– Król Tut.

– Bruce Lee.

Jessica nachyliła się do Myrona.

– To podstępne pytanie – powiedziała.

– Nie podpowiadaj – rzekł Win.

– Grał Kato – powiedział Myron. – Pomocnika Zielonego Szerszenia. Wystąpił jako gość w jednym odcinku. Nie wiem, czy można go nazwać przestępcą.

– Zgadza się – przytaknął Win. A potem dodał: – Jest tak źle?

– Gorzej.

– Policja oddała ciało Valerie – rzekł Win. – Pogrzeb odbędzie się jutro.

Myron kiwnął głową. Na korcie Duane zaserwował i wygrał gema. Dopiero trzeciego w tym meczu. Myron powiedział:

– Teraz może być gorąco.

– Jak to?

– Wiem, dlaczego bracia Ache chcieli nas zniechęcić.

– Aha – mruknął Win. – Czy mogę założyć, iż nie życzyliby sobie, abyś podał tę informację do publicznej mości?

– Słuszne założenie.

– Czy mogę również założyć, iż dla zatajenia tej informacji warto było wynająć Aarona i resztę załogi?

– Następne słuszne założenie.

Win rozsiadł się wygodniej. Siedział nieruchomo. Uśmiechał się. Myron zerknął na Jessicę. Wciąż trzymała go za rękę.

– Jeśli dasz się zabić – szepnęła – zamorduję cię, bratnia duszo.

Milczeli.

Na korcie Duane zdobył dwa kolejne punkty, obejmując prowadzenie. Spojrzał na lożę. Słońce odbijało się od jego przeciwsłonecznych okularów, nadając mu wygląd robota. Jednak jego twarz miała teraz inny wyraz. Zacisnął pięść.

Henry odezwał się po raz pierwszy tego dnia:

– Noo, wrócił.

30

Henry Hobman miał rację. Duane szalał. Wygrał trzeciego seta 6:4. Ned Tunwell przestał się mazać. Czwarty set był zacięty i wyrównany, ale Duane wygrał go w tie-breaku 9:7, broniąc trzy meczbole. Ned znów zaczął wymachiwać rękami. Duane wygrał piątego seta 6:2. Ned poszedł zmienić bieliznę.

Długi pojedynek zakończył się zwycięstwem Duane’a 3:6, 1:6, 6:4, 7:6 (9:7) i 6:2. Zawodnicy jeszcze nie zdążyli zejść z boiska, a wokół już powtarzano „klasyczny pojedynek”.

Zanim skończyła się konferencja prasowa i wszyscy pogratulowali zwycięzcy, zrobiło się późno. Jess pożyczyła samochód Myrona, żeby odwiedzić matkę. Win podrzucił go do biura. Esperanza jeszcze tam była.

– Piękne zwycięstwo – powiedziała.

– Taak.

– Duane w pierwszych dwóch setach grał jak noga.

– Miał za sobą długą noc – powiedział Myron. – Co się dzieje?

Esperanza podała mu plik papierów.

– Intercyza Jerry’ego Prince’a. Ostateczna wersja.

Ach, ukochane umowy przedślubne. Zło konieczne. Myron niechętnie je rekomendował. Małżeństwo powinno opierać się na romantycznych uczuciach. Tymczasem intercyza, mówiąc bez ogródek, jest równie romantyczna jak lizanie kosza na śmieci. Pomimo to Myron czuł się zobowiązany chronić finansowe interesy swoich klientów. Zbyt wiele tych małżeństw kończyło się szybkim rozwodem. Ich bohaterki nazywano „poszukiwaczkami złota”. Niektórzy brali troskę Myrona za przejaw seksizmu. Mylili się. To samo robił dla sportsmenek, z którymi jego agencja miała podpisane umowy.

– Co poza tym? – zapytał.

– Emmett Roberts prosi, żebyś do niego zadzwonił. Chce usłyszeć twoją opinię na temat samochodu, który zamierza kupić.

Myron jeździł fordem taurusem, co raczej nie czyniło go kandydatem na kierowcę roku magazynu Motor Trend.

Emmett był drugorzędnym koszykarzem, który z ławki rezerwowych w NBA przeszedł do występów w meczach Continental Basketball Association – czegoś w rodzaju koszykarskiej drugiej ligi, której zawodnicy usiłowali zrobić dobre wrażenie na selekcjonerach NBA. Niewielu się to udawało. Chociaż trafiały się wyjątki. Można wymienić choćby dwa: Johna Starksa i Anthony’ego Masona z Knicksów. Jednak przeważnie hale CBA były po prostu składnicą niespełnionych nadziei, najniższym szczeblem drabiny przed odejściem w kompletne zapomnienie.

Myron przekartkował kołonotatnik. Esperanza na bieżąco uaktualniała zapiski i utrzymywała je w alfabetycznym porządku. Raston. Ratner. Rextell. Rippard. Roberts. Jest. Emmett Roberts.

Myron wyprostował się.

– Gdzie jest kartka Duane’a? – zapytał.

– Co?

Myron szybko przejrzał pozostałe wpisy pod „R”.

– W notatniku nie ma Duane’a Richwooda. Czy mogłaś umieścić jego kartę w innym miejscu?

Gniewnym spojrzeniem odrzuciła taką ewentualność.

– Rozejrzyj się wokół. Pewnie leży gdzieś na twoim biurku.

Na biurku nie było kartki. Myron sprawdził pod „D”. Nic.

– Wypiszę ci nową – powiedziała, zmierzając do drzwi. – Tym razem postaraj się jej nie zgubić.

– Wielkie dzięki – powiedział.

Mimo to był lekko zaniepokojony. Kolejny zbieg okoliczności związany z Duane’em? Wybrał numer Emmetta Robertsa.

– Cześć, Myron. Jak leci?

– Dobrze, Emmett. O co chodzi z tym nowym samochodem?

– Oglądałem dziś porsche. Czerwonego. Pełny wypas. Siedemdziesiąt patyków. Zastanawiałem się, czy nie kupić go za premię za zwycięstwo w lidze.

– Jeśli tego chcesz – rzekł Myron.

– Człowieku, mówisz jak moja matka. Chciałem usłyszeć twoje zdanie.

– Kup coś tańszego – poradził Myron. – Znacznie tańszego.

– Ale ten wózek jest taki fajny, Myronie. Gdybyś go zobaczył…

– No to go kup, Emmett. Jesteś dorosły. Nie potrzebujesz mojego pozwolenia. – Myron zawahał się. – Czy opowiadałem ci kiedyś o Normie Bookerze?

– O kim?

Jak szybko zapominają.

– Miałem wtedy piętnaście lub szesnaście lat – zaczął Myron – i ćwiczyłem na letnim obozie w Massachusetts. To był obóz Celtics. Wypróbowywali na nim nowych. W zasadzić byłem tam chłopcem od ręczników. Poznałem wielu zawodowych graczy. Cedrica Maxwella. Larry’ego Birda. Kiedy byłem, Celtics zwerbowali niejakiego Norma Bookera. Zdaje się, że był z Iowa.

– Tak, no i co?

– Norm był świetnym graczem. Dwa metry dziesięć, zwinne ruchy, talent. Silny jak muł. I był miłym gościem. Rozmawiał i ze mną. Większość zawodników ignorowała chłopców od podawania ręczników, ale Norm nie był taki. Pamiętam, że rzucał wolne, stojąc plecami do kosza. Rzucał przez ramię. Miał taki dar, że w ten sposób uzyskiwał ponad pięćdziesiąt procent trafień.

– I co się z nim stało?

– Jako nowy wysiadywał na ławce. Po roku Celtics pozbyli się go. Przez jakiś czas grał tu i ówdzie, a potem wylądował w Portland Trailblazers. Przeważnie grzał ławkę, czasem wchodził jako zapchajdziura. Kiedy wygrali, dostał premię za udany sezon. Tak się ucieszył, że poszedł i kupił sobie rolls-royce’a. Wydał wszystkie pieniądze na ten samochód. Nie przejmował się tym. Przecież będzie następny rok. I następny. Tylko że wyleciał z Portland. Próbował w paru innych klubach, ale nigdzie go nie chcieli. Później usłyszałem, że musiał sprzedać samochód, żeby wyżywić rodzinę.

W słuchawce zapadła cisza.

Po dłuższej chwili Emmett powiedział:

– Oglądałem też hondę accord. Proponowali mi bardzo korzystną umowę leasingową.

– Skorzystaj z niej, Emmett.

Kilka minut później skończyli rozmowę. Myron już dawno nie wspominał Norma Bookera. Zastanawiał się, co też się z nim stało.

41
{"b":"101402","o":1}