Przymierzył się do następnego uderzenia.
– Jednakże różni nas to, że za drugim razem zabiła niewinną osobę. Ja nie.
– To dość naciągana argumentacja – zauważył Myron.
– Jak wszystkie na tym świecie, mój przyjacielu. Byłem tam. Co tydzień odwiedzałem Valerie w klinice. Wiedziałeś o tym?
Myron zaprzeczył. Był najlepszym przyjacielem Wina, a mimo to nie miał o tym pojęcia. Nawet nie wiedział, że Win znał Valerie Simpson.
Win ustawił następną piłeczkę.
– Jak tylko zobaczyłem ją w tym okropnym miejscu, chciałem się dowiedzieć, co ją tak odmieniło. Chciałem wiedzieć, jaka potworna krzywda zdołała złamać jej niepokonanego ducha. Ty rozwiązałeś tę zagadkę. Sprawcą był Pavel Menansi i to samo zrobiłby z Janet Koffman, gdybym go nie powstrzymał.
Win spojrzał na Myrona.
– Ty już o tym wiesz, ale powiem to głośno: fakt, że śmierć Pavela uwolniła nas od kłopotów z Frankiem Ache’em, był tylko premią. I tak zabiłbym drania. Nie potrzebowałem dodatkowych uzasadnień.
– Można go było ukarać w inny sposób – upierał się Myron.
– W jaki? – skrzywił się Win. – Aresztować go? Nikt nie wysunąłby przeciwko niemu żadnych oskarżeń. A nawet gdybyś ujawnił całą prawdę, co zamierzałeś zrobić, czy to by cokolwiek zmieniło? Pewnie napisałby książkę i wystąpił w programie Oprah. Opowiadałby światu, jak został uwiedziony przez dziewczynkę lub tym podobne bzdury. Stałby się jeszcze sławniejszy.
Win znów uderzył. Ponownie trafił.
– Nie jesteśmy tacy sami, ty i ja. Obaj o tym wiemy. I dobrze.
– Nie jest dobrze.
– Owszem, jest. Gdybyśmy byli tacy sami, nic by z tego nie wyszło. Obaj bylibyśmy już martwi. Albo szaleni. Uzupełniamy się. Właśnie dlatego jesteś moim najlepszym przyjacielem. Dlatego cię kocham.
Zapadła cisza.
– Nie rób tego więcej – rzekł w końcu Myron.
Win nie odpowiedział. Ustawił następną piłeczkę.
– Słyszysz?
– Było, minęło – zauważył Win. – To już przeszłość. A dobrze wiesz, że nad przyszłością nie można zapanować.
Znowu zamilkli. Win znów trafił.
– Jessica czeka – powiedział po chwili. – Prosiła, żebym ci przypomniał o jej nowych olejkach.
Myron odwrócił się i wyszedł. Czuł się okropnie. Wiedział jednak, że Win ma rację: było, minęło. Wkrótce znowu wszystko powróci do normy. Dojdzie do siebie.
A czy istnieje lepsza kuracja uzdrawiająca, pomyślał Myron, zmierzając do windy, od wonnych olejków Jessiki?
***