– Bim-bam-bom – rozległ się dźwięk cymbałków, które Mike wyciszył jedną ręką, drugą przyciągając za krawat Pawlaka, by go przygiąć do mikrofonu. Kaźmierz stracił równowagę i obydwoma łokciami zaparł się o blat stołu. Mikrofon znów podskoczył niczym kangur. Mike ani na chwilę nie stracił panowania nad sytuacją.
– Słyszeli państwo ten huk?! To był grom! Ale ten grom wcale nie zapowiada burzy! On zapowiada niespodziankę! Mam dla państwa rarytas: goście prosto z Polski! Jeszcze ciepli! Spadli do Chicago jak grom z jasnego nieba. I to jest właśnie ta niespodzianka, którą ma dla państwa wasz Mike i jego kogutek! – porwał kogutka i wydał skrzeczący dźwięk.
– Ale niespodzianka nie zdarza się codziennie, za to codziennie można zjeść najlepsze w Chicago polskie sausages, które oferuje wam Teresa Gąsienica na Milwauke Avenue 1023! Jedzcie tylko polskie sausages! Pawlak, który nie mógł pojąć, jak od zapowiedzi ich występu doszło do jakiejś gąsienicy, pochylił się ku Ani i spytał, do czego z tak wielkim zapałem zachęca ten cały „kogutek”.
– Do parówek – szeptem odpowiedziała Ania. Mike uniósł obie ręce do góry, błagając o ciszę. Rozchełstana na piersi koszula odsłaniała jego owłosioną pierś, w której biło serce oddane wszystkiemu co polskie.
– Pamiętajcie, Milwauke Avenue! Zwabi was tam czysty zapach ojczyzny w polskich sausages! -wykrzykiwał z coraz większym zapałem, by zagłuszyć to wszystko, co nie powinno pójść on the air.
– Ale przecież nie wybierzecie się po te polskie specjały nie ubrani! Więc pamiętajcie, że Steve Fay i jego dom wysyłkowy prześlę wam do domu podkoszulki z emblemem: orzeł polski z koroną, na żądanie i za dopłatą – bez korony! – Taż to ten, co nas do Jaśka podwiózł – ucieszył się Kargul, odkrywając w tym potoku słów znajome nazwisko. Mike, gestami nakazując mu milczenie, wyrwał mu z ręki chustkę, którą Kargul chciał wytrzeć kroplisty pot z czoła, strzepnął ją tuż przy mikrofonie.
– Słyszeliście ten łopot? Tak zrywa się do lotu polski orzeł! White eagle to śmigły ptak. Będziecie się czulijak on, ale tylko w koszulkach od Steve'a Faya, Condor Drive 2039, wielkość emblemu na piersiach sześć i pół cala dla dorosłych i pięć i pół dla dzieci…
– Nie mówi się „emblemu” tylko „emblematu” – zauważyła szeptem Ania, co na chwilę wybiło Mike'a z rytmu. Ale wzrok jego padł na tekturowe opakowania po ziołach, na których wierciła się Ania i poeta mikrofonu podjął w natchnieniu swój reklamowy poemat: – Ale co tu mówić o dzieciach, jeśli człowieka dotknie niemoc płciowa?! – rzuciwszy w mikrofon tę porażającą groźbę, nagle odchrząknął i zaśpiewał z głębokim uczuciem przedwojenną piosenkę: „Umówiłem się z nią na dziewiątą, na dziewiątą takjak dziś…” Urwał ją wpół frazy i dramatycznym głosem nawiązał do commercialu ziół: – Ale po co się umawiać na dziewiątą, jeśli nie będzie efektu, spytacie! Mike wam odpowie: na niemoc płciową nie pomoże rozpacz, ale na pewno pomoże na to balsam ziołowy z klasztornych ziół, do dostania za zaliczeniem u Pawła Zientkiewicza… Ania parsknęła śmiechem, widząc pełne zgorszenia spojrzenie dziadka Kaźmierza: w Polsce radio nie służy propagowaniu takich głupstw jak zioła na niemoc płciową czy parówki, bo na co by było tak psuć ślinę, skoro i tak tych parówek nigdzie nie dostanie? A niemoc płciowa najwyżej człowieka przed grzechem uchroni. Z wytrzeszczonymi oczyma Pawlak słuchał, jak Mike Kuper zgrabnie wiąże nachalną reklamę z uczuciem: -Kiedy się zastosuje zioła klasztorne na niemoc, można pójść do „Massage Club” Doroty Skupień przy Down Street 759, by sprawdzić ich skuteczność albo sobie zaśpiewać piosenkę naszej młodości -odchrząknął, łyknął ze szklanki resztę mętnej wody i zanucił zdartym barytonem: „Kiedy znów zakwitną białe bzy”… Zakasłał się, więc szybko poinformował, że to wina tego, że nie używa pastylek od kaszlu „Vitafal”, które można dostać w drogerii… Szczepana Kurdeja na Golf Corner, po czym przypomniał swoim wielbicielom, że zanim zachrypł, to zdążył zrobić karierę jako jeden z czwórki rewelersów „As”. Żeby wyjść naprzeciw prośbom drogich słuchaczy, na ich życzenie puści płytę z tym utworem… Prawą ręką na ślepo uruchomił gramofon. Ze zdartej płyty popłynęły głosy chóru rewelersów. Zdyszany Mike opadł na oparcie fotela, z wyraźnym wzruszeniem wsłuchując się w słowa piosenki.
– Gdzie to można dostać? – spytał Kargul niebezpiecznie wychylając się z krzesła w stronę Mike'a. Ten ciepłym spojrzeniem objął wielbiciela jego artystycznych sukcesów jako jedynego z czwórki „As” i poinformował, że niestety, ta płyta jest jedynym egzemplarzem, jaki posiada radio „Chicagowski Kogutek”.
– Taż ja pytam o te zioła, co pan gadał… Mike poczuł się wyraźnie rozczarowany, zaś Pawlak zerwał się z krzesła, jakby wstyd mu było nawet siedzieć koło kogoś, kto pragnie się zaopatrzyć w środki przeciw niemocy płciowej.
– Widzisz go, gadzinę – syknął.
– To my tu przyszli z niemocy kurować sia czy o rodzinę walczyć?! Mike kątem oka sprawdził, w którym miejscu na płycie znajduje się igła, po czym szerokim gestem ręki objął to wszystko, co się znajdowało w tej rupieciarni.
– Wy nie jesteście w Polsce! Tu nie musicie wierzyć w to, co radio mówi. To commercial, you see? Firma płaci, ja mówię, oni kupują! Korzystając z tego, że rewelersi wciąż śpiewali o białych bzach, mógł im dać odpowiedni instruktaż, w wyniku którego oni zyskują, a on nie straci: -Kochani! Ja jestem patriotą, ale tu każda minuta kosztuje dolary! Moja rozgłośnia ma prestiż. „Chicagowski Kogutek” ma ogłoszenie Cadillaca, Lufthansy, setek sklepów, trzech kościołów i kilku „Massage Club”! Mnie słucha milion polskich uszu – chwycił blaszanego kogutka i wydał przeraźliwy dźwięk – Mike budzi tym kilkadziesiąt tysięcy polskich dzieci do szkoły! A teraz wy się zdecydujcie, kto z was będzie mówił…
– Wszyscy – bez wahania odparł Pawlak. Mike pokręcił przecząco głową i rzekł z wyższością człowieka, który żyje w wolnym kraju i zna dobrze cenę wolności: – Tu nie Polska, a moje radio to nie partyjne plenum. Tu występuje ten, co ma coś do powiedzenia – najpierw skierował wzrok na Anię i podjął fachową decyzję – pani nie! Pani szkoda do radia. Za ładna jesteś. Zrobisz u mnie karierę na ti-vi. Mike to pani gwarantuje! W tej właśnie chwili dostrzegła za szybą kogoś, kto przytakując gestem głowy słowom Mike'a, bił brawo, wyraźnie popierając wygłoszone opinie na jej temat. Ten, kto stał obok Septembra, miał twarz ze śladami ospy, mały kolczyk w uchu, długie włosy opadające na kołnierz marynarki i drapieżny uśmiech, który miał świadczyć, że takiemu jak on nikt i nic się nie oprze. Domyśliła się, że był to September-Junior. Paląc fajkę September przyglądał się spod oka synowi. Ucieszyło go, kiedy Junior z zapałem przyklasnął opinii Mike'a, że Ania powinna wystąpić w telewizji. Najwyraźniej spodobała się Juniorowi, bo wyraził nadzieję, że kształt jej piersi, które tak wydatnie rysowały się pod tą kwiecistą bluzką, nie jest wynikiem zastrzyków z silikonu. Teddy September zapewnił syna, że wszystkie piersi w Polsce są całkowicie naturalne, nikt o silikonie tam na szczęście nie słyszał, co on sam sprawdził w trakcie swej pielgrzymki do kraju…
– Okey – Junior z uznaniem poklepał ojca po ramieniu jak młodszego kolegę. -Aja naiwnie myślałem, że ty pojechałeś spotkać się z papieżem, a nie grzeszyć.
– Mogłeś pojechać ze mną.
– Po co? Papieża widziałem w ti-vi, a to, co twój kraj ma najlepszego, to siedzi tam. Uśmiechnął się do Ani, ale dziewczyna była wpatrzona w Mike'a Kupera, który dawał wszystkim znaki, że oto kończy się piosenka z płyty.
– Piękne, prawda? Wzruszające. Sam płakałem. Ale cyk Walenty, na bok sentymenty! Teraz będzie prawdziwa eksplozja wzruszenia! Goście z Polski! Pawlak przełknął nerwowo ślinę, przekonany, że nadchodzi pora ich występu, ale nie docenił talentu Mike'a, który w uniesieniu zgrabnie połączył osoby Pawlaka i Kargula z grzybami: – Oni są świeży import ze starego kraju, tak samo jak polskie grzyby, których nowy transport sprowadził właśnie dla was doktor Michaelis do swoich sklepów w Herb Center! Krajane – osiem uncji kosztuje 7 dolarów 29 centów! Jedzcie tylko polskie grzyby! – W dolarach brać za grzyby?! Czego to ludzie z głodu nie wymyślą – zamruczał Kargul, wyraźnie zgorszony zawyżonymi cenami, jakie Mike przedstawił jako niebywałą okazję.