Литмир - Электронная Библиотека

– … mówi, że nie chciałby obudzić się jako mała myszka i żąda zaręczenia słowem honoru Czarownic, że nie przemienimy go w nic w czasie jego snu. Już mu to zaręczyłam w naszym imieniu, choć wierz, Czarownico, że bardzo rozbawiła mnie myśl, iż mógłby nagle obudzić się małą myszką!

Czarownica spojrzała na nią surowo i bez uśmiechu, dała swoje słowo Niedźwiedziowi, który posapując z zadowoleniem udał się do pieczary. Gdy jej mieszkanki z powrotem tam weszły, Niedźwiedź już donośnie chrapał, śpiąc na łożu Dziewczynki. Ponieważ jednak było ono wystarczająco szerokie, Dziewczynka – czując coraz silniej chłód zimy – wtulała się od tej pory w jego grube, ciepłe futro i zasypiała w poczuciu bezpieczeństwa.

Miesiące zimowe – tak zazwyczaj wlokące się monotonnie, nieprzytulne i melancholijne – tym razem mijały szybko i gdy pewnego świtu Niedźwiedź ziewnął szeroko, a potem zaczął przeciągać się na całą długość swego cielska, postękując i sapiąc – Dziewczynce wydawało się, że dopiero co wczoraj zasnął. A jednak jego przebudzenie się zwiastowało nadejście kolejnej wiosny.

Niedźwiedź równie ochoczo rozstał się ze swymi przygodnymi współlokatorkami, jak przystał na przezimowanie w ich pieczarze. Odszedł prawie bez pożegnania, swobodny, dziki i niezależny król leśnych zwierząt.

Noce ponownie zaczęły być cieplejsze i Dziewczynka mogła znowu dłużej rozmawiać z gwiazdami. Gdy na drzewach ukazały się pierwsze młode pączki, a śnieg – lub raczej jego resztki – topniał niemal w oczach, Czarownica odezwała się:

– Skończyłaś dziewięć lat. Ten rok nauki poświęcimy ostatniemu rozdziałowi Księgi Mniejszej.

– A potem? – spytała Dziewczynka.

– Trochę odpoczniesz.

– A jeszcze później?

– Zobaczymy…

Ostatni, Trzeci Rozdział Księgi Mniejszej nie był wcale długi, Dziewczynka miała więc dużo czasu i spędzała go na swych ulubionych zajęciach. Rozmawiała z ptakami, drzewami i wszelką leśną zwierzyną, słuchała w nocy mowy Gwiazd i ich niezwykle ciekawych opowieści o losach planet – przeszłych, przyszłych, obecnych. Przemieniała dla zabawy małe polne myszki w wielkie lwy, które nim zdołały się na nią rzucić, były z powrotem małymi myszkami; z oczu ptaków przylatujących z pobliża ludzkich siedzib dowiadywała się, jak żyją ludzie ze Wsi i Miast. A żyli biednie. W dawnym, sytym Wielkim Królestwie panował głód przednowia. Jednak to nie Najeźdźcy głodowali, ale podbity przez nich naród. W wielu domach – co prawda chyłkiem i tylko półgłosem śpiewano Pieśń Jedyną, Pieśń o Wielkim Królestwie, dumnym i wolnym, jego upadku i ponownym odrodzeniu. Jednak żaden z ptaków nie umiał powtórzyć Dziewczynce słów Pieśni.

– Czy znasz Pieśń Jedyną? – spytała Dziewczynka Czarownicy.

– Wszyscy ją znają – odparła Opiekunka. – Choć nie sposób znać wszystkie jej odmiany i wersje. Jest ich bowiem bardzo dużo: dłuższe i krótsze, o pełnych rymach i rymach białych, rytmiczne lub nierytmiczne, zmieniające się niemal w każdej zwrotce, to przypominające epos rycerski, to znowu prostą ludową pieśń, a niekiedy pieśń religijną. Ale wszystkie odmiany zawierają tę samą treść, to samo przesłanie: głoszą, iż nadejdzie Dzień Wyzwolenia.

– Zaśpiewaj mi jedną z nich… może… może tę rycerską? zażądała wychowanka.

– Jeszcze nie czas – powiedziała Czarownica ze spokojnym uporem, a na upór Czarownic nie było sposobu. – W każdym razie pierwsze trzy, cztery zwrotki Pieśni są tożsame z krótką Historią Królestwa Wielkiego, którą już po części znasz. Następne opowiadają o jego upadku. Jeśli w Księdze Wielkiej poznałaś historię Królestwa, to w Księdze Mniejszej poznasz właśnie przyczyny jej zniewolenia przez Najeźdźców. A potem… no cóż… Pieśń Jedyną zaczęto śpiewać już w pierwszych stu latach panowania Najeźdźców, a z każdym kolejnym rokiem powstawały coraz to nowe zwrotki. Dziś Pieśń ta wydaje się nie mieć końca, coraz to zmienia się i rodzi…

– Kto ją ułożył i kto dalej układa?

– Takie pieśni, pieśni wieszcze nie mają nigdy jednego autora. Układają się same: z szumu drzew, śpiewu ptaków, zawodzenia wiatru, szmeru strumyków i namiętnego śpiewu rwących rzek lub górskich wodnych kaskad. Niektóre ich zwrotki śnią się ludziom, którzy potem, nagle przebudzeni, ze zdumieniem słyszą je powtarzane własnymi głosami. I w tęp właśnie sposób – zwrotka po zwrotce – Pieśń Jedyna rodziła się i docierała do zniewolonych przez Najeźdźców ludzi. Początkowo głosiła jedynie historię świetności Królestwa – po to, by jej nikt nigdy nie zapomniał. Gdy doszły nowe zwrotki, okazało się, że upamiętniają straszliwy Dzień Napaści i późniejszy, szybki upadek Królestwa Wielkiego; po to aby żadne z następnych pokoleń nie zatraciło w swych sercach nienawiści do Najeźdźców. Były to zwrotki bardzo potrzebne w owym czasie, bowiem wielu ludzi uznało, że podporządkowanie się i przejście na służbę do Najeźdźcy daje lepsze, mniej głodne życie, nawet jeśli bat uderza częściej. A potem, nie wiadomo skąd, zaczęły przybywać następne strofy, mówiące o szansie odzyskania po setkach lat niewoli tego, co Wielkie Królestwo zda się bezpowrotnie utraciło: wolności. I dopiero wtedy coraz więcej ludzi zaczęło ją śpiewać, nawet pod grozą kary śmierci. Niekiedy śpiewają tylko półgłosem, całkiem cicho, cichuteńko, ale bywa i tak, że od ich śpiewu aż trzęsą się mury więzień – mówiła Czarownica zadumanym głosem. Nagle urwała, zamilkła, by po chwili rzec swym normalnym chłodnym głosem:

– Tak czy owak, jeszcze nie pora, abyś uczyła się Pieśni Jedynej. Nie zdążyłaś nawet dokończyć nauk z Księgi Mniejszej, a nasz czas powoli się kończy…

– Co masz na myśli? – spytała Dziewczynka.

– Nie dostrzegłaś, że minęło prawie sześć lat, gdy zabrałam cię od Czarownicy Pierwszej? Już tylko paru miesięcy brakuje ci do ukończenia trzynastego roku życia.

– 1 co wtedy?

– Sama zobaczysz co wtedy. Ucz się cierpliwości, gdyż będzie ci w życiu potrzebna – odburknęła Czarownica.

ROZDZIAŁ VII

Po pięciu latach przebywania w pieczarze z Czarownicą Drugą jej podopieczna nauczyła się czytać w myślach wszelkich żyjących istot. Musiała też przyswoić sobie Prawa Pierwsze, rządzące tą sztuką. Ustalone przed wieloma wiekami przez Czarownice, stanowiły długi zbiór zasad, który w sumie sprowadzał się do zakazu czytania w myślach dla osiągnięcia własnych korzyści lub uczynienia komuś krzywdy. Dziewczynkę irytowały te ograniczenia, ale musiała się z nimi pogodzić.

– W naszej pradawnej Akademii Magicznej wszystkie Odwieczne Prawa Praw musiały być przestrzegane – dorzuciła Czarownica, widząc niezadowolenie na twarzy swej wychowanki. – Uczennice, nawet najzdolniejsze, które próbowały je złamać wbrew naszej woli, były z Akademii usuwane, a Trzynaście Sióstr Starszych odbierało im ich magiczne talenty raz na zawsze. Albowiem zamiast pomagać, mogły nimi szkodzić ludziom.

Zarazem Dziewczynka doskonaliła wciąż uprzednio nabyte umiejętności. Ze szczególnym zaciekawieniem wysłuchiwała z szumu najwyższych drzew w okolicy wieści z najbliższych Miasteczek i Wsi. Nigdy nie było ich wiele i zawsze się powtarzały. Dawnym mieszkańcom wolnego Wielkiego Królestwa życie upływało w nędzy i cierpieniu. Ci, na których skupiła się podejrzliwość Najeźdźców, wędrowali do więzień, by już nigdy nie powrócić do swych domów. Ich rodziny, wprawdzie z bólem i płaczem, godziły się z tym dość szybko, bowiem ratunek nie był nigdy możliwy ani nie miał skąd przyjść. Jedynym promykiem nadziei była Pieśń i ukryta w niej wiara w powrót wolności – wiara święta i niezłomna. Nic dziwnego zatem, że mimo grożących za jej śpiewanie straszliwych kar, zawsze znalazł się ktoś, kto przekazywał te słowa swym dzieciom, sąsiadom, przyjaciołom. I tak przechodziła ona z pokolenia na pokolenie.

– Tak bym chciała poznać tę Pieśń – wzdychała niespokojnie Dziewczynka.

Ale bez pomocy i zgody Czarownicy na razie nic nie mogło się stać; żaden ptak ani drzewo nie chciały jej przekazać tych tajemniczych i upragnionych słów.

14
{"b":"100385","o":1}