Литмир - Электронная Библиотека

Zostaw nam porozumiewanie się ze światem upiorów i strzyg. Ale nawet my, Czarownice, przywołujemy upiory bardzo rzadko i niechętnie. Niekiedy same musimy zejść w ich Podziemne Królestwo, dzieje się tak jednak tylko wtedy, gdy z jakichś bliżej nie znanych przyczyn tracimy swoją magiczną moc i musimy ją odzyskać. Ale dość o tym, bo to temat nie dla ciebie, ale dla Czarownic.

– Kim jednak jestem, skoro nie Czarownicą? – spytała Dziewczynka.

– Jeszcze nie nadszedł czas, by o tym mówić – odparła jej Opiekunka. – W dodatku jeszcze wciąż nie jest pewne, czy jesteś naprawdę tym, kim chcemy abyś była…

Dziewczynką wzruszyła ramionami i z powrotem wpatrzyła się w ogień. Doświadczenia płynące z przebywania pod opieką Pierwszej, a i Drugiej Czarownicy nauczyły ją, że nie powinna się upierać wtedy – gdy uprze się Czarownica.

ROZDZIAŁ VI

Po odstraszeniu przy pomocy strzyg polujących Najeźdźców, Czarownica i jej wychowanka długi czas miały spokój. Były jedynie same ze sobą, z Lasem i zamieszkującymi go zwierzętami. Były też Gwiazdy… Dziewczynka co noc wpatrywała się w nie, rozmawiała z nimi, a później opowiadała Czarownicy to, czego się dowiedziała.

– W jaki sposób one do ciebie mówią? – pytała Czarownica.

– Mrugają, pulsują światłem, drżą i to jest ich język. Ja go rozumiem. Długo to trwało, bowiem z początku nie pojmowałam tej mowy, choć zastanawiały mnie pewne regularne rytmy ich pulsacji. I wreszcie pewnej nocy pojęłam pierwsze słowo – sygnał. Bo Gwiazdy nie mówią tak jak my, łącząc litery w słowa. One mówią sygnałami, rozumiesz?

Czarownica musiała przyznać, że jednak nie rozumie.

– Onykrs właśnie ostrzega nas, że już za dwie doby nadejdzie noc najlepsza dla przesłania wiadomości do Planety Olbrzymów – ciągnęła dalej Dziewczynka. – Rozmawiałam też z tą grupą niewielkich gwiazdeczek z lewej strony nieboskłonu… widzisz je?… układają się jakby w kształt krzyża…

– 1 co ci powiedziały?

– Opowiedziały mi niezwykłe doświadczenia, jakie przeżyj mieszkańcy Planety Jaszczurów. Jaszczury te są obdarzone wielką inteligencją, wyższą niż nasza, i rozwinęły tak (swoją technikę, że możliwe stały się dla nich loty kosmiczne nawet do bardzo odległych planet. Wyobraź sobie, że w czasie jednej z wędrówek wylądowały na niewielkiej, przepięknej planecie, ich zdaniem całkowicie pozbawionej życia. Wykonały zatem swobodnie rozliczne badania, zbudowały skomplikowane laboratoria i analizowały budowę chemiczną podłoża i życie roślinne. Wyobraź sobie, jak straszliwych doznały uczuć, gdy przekonały się, niestety poniewczasie, że ta planeta jednak posiada swoją własną formę rozumnego życia. Stanowiły ją roślinne mikroorganizmy. Budowały one swoje miasta, fabryki i obiekty wysokiej cywilizacji, które jednak miały tak miniaturowe kształty, iż Jaszczury nie zauważyły ich i… rozdeptały. Nieświadomie zniszczyły zarówno oryginalne budowle mieszkańców planety, jak też zabiły miliony spośród nich, nie czyniąc z pozoru nic złego – a jedynie stąpając swymi potężnymi łapami! Gdy wreszcie któryś z Jaszczurów odkrył, że zniszczyli wspólnie wspaniale rozwiniętą i pokojową cywilizację, zapanował smutek i żałoba. Dobroduszne z usposobienia Jaszczury nie mogły sobie wybaczyć niezamierzonego przecież aktu przemocy, jakiego dokonały w Kosmosie. Do dziś, choć minęło kilka setek lat, na planecie Jaszczurów panuje smutek i żałoba, bowiem te potężne stwory, nawet gdyby bardzo chciały – a chcą – nie kytyby zdolne naprawić tego co zniszczyły. Było to bowiem zbyt małe, ba, miniaturowe i precyzyjne, jak na ich łapska.

– Zastanawiam się, z kim wolałabym mieć do czynienia westchnęła Czarownica, wsłuchana w opowieść wychowanki. – Z tymi dobrymi z natury Jaszczurami, które bezwiednie zniszczyły czyjąś cywilizację, czy też z Najeźdźcą i jego świadomym okrucieństwem. I doprawdy nie znam odpowiedzi…

– Jeśli chcesz wiedzieć, to w Kosmosie jest pełno przypadków podobnych do historii Wielkiego Królestwa i Najeźdźców, bowiem domyślam się, że Królestwo musiało zostać napadnięte i podbite, prawda? – powiedziała Dziewczynka wpatrzona w niebo, na którym migotały złoto – srebrzyście Gwiazdy. – Niedaleko od słonecznego układu Onykrsa jest układ trzech planet, którego stąd nie zdołamy dojrzeć. Na dwóch z nich rozwinęły się bogate, ale bardzo spokojne cywilizacje istot zbudowanych z krzemu. Potrafiły stworzyć państwa pełne dobrobytu, wzniosły na wyżyny naukę, sztukę, technikę, ale nigdy nie pociągały je loty kosmiczne, ani nie nęciły inne planety. Wręcz nawzajem nic o sobie nie wiedziały. Niestety, trzecia z planet była również siedzibą krzemowców, ale takich, dla których jedynym sensem życia były podboje i życie na cudzy koszt. Mieszkańcy tej planety byli wiecznie głodni, gdyż nie uprawiali porządnie roli ani nie budowali fabryk, zaniedbali też całkowicie rozwój sztuki czy kultury, były im one zgoła zbędne; za to cały swój wysiłek, talenty i wszelkie dobra obracali na rzecz tworzenia potężnej, zbrojnej floty kosmicznej. Gdy była gotowa, zaatakowali obie sąsiednie planety, podporządkowali je sobie i zaczęli żyć na ich koszt. Teraz rozglądają się za obiektami nowych podbojów, gdyż te już im nie wystarczają; rozrabowali na nich wszystko. Na szczęście nasza planeta ich nie interesuje, bowiem nie ma tu dla nich właściwych warunków życia, inaczej kto wie, czy pewnego dnia nie spadłyby na nas z nieba ich statki…

– Więc niebo jest tylko z pozoru takie piękne i szczęśliwe w swym granacie i błękicie, złocie i srebrze? – zdziwiła się Czarownica. – Zatem Kosmos jest po prostu taki sam jak nasza Ziemia? Jest w nim piękno i radość, ale też smutek i gniew, nienawiść i przemoc, prawda i fałsz…

– Myślę, że inaczej być nie może – powiedziała dojrzale Dziewczynka. – Mam już prawie siedem lat i sądzę, że radość w czystej postaci nie istnieje, musi być przemieszana ze smutkiem, tak jak prawda blisko sąsiaduje z kłamstwem, a miłość z nienawiścią.

– Biedna Dziewczynko – szepnęła litościwie Czarownica.

– Za wcześnie poznałaś Zło tego i innych światów. Nie miałaś nigdy prawdziwego, beztroskiego dzieciństwa i wątpię, czy czeka cię radosny wiek dziewczęcy.

Dziewczynka nie odparła nic, a Czarownica pomyślała, że to prawda, jej wychowanka po trzykroć przerasta nadzieje wszystkich Sióstr Czarownic, ale też tak jak nie ma radości bez smutku i prawdy bez kłamstwa, tak też nie istnieje doskonałość bez skazy.

– Na szczęście istnieje Siostra Piąta, a ona się na tym zna – szepnęła sama do siebie.

Gdy minęły dwie doby, o których wspominał Onykrs, Czarownica z dziewczynką zasiadły w nocy na kamieniu przed wejściem do pieczary i skupiły wszystkie swoje myśli, całą uwagę, ba, niemal całą istotę na Planecie Olbrzymów. Zamknęły oczy i z całą mocą przekazywały w Kosmos, w stronę Onykrsa myśl, by Olbrzymi ulepszyli swe statki powietrzne na tyle, aby zdolne byty dolecieć do dwu sąsiednich planet i odkryć, że są tam doskonałe warunki dla ich życia. Ich myśli ulatywały w Kosmos, a ponieważ akurat w tym czasie Kosmiczna Droga nie była zajęta żadnymi innymi sygnałami – wiązka fal kosmicznych niosła je szybko do Onykrsa. Dopiero po kilku godzinach, gdy granatowe niebo jęło różowieć na wschodzie, przygotowując się na wzejście Słońca – blaknący powoli Onykrs przekazał im, że ich myśli właśnie do niego dotarły i teraz on, Onykrs, odbija je w kierunku Planety Olbrzymów.

– Jutro w nocy… jutro w nocy… – zdołał jeszcze powiedzieć Onykrs swym migotaniem, mruganiem i zmienną pulsacją, nim światło dnia skryło jego kształt w głębi jaśniejącego szybko nieba. Nazajutrz nocą rzeczywiście Wielki Kosmiczny Samotnik, zgodnie z obietnicą, przekazał Dziewczynce, że ich myśl dotarła do Planety Olbrzymów, którzy nie tracąc czasu na zastanawianie się, skąd ona przyszła, jęli od razu przebudowywać swoje słoneczne statki (poruszały się one bowiem w Kosmosie z pomocą energii słonecznej i z szybkością słonecznych promieni). Niektórzy z Olbrzymów szybko jednak jęli głosić, że myśl ta – wspaniała i ratująca im życie – wykluła się w ich własnych głowach. Bowiem choć większość rozumnych myśli przychodzi do żyjących w Kosmosie istot właśnie z Gwiazd – od razu biorą je oni za swoje własne. Niekiedy wspominają tylko o ^natchnieniu” lub twierdzą, że “myśli te naszły ich we śnie”.

12
{"b":"100385","o":1}