Jestem pastylka na uspokojenie. Działam w mieszkaniu, skutkuję w urzędzie, siadam do egzaminów, staję na rozprawie, starannie sklejam rozbite garnuszki – tylko mnie zażyj, rozpuść pod językiem, tylko mnie połknij, tylko popij wodą. Wiem, co robić z nieszczęściem, jak znieść złą nowinę, zmniejszyć niesprawiedliwość, rozjaśnić brak Boga, dobrać do twarzy kapelusz żałobny. Na co czekasz – zaufaj chemicznej litości. Jesteś jeszcze młody (młoda), powinieneś (powinnaś) urządzić się jakoś. Kto powiedział, że życie ma być odważnie przeżyte? Oddaj mi swoją przepaść – wymoszczę ją snem, będziesz mi wdzięczny (wdzięczna) za cztery łapy spadania. Sprzedaj mi swoją duszę. Inny się kupiec nie trafi. Innego diabła już nie ma. |