Ofelia odśpiewała szalone piosenki i wybiegła ze sceny zaniepokojona, czy suknia nie pomięła się, czy na ramiona spływały włosy tak, jak trzeba. Na domiar prawdziwego, brwi z czarnej rozpaczy zmywa i – jak rodzona Poloniusza córka – liście wyjęte z włosów liczy dla pewności. Ofelio, mnie i tobie niech Dania przebaczy: zginę w skrzydłach, przeżyję w praktycznych pazurkach. Non omnis moriar z miłości. |