Obeznani w przestrzeniach od ziemi do gwiazd, gubimy się w przestrzeni od ziemi do głowy. Jest międzyplanetarnie od żalu do łzy. W drodze z fałszu ku prawdzie przestajesz być młody. Śmieszą nas odrzutowce, ta szczelina ciszy między lotem a głosem – jako rekord świata. Były szybsze odloty. Ich spóźniony głos wyszarpuje nas ze snu dopiero po latach. Rozlega się wołanie: Jesteśmy niewinni! Kto to woła? Biegniemy, okna otwieramy. Głos urywa się nagle. Za oknami gwiazdy spadają, jak po salwie tynk spada ze ściany. |