Литмир - Электронная Библиотека

MOLLY

Fitz prowadził, Griffin telefonował. Najpierw zadzwonił do Watersa. – Sprawa wygląda tak. Price twierdzi, że zna nazwisko prawdziwego Gwałciciela z Miasteczka Uniwersyteckiego i podaje nam w zamian za zgodę na spotkanie z córeczką, Molly Pesaturo. Mamy dwie godziny na odpowiedź.

– Co?

– Serio. Słuchaj, wciąż jesteś w Cranston?

– W jednym z barów.

– Świetnie. Zdobądź zdjęcie Tawnyi Clemente. Pieprzyć Eddiego, zacznij rozpytywać o nią.

– O idealną dziewczynę, Tawnyę Clemente? Myślisz, że maczała w tym palce?

– Połowa tego, co mówi David, to kłamstwo. Co do jednego trzeba mu jednak przyznać rację: Eddie Como był niewinny. Prawdziwy gwałciciel go wrobił, ale żeby to zrobić, musiał skądś wytrzasnąć nasienie Eddiego. Tawnya wydaje się logiczną podejrzaną.

– Pomogła wrobić ojca swojego dziecka?

– Pomyśl o pięćdziesięciu milionach dolców, Mike. Wystarczy poświęcić życie jednego faceta, żeby nie musieć się o nic martwić do końca życia.

– Skoro tak stawiasz sprawę… – przyznał Waters.

– Pamiętaj, mamy dwie godziny. Miłej zabawy!

Griffin rozłączył się i natychmiast wybrał następny numer. Pół minuty później w słuchawce odezwał się sierżant Napoleon.

– Sierżancie! Dzwonię w imieniu detektywa Fitzpatricka. Detektyw Fitzpatrick prosi pana o wykonanie kilku badań.

– Aha – mruknął Napoleon.

Griffin udał, że go nie usłyszał.

– Detektyw Fitzpatrick dzięki błyskotliwej dedukcji wpadł na to, w jaki sposób DNA Como mogło się znaleźć na miejscu zbrodni. Uważa, że nasienie Eddiego dostało się do ciał ofiar razem z płynem do higieny intymnej. Co pan na to?

Nastąpiła sekunda ciszy. Fitz przewrócił oczami, usłyszawszy przesadne pochlebstwo.

– A niech mnie! – odezwał się w końcu Napoleon. – To ma sens.

– Więc to możliwe?

– Jasne. Wlewasz nasienie do płynu, potrząsasz buteleczką a potem wlewasz zawartość do pochwy. Ślady na pościeli, ciele ofiary i tak dalej będą takie same, jakby to było w przypadku, gdyby płyn został użyty do wypłukania spermy. Oczywiście przy założeniu, że gwałciciel używał prezerwatywy, bo inaczej mielibyśmy również jego DNA.

– Tak. Jesteśmy prawie pewni, że rzeczywiście używał kondoma. Wciąż trzymacie butelkę z tym płynem?

– Wiesz, jacy są miejscy gliniarze. Od czasu do czasu udaje nam się prawidłowo przechować materiał dowodowy.

– Serio? Hm. W takim razie to była tylko plotka. Dobrze. Skoro tak, to przebadaj płyn w środku, okej? Jeżeli znajdziesz DNA, to będziemy mieli pewność…

– Słusznie. Sprawdzę to. Dla detektywa Fizpatricka, rzecz jasna.

– Jeszcze jedno. Powiedziałeś, że nasienie musi być świeże, żeby można je było zbadać na obecność DNA. A gdyby zostało wcześniej zamrożone?

– Jeżeli zostało zamrożone wkrótce po ejakulacji, a potem rozmrożone, to tak – odparł Napoleon. – Banki spermy robią to cały czas. – Po chwili zdał sobie sprawę z konsekwencji tego, co powiedział. – Kurczę. Ciekawa sprawa. W ten sposób martwy facet mógł powrócić do życia.

– Tak – zgodził się ponuro Griffin. – Mógł wrócić zza grobu. Dziękuję, sierżancie. Fitz na pewno się z panem skontaktuje.

Właśnie zamierzał wstukać następny numer, gdy Fitz oznajmił:

– Jesteśmy w Cranston. Do kogo jedziemy najpierw? Do Meg czy do Tawnyi?

Do Meg – odparł bez wahania Griffin. – Chcę dać Watersowi trochę czasu na zebranie informacji o znajomych panny Clemente. Przy odrobinie szczęścia Mike dostarczy amunicji, którą będziemy ją mogli ostrzelać.

Fitz łypnął na niego.

– Mówiłem ci ostatnio, że cię kocham?

– Nie. Ale za te słowa pozwolę ci zacząć przesłuchanie.

– Uwielbiam tę robotę!

– Mamy dwie godziny, Fitz. Pamiętaj o tym.

Griffin i Fitz zajechali przed dom państwa Pesaturo parę minut przed dziesiątą trzydzieści. Z dwóch godzin zostało im półtorej, a wciąż nie poczynili żadnych postępów. Kiedy zapukali do drzwi, otworzyła im Jillian Hayes.

– Sierżancie – zaczęła.

Nie dał jej czasu na dokończenie. Wpadł do wąskiego przedsionka i pobiegł do salonu. Fitz ruszył za nim.

– Muszę porozmawiać z Meg. Natychmiast!

– Nie ma jej! – zawołała z przedpokoju Jillian.

– A gdzie jest?

Griffin wpadł do salonu. Rodzice Meg siedzieli na sofie. Tom wyglądał na wzburzonego, Laurie mocno obejmowała małą Molly, która miała policzki mokre od łez. Naprzeciwko siedziały Toppi i Libby Hayes. Jedna wielka rodzina. Cholera jasna, właśnie tego teraz z Fitzem potrzebowali.

Griffin odwrócił się do Jillian, bo wydawała się jedyną osobą, która nie straciła mowy.

– Gdzie Meg? – zapytał powtórnie.

– Nie wiemy.

– Zgubiliście ją?

– Ona… Nie wiemy.

Griffin już miał rzucić wulgarne przekleństwo, lecz spojrzał na Molly i ugryzł się w język. Podszedł do państwa Pesaturo i skinął głową w kierunku ich wnuczki.

– Wyprowadźcie ją z pokoju – zażądał.

– Naprawdę nie sądzę… – zaczęła Laurie.

– Natychmiast!

Ja ją wyprowadzę – powiedziała Toppi, po czym wstała i podeszła do Molly. Wcześniej jednak zgromiła Griffina wzrokiem. Ten zaś odwzajemnił się pięknym za nadobne. Koniec z przyjaznym i miłym sierżantem Griffinem. Przyjazny sierżant Griffin został ocyganiony, zrobiony w kompletnego wała. Najwyższa pora, żeby wzbudzić w tych ludziach odrobinę szacunku.

– Jillian – syknął. – Jeśli chcesz zostać w tym pokoju…

– Jestem gościem państwa Pesaturo. Prosili, żebym przyjechała – odparła z podniesionym czołem.

– Jeżeli chcesz zostać w tym pokoju…

– Pewnie dlatego, że wiedzieli, że się wściekniesz i zaczniesz się zachowywać jak ostatni palant.

– Aresztuję cię za utrudnianie śledztwa.

– Daj spokój – prychnęła. – Wszyscy martwimy się o Meg.

– Jillian, siadaj i zamknij się wreszcie. Państwo Pesaturo muszą mi wiele wyjaśnić i o ile nie jesteś ich adwokatem, nie chcę od ciebie słyszeć ani słowa.

Spojrzała na niego wrogo, ale po chwili usiadła w fotelu obok matki. Już wydawało się, że udało się opanować sytuację, gdy Libby pokazała Griffinowi język. No, na litość boską…

– Ty! – Griffin wytknął palcem Toma, bo nie potrafił krzyczeć, patrząc na bliską łez Laurie. – Gadaj.

– To było dawno. Nie sądziliśmy, że to może mieć jakieś znaczenie…

– Wasza córka miała dziecko ze znanym pedofilem, a wy myśleliście, że to bez znaczenia?!

– Ale David jest w więzieniu!

– Nie dzięki wam. I nie na długo!

Tom spuścił głowę.

– Przysięgam, sierżancie, że nie mieliśmy pojęcia. Nie pomyśleliśmy, że to może mieć jakiś związek, dopóki pan Fitzpatrick nie zadzwonił… O Boże, Meg…

Griffin i Fitz dali mu chwilę przerwy. Griffin i tak musiał policzyć do dziesięciu. Coraz bardziej dzwoniło mu w uszach. Wiedział, że jeśli teraz spojrzy na ręce, zobaczy, że się trzęsą a jeśli usiądzie, kolano zacznie podskakiwać, jakby było obdarzone własnym życiem. Opanuj się, opanuj. Cokolwiek ci ludzie zrobili, teraz bardzo z tego powodu cierpią. Trzeba zachować spokój.

– Może powinniśmy zacząć od początku – szepnęła Jillian. Wyglądało na to, że już wcześniej została wprowadzona w sytuację. Teraz spoglądała na Toma i Laurie współczująco.

Meg miała tylko trzynaście lat – wymamrotała Laurie. – Nie mieliśmy pojęcia. W ogóle niczego nie podejrzewaliśmy, aż pewnego dnia znalazłam ją leżącą na podłodze w łazience i zalaną łzami. Właśnie zrobiła sobie test ciążowy, który wypadł pozytywnie. Nawet nie wiedzieliśmy, że się z kimś spotykała.

– W jaki sposób Meg poznała Price’a? – zapytał Fitz.

Griffin popatrzył na Toma, chociaż znał już odpowiedź. Jego były sąsiad był elektrykiem…

– Poznaliśmy się w pracy – odparł Tom. – To był taki miły chłopak. Tak właśnie wtedy o nim myślałem. Miły chłopak. I świetnie pracował. Pewnego dnia wspomniał, że nie ma żadnej rodziny. Rodzice umarli, nie pamiętam dlaczego. Zrobiło mi się go żal. Nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia pięć lat. Więc zacząłem go zapraszać na kolacje do domu.

– Zawsze był taki uprzejmy – dodała cicho Laurie. – Zawsze mówił „dziękuję”, „proszę”, nawet pomagał mi zmywać. – Wreszcie podniosła głowę. – Wiedziałam, że Meg się w nim durzy. David był przystojnym młodym mężczyzną, a w wieku trzynastu lat zaczyna się dostrzegać takie rzeczy. Ale uznałam, że to nic poważnego, każda z nas w tym wieku podkochiwała się w nauczycielu albo chłopcu ze sklepu. Była taka młoda. Nigdy nie przyszło mi do głowy…

– Nigdy nie widzieliście ich razem? – zapytał Fitz.

Pokręcili głowami.

– Nigdy – odparł Tom. – Wymykała się w nocy z domu. Nie przyszło mi nawet do głowy, że mogła coś takiego wymyślić. Pewnie on jej to zasugerował. Zawsze była taka grzeczna. Miała dobre stopnie. O, Meg…

– Więc dowiedzieliście się, że jest w ciąży – powiedział Griffin. – Przyznała się, kto był ojcem?

– Była zrozpaczona – odparła Laurie. – Wszystko nam opowiedziała.

– Doszło do konfrontacji między wami a Davidem?

Tom wykonał niezgrabny ruch barkiem, który wystarczyłby Griffin zrozumiał, iż doszło do konfrontacji, chociaż nie padło wtedy zbyt wiele słów. Pięści Toma i twarz Davida spędziły jednak razem trochę czasu. Griffin doskonale to rozumiał.

– Jeżeli Meg miała tylko trzynaście lat – zauważył Fitz – to w świetle prawa została zgwałcona. Dlaczego nie zgłosiliście tego policji?

Tom i Laurie spojrzeli na siebie z zażenowaniem.

– Wstydziliśmy się – wyznała Laurie. – Meg była upokorzona, przerażona, zagubiona, a do tego miała złamane serce. Wydawało jej się, że David naprawdę ją kochał. Twierdziła, że nawet prosił ją o rękę… – Wzięła głęboki oddech. – To wszystko wydawało się jakąś okropną pomyłką.

Okazaliśmy się za mało spostrzegawczy. Meg podjęła fatalną decyzję. Zgłoszenie się na policję jeszcze pogorszyłoby sprawę. Musi pan zrozumieć, że nie wiedzieliśmy wtedy, że David zrobił wcześniej coś podobnego. Nigdy nie przyszłoby nam to do głowy. Uwiedzenie trzynastoletniej dziewczynki nie jest w porządku, ale mimo to… Nigdy nie przypuszczaliśmy, że może się posunąć do czegoś gorszego. Musi nam pan uwierzyć, sierżancie.

69
{"b":"94206","o":1}