— Co znaczy ”swobodnie”? — zapytał Urpianin, wpatrując się z uwagą w twarz Andrzeja.
— To znaczy, gdy jej poznawcze i twórcze dążenia nie są sztucznie ograniczane.
— Co znaczy „sztucznie”?
— Ograniczone środkami fizycznymi, ekonomicznymi lub psychologicznymi dla osiągnięcia doraźnych korzyści przez jednostki lub grupy społeczne dysponujące tymi środkami. Często działania takie bywały sprzeczne z naturalnymi, wytworzonymi w czasie ewolucji biologicznej, właściwościami psychiki ludzkiej. Oczywiście podział na środki naturalne i sztuczne jest w wielu przypadkach dyskusyjny, ale przecież chodzi tu nie o precyzję terminologiczną, lecz o bardzo istotne wskazanie praktyczne. Poparte zresztą w pełni odczuciami społecznymi.
— Ufacie odczuciom, a nie rozumowi i wiedzy? W tonie pytania przekazanego przez konwernom nie wyczuwało się ani zdziwienia, ani też wyższości. Raczej jakby nutę żalu czy współczucia, ale chyba było to złudzenie.
— Historia nasza nauczyła nas — podjął wolno, dobierając słów Andrzej — że nie należy ufać wyłącznie ani rozumowi i nauce, ani też odczuciom i instynktownym reakcjom społeczności. Nie znaczy to, że wolno lekceważyć któreś z nich. Cenimy wysoko rozum, ale z pozoru instynktowne reakcje obronne zbiorowisk ludzkich, zwłaszcza wyrażające się w nastrojach i dążeniach społecznych, bywały zadziwiająco trafne i wyprzedzały diagnozy i prognozy naukowe. Nie jest też przypadkiem, że człowiek od tysiącleci przywiązuje tak wielką wagę do swobody w podejmowaniu decyzji.
— Swobody? — zareagował natychmiast Urpianin. — To omam. To regresywne złudzenie — poprawił się czy może próbował wyrazić myśl precyzyjniej. — Nie ma swobody w podejmowaniu decyzji. Zawsze działają czynniki determinujące decyzję. Żaden osobnik i żadna społeczność nie ma swobody działania. Każda decyzja, świadoma czy nieświadoma, instynktowna, jest uwarunkowana mnogością czynników, które ją determinują. Nawet kiedy najbardziej świadomi alternatywności dokonujecie wyboru drogi postępowania, to też nie jest to akt całkowicie swobodny, lecz uświadomienie sobie wagi czynników wpływających na waszą decyzję.
Spojrzałam na Andrzeja — widać było, że z coraz większym trudem zachowuje spokój.
— Wybacz, ale to, co mówisz, ma dla nas tylko wartość banalnych stwierdzeń — powiedział, patrząc hardo w oczy gospodarzowi. — Nawet jeśli ten deterministyczny opis jest teoretycznie prawidłowy, wyciąganie z niego wniosku, że wolność jest iluzją, to praktycznie bardzo niebezpieczna teza, której negatywne społecznie skutki znamy dobrze z historii ziemskich ruchów politycznych i religijnych. Wiara w przeznaczenie, świadomość fatum, niezależnie od tego, czy odwołuje się do powszechnego determinizmu czy też boskich wyroków, praktycznie prowadzi donikąd!
Urpianin również nie spuszczał wzroku z Andrzeja.
— Używasz pojęć, których nie rozumiem — popłynął melodyjny głos z translatora. — Muszę poznać waszą historię. Lu też powinien ją poznać. Wybacz banalne stwierdzenia. Ważna jest konkluzja: decyduje wiedza. Rozwój psychiki nie kierowany świadomie przez wiedzę społeczności kierunkują różne czynniki przypadkowe i nieprzypadkowe. Poznanie i tworzenie niezgodne z potrzebami społecznymi to marnotrawstwo.
— Skąd wiecie, jakie są te potrzeby? — wtrąciła się do rozmowy Kora.
— Pamięć Wieczysta wie, czego trzeba każdemu Urpianinowi.
— Każdemu trzeba tego samego? Urpianin nie wyczul ironii w pytaniu Kory.
— Każdy ma inny zakres zadań, obowiązków, uprawnień. Są też różnice w dyspozycyjności umysłowej, fizycznej, skłonność do powstawania nawyków. To wszystko wiadome Pamięci Wieczystej za pośrednictwem dublomózgu. Ale osobnicze zróżnicowanie potrzeb nieznaczne w porównaniu z potrzebami społeczeństwa jako całości.
— No dobrze — powiedział Andrzej. — Ale w ten sposób, ujednolicając potrzeby i kierunkując z góry inicjatywę poznawczą i twórczą, ograniczacie możliwość wielkich przewrotów nowatorskich. To co dziś wydaje się niezgodne z potrzebami społecznymi, jutro może okazać się niezwykle cenne dla dalszego postępu. Przecież nie sposób rozwijać wiedzę, dokonując tylko nieznacznych zmian i ulepszeń.
Konwernom Urpianina milczał przez dłuższą chwilę, w przeciwieństwie do niemal natychmiastowych reakcji tak charakterystycznych dla dotychczasowego przebiegu dialogu.
— Wielkie, gwałtowne zmiany prowadzą do chaosu i skłócenia myśli. Tylko przewroty kontrolowane przez Pamięć Wieczystą, poprzedzone próbami na modelach myślowych, można uznać za zgodne z potrzebami naszej społeczności.
— W jaki sposób mierzycie postęp? — znowu wtrąciła się Kora. — Co jest jego miernikiem?
— Zasoby wiedzy zawarte w Pamięci Wieczystej. Ich nieustanny wzrost.
— Czy wzrost ten przebiega liniowo czy może wykładniczo? — zapytał nieśmiało Dean. Wydało mi się, że w ten sposób próbuje zwrócić na siebie uwagę Urpianina i już chciałam mu po cichu przygadać, gdy, ku memu zaskoczeniu, Andrzej i Kora uznali widać pytanie za bardzo ważne, rozwinęli bowiem temat, próbując przyprzeć gospodarza do muru.
— Chcielibyśmy zapoznać się nie tylko z ogólną tendencją wzrostu wiedzy, ale również dowiedzieć się, jak przebiegał ten wzrost, nasilał się lub słabnął w różnych okresach od czasu waszego przybycia do Układu Tolimana i budowy Pamięci Wieczystej — powiedział Andrzej wyjaśniającym tonem. Kora zaś uzupełniła:
— Chodzi nam o dane dotyczące nie tylko ilościowych wskaźników tempa gromadzenia informacji, ale przede wszystkim jakościowych. Jakie stosujecie kryteria wartości wiedzy? Mam na myśli konkretne wskaźniki, a nie ogólnikowe stwierdzenia na temat społecznej użyteczności danej informacji. A może nie wolno ci udzielać nam informacji na ten temat?
Urpianin stał nadal nieruchomo jak posąg, tylko wzrok przeniósł na Korę.
— Dlaczego nie zapytacie wprost: czy tempo wzrostu naszej wiedzy nie słabnie? — zapytał po krótkim milczeniu translator. — Odpowiadam: nie słabnie, ale nie jest tak szybkie jak w okresach maksymalnej dynamiki. Dlatego budujemy nową Pamięć Wieczystą.
Urpianin, chyba po raz pierwszy, nie kwapił się z odpowiedzią na nasze pytania. Kora nie miała jednak zamiaru rezygnować.
— Czy kłopoty, jakie macie z Pamięcią Wieczystą, wynikają tylko z przyczyn technicznych? A może i na to pytanie nie wolno ci odpowiedzieć? — wyraźnie próbowała sprowokować gospodarza do ostrzejszej reakcji.
Okazało się jednak, że metoda ta, tak skuteczna w dyskusjach z Lu, w grze słownej z Urpianinem całkowicie zawodzi, a prowokacyjne pytania łatwo potrafi odwrócić ostrzem przeciw nam.
— Wiedza niekompletna prowadzi do mylnych wniosków — stwierdził sentencjonalnie konwernom. — Chcecie wiele wiedzieć i będziecie wiedzieć, jeśli zechcecie skorzystać z wiedzy zawartej w Pamięci Wieczystej. Ale nie oczekujcie od razu odpowiedzi: tak, nie na każde pytanie. Musicie poznać mnogość uwarunkowań, pojąć związki przyczynowe. Wasz umysł działa zbyt wolno, a wy boicie się przyspieszenia.
— Nie o to chodzi — zaprzeczyła Kora.
— Czego więc się boicie? Przecież nie udoskonalenia waszych umysłów.
— Boimy się utraty wolności!
— Nie rozumiem.
— Boimy się, że przestaniemy decydować o swych losach. Że będziecie o nich decydować wy, pośrednio lub bezpośrednio.
— Nie rozumiem. Przecież wasza społeczność, przyjmując nasza pomoc, właśnie de cyduje o swych losach. O osiągnięciu wyższego stopnia doskonałości, sprawności, bezpieczeństwa zbiorowego i indywidualnego, zdolności do obrony przed ślepymi siłami natury. Społeczność nie zespolona wiedzą staje się bezwolnym przedmiotem działania tych sił.
— Jeśli wzrost niezależności wobec sił natury trzeba opłacić utratą własnej osobowości, jest to cena nie do przyjęcia dla człowieka. Ludzie chcą być sobą, chcą być istotami podobnymi psychicznie i fizycznie do swych przodków. Chcą samodzielnie podejmować decyzje i to zarówno dotyczące ich spraw osobistych, jak i zbiorowości, do której należą.