Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Wszystko wokół rozpierzchło się we mgle i znalazłam się ponownie w kryształowej sali wraz z Andrzejem, Korą i Deanem. Przed nami stal jak poprzednio mały, szary, nieco pochylony Urpianin, poruszając płynnie palcami.

— To jest wspaniałe! Genialne! — wołał Dean z zachwytem. — To chyba pozwala wam dysponować wprost nieograniczoną wiedzą!

— Nie ma nieograniczonej wiedzy. Ale wiedza wszystkich żyjących i nieżyjących od wielu wielkich okrążeń Urpian jest przejmowana i na zawsze zawarta w Pamięci Wieczystej. W każdej chwili jest ona do dyspozycji całego społeczeństwa i każdego pojedynczego Urpianina — melodyjny głos translatora budował zdania jakby płynniej.

— Czy w tej chwili twój mózg połączony jest z Pamięcią Wieczystą? — zapytała Kora.

— Nie istnieje taka potrzeba.

— Aż dublomózgiem?

— Tak. Mózg istoty rozumnej bez dublomózgu to bardzo ograniczony instrument.

— Czy zgodzisz się polecieć z nami do naszego statku? Chciałabym zbadać twój mózg, aby was poznać lepiej — rzuciła Kora podstępnie.

Ale Urpianin zdawał się nie dostrzegać ukrytej aluzji do doświadczeń przeprowadzanych na Zoe.

— Jeśli będę miał gwarancję bezpieczeństwa.

— A więc boisz się! — zawołałam z triumfem.

— Nie znamy tego stanu emocjonalnego. Zanikł on u nas przed wielu wielkimi okrążeniami. Życie Urpianina należy do społeczeństwa.

— A jaką wy dajecie nam gwarancję?

— Naszą wiedzę! Jeśli nie będziecie stawiać przeszkód, abym sam sobie zapewnił bezpieczeństwo, polecę z wami, choć każdy z nas niechętnie opuszcza Pamięć Wieczystą.

— A dublomózg?

— Muszę zabrać go ze sobą, gdyż na odległość tysięcy kilometrów wymiana impulsów trwa zbyt wolno wobec ograniczonej prędkości fal elektromagnetycznych.

— No to dlaczego przekształcacie Błyskającą w centralny ośrodek myśli? Wobec odległości mierzonej w dwudziestu paru minutach biegu światła…

— Nie będzie on kierować bezpośrednio naszym życiem. Do szybkiego, doraźnego działania wystarczą istniejące w tej chwili zespoły Pamięci Wieczystej.

— A więc będzie to archiwum?

— Nie znam tego słowa. Z waszych myśli wynika, że jest to jakiś zbiornik, pomieszczenie, w którym gromadzi się wiedzę pokoleń. Niech więc będzie to archiwum. Uwaga zasadnicza: łatwo dostępne każdemu Urpianinowi.

— Czy tylko w ten sposób utrwalacie swą wiedzę? — zadał z kolei pytanie Andrzej.

— Myślisz o piśmie. Nie. Nam zupełnie wystarczy Pamięć Wieczysta.

— Gdyby jednak owa Pamięć Wieczysta uległa zniszczeniu, wasza cywilizacja zginęłaby natychmiast.

— Mamy dostateczne środki, żeby się przed tym zabezpieczyć.

— A jeśli jednak?

— Dostateczne środki — to przede wszystkim rezerwa pamięci rozmieszczona w różnych punktach układu planetarnego. Za pomocą dublomózgów współdziałających z mido potrafimy w krótkim czasie, dzięki rezerwom, odtworzyć Pamięć Wieczystą. A dublo mózgów jest setki milionów. Tyle, ilu Urpian żyje na Juvencie! Jesteśmy w niewspółmiernie lepszym położeniu niż wy, Ziemianie. Jeśli jakiś kataklizm zniszczyłby całą ludzkość, pozostawiając na Ziemi tylko dwoje ludzi — osobnika męskiego i żeńskiego — ile tysiącleci potrzeba do odtworzenia ludzkości mimo waszej szybkiej rozrodczości? Niech nawet pozostaną nietknięte wasze archiwa i zbiory. Ile czasu potrzeba, aby znów zakwitła wasza cywilizacja? Do miliona specjalności potrzeba miliona ludzi, którzy potrafiliby przekształcić wiedzę w działanie. W podobnej sytuacji u nas dwóch osobników może zapewnić odbudowę biologiczną społeczeństwa w ciągu paru cyklów produkcyjno-wy-chowawczych liczonych w miesiącach ziemskich. Nasze zespoły rozrodcze potrafią spotęgować tysiące razy wykorzystanie elementów zarodowych. A wiedza? Nie ma u nas specjalizacji. Jeśli jeden Urpianin pozostanie na Juvencie — będzie dysponował całą wiedzą, włączając się poprzez dublomózg w różne obwody Pamięci Wieczystej.

— To jest genialne! — zawołał znów Dean z takim przejęciem, że ogarnął mnie niepokój, czy ten entuzjazm nie pociągnie za sobą nieprzewidzianych konsekwencji.

— Wasza sztuka jest jednak uboższa niż w czasach miast podziemnych. Tak się nam przynajmniej zdaje — zauważył Andrzej.

— Odczucia estetyczne to zjawiska uboczne. Niezbędne w warunkach prymitywnych, ułatwiające kształtowanie postawy osobnika wobec otaczającego świata. Niepotrzebne na wyższym szczeblu rozwoju cywilizacyjnego. W naszym społeczeństwie, gdy dublomózg koordynuje pracę wszystkich ośrodków nerwowych osobnika i. na podstawie doświadczeń zawartych w Pamięci Wieczystej, jednocząc się w działaniu z innymi du-blomózgami, nakreśla planowo drogę życia każdej jednostki — różne stany emocjonalne poszczególnych osobników są przeszkodą, hamulcem rozwoju. Wiele już przeszkód przezwyciężyliśmy, ale i wiele jeszcze zostało. Pozostały jeszcze u nas takie stany emocjonalne, jak pragnienie spotęgowania własnej wartości czy najgroźniejsze — dążenie do odczuwania pewnych form przyjemności zmysłowej.

— Jednak taki świat bez uczuć i dążeń osobistych, bez radości dla samego tylko odczuwania radości, bez więzów wzajemnego przywiązania, miłości między poszczególnymi osobnikami, nawet bez niepewności przyszłych losów jest strasznie jałowy i nudny.

— Dla umysłu, który potrafi się całkowicie zespolić ze swym społeczeństwem, takie osobiste odczucia stracą sens. Pozostaną tylko te stany emocjonalne, które zespalają i ogarniają całe społeczeństwo.

— Ależ to będzie świat maszyna!

— Może i tak. Ale jak najdoskonalsza! Stokroćdoskonalsza od materii żywej.

— Istnieją jednak indywidualne różnice — rozpoczął Andrzej nową myśl, przechwyconą zresztą natychmiast przez Urpianina.

— Tak. Mimo najdokładniejszej kontroli towarzyszącej procesom rozrodczym, nie ma osobników o identycznym poziomie umysłowym. Kto jest zdolniejszy, musi dawać z siebie społeczeństwu więcej. Najzdolniejsi pełnią funkcję przewodników różnych stopni.

— Czy mają oni jakieś przywileje?

— Żadnych. Wyjątek stanowi pierwszeństwo w uzyskiwaniu połączeń z Pamięcią Wieczystą, gdyż obecnie zdarza się już, że obwody są przeciążone. Jest to jednak przywilej pracy.

— A ty? — zapytałam.

— Należę do średniego stopnia.

Już od dłuższego czasu zauważyłam, że Urpianin A-Cis (bo tak w transkrypcji słownej sformułowaliśmy później jego imię) przemawia do nas coraz pełniejszą, coraz bogatszą mową ludzką. Coraz rzadziej rzucał pojedyncze wyrazy czy fragmenty zdań, coraz lepiej dobierał słowa, tworząc prawidłowe, nieraz nawet dość długie zdania. Gdy na próżno głowiłam się, jakie mogą być tego przyczyny, niespodziewanie otrzymałam odpowiedź, która nie pochodziła jednak z głośnika konwernomu A-Cisa, lecz zabrzmiała mi nad uchem nie wiadomo skąd.

— Dziwi cię wzrost sprawności translatorów. Przecież płynie czas. Gromadzą się doświadczenia, materiały. Sięgnęliśmy do Pamięci Wieczystej.

Głos umilkł, a ja przez dłuższą chwilę nie mogłam skupić się, wstrząśnięta trudnym do uwierzenia faktem, że w ciągu kilkudziesięciu minut naszego pobytu w Mieście Zespolonej Myśli mógł dokonać się tak błyskawiczny proces doskonalenia translacji.

— Istota rozumna jest nieodłączną częścią swego społeczeństwa — mówił Urpianin. — Jedynym celem jej życia jest współdziałanie nie tylko w zachowaniu, ale i doskonaleniu gatunku. Zarówno poprzez kierunkowe zmiany genotypu w całych populacjach, jak wzbogacanie zasobów informacji, jakimi dysponuje całe społeczeństwo. Cóż każdy z nas znaczy bez wiedzy i twórczej pracy pokoleń?

— Oczywiście, że tak jest — podchwycił Andrzej. — Ale my, ludzie, jednocześnie uważamy, że każdy z nas, każdy pojedynczy osobnik naszego gatunku jest jak gdyby zamkniętym w sobie światem, indywidualnością, której nie traci bynajmniej jako składnik społeczeństwa. Nie przez ujednolicenie, lecz przez różnorodność i odrębność form wzbogaca się społeczeństwo. Kiedyś, przed wiekami i ludzie też tego nie rozumieli. Ale te czasy prymitywnej socjotechniki mamy już poza sobą. Dziś w cywilizacji ludzkiej wszystko nastawione jest na stworzenie warunków jak najpełniejszego rozwoju indywidualności każdego osobnika. Psychika ludzka wtedy właśnie najpełniej może nawinąć zdolności twórcze, gdy rozwija się swobodnie.

40
{"b":"247839","o":1}