Литмир - Электронная Библиотека

W ten sposób nawet gdyby Viggio coś spartaczył, Meg prawdopodobnie nie zgłosiłaby się na policję, wstydząc się związku z Davidem Price’em, którego nazwiska Viggio nie omieszkał wspomnieć podczas gwałtu. Amnezja Meg nie stanowiła części planu, ale też nie naraziła go na szwank.

Viggio wybierał swoje ofiary, a potem je śledził. Na Carol zdecydował się w ostatniej chwili, lecz czuł się bezpiecznie, bo obserwując okolicę, zauważył, że samochód jej męża nigdy nie stoi na podjeździe. Trish spełniała kryteria – studentka, oddawała krew i mieszkała samotnie. Pojawienie się Jillian zaskoczyło go, ale jakoś sobie poradził.

W tym momencie w głosie Viggia słychać było wyraźną butę. Teoretycznie podczas gwałtów natrafił na trzy trudności – utratę pamięci przez Meg, nagły wybór Carol na ofiarę oraz niespodziewane nadejście Jillian – jednak żadna z tych okoliczności nie zdołała go powstrzymać. Był niezwyciężony. Później kobiety dotarły do prasy i telewizji, ale to też nie miało znaczenia. Policja zrobiła to, czego od niej oczekiwał. Aresztowała Eddiego Como. Można więc było przystąpić do drugiej fazy planu.

Oczywiście udział Davida nie mógł być darmowy. Price uznał, że wrobienie Como stanowi znakomitą okazję do ucieczki z więzienia, Viggio miał wynająć płatnego zabójcę, zabić go, a potem dokonać kolejnego gwałtu, zostawiając na miejscu nasienie Eddiego. Nowy gwałt wywoła panikę, a wtedy David wystąpi ze swoją propozycją wydania sprawcy. Później wystarczyło tylko zorganizować ucieczkę z więziennej furgonetki i byłby znowu wolny.

Viggio miał, rzecz jasna, wątpliwości. Ale gdy zdał sobie sprawę, że może zabić Price’a w taki sam sposób, w jaki się pozbył płatnego zabójcy, przystał na propozycję. Zgodnie z instrukcjami Davida ukrył w jego ubraniu tabletkę Alka-Seltzer i drewniany wytrych. Później porwał Meg, żeby wywrzeć na policję dodatkową presję. I wreszcie przygotował samochód, którym David miał uciec.

Nie ma potrzeby dodawać, iż Price nie zdawał sobie sprawy, że jego wspólnik zamontował w samochodzie bombę. Po śmierci Davida Viggio mógłby gwałcić studentki jeszcze przez wiele lat bez obaw, że ktoś go wyda. To był doskonały plan.

Wszystko szło jak po maśle, dopóki przed jego dom nie zajechała policja i detektyw Waters nie schwytał go na podwórku sąsiada. Teraz Viggio nigdzie się już nie wybierał.

A Carol, Jillian i Meg… Robiły wszystko, żeby wrócić do zdrowia.

Meg zwróciła się do Jillian.

– Twoja kolej – powiedziała. – Carol zaczyna nowe życie z Danem, ja borykam się ze swoją przeszłością. A co u ciebie?

– Nic specjalnego.

Carol i Meg wymieniły spojrzenia.

– Nie określiłabym sierżanta Griffina jako „nic specjalnego” – zauważyła Carol.

Jillian oblała się rumieńcem.

– Więc to tak – powiedziała Carol.

– Masz kosmate myśli!

– Jasne, że tak. Chodzimy z Danem do psychoterapeuty, który zabronił nam w tym miesiącu seksu.

Jillian i Meg spojrzały na nią z zaciekawieniem.

– I co? Pomaga? – zapytała Meg.

Tym razem Carol się zarumieniła.

– Właściwie… tak. Dzięki temu mogę się rozluźnić. Przedtem, kiedy Dan mnie dotykał, cała sztywniałam. Myślałam, że zaraz posunie się dalej, a ja nie jestem na to gotowa. Teraz wiem, że pocałunek będzie tylko pocałunkiem. Mogę się na tym skupić, a to pozwala mi zapomnieć o wszystkim innym. Nie jestem już w sypialni, nie jest ciemno, a telewizor nie jest wyłączony. Jestem tylko żoną całowaną przez męża. To… miłe. Nie uwierzycie, ale nawet chodzimy razem na randki.

– Chyba się rozpłaczę – szepnęła Meg, ocierając oczy. – Znowu się w sobie zakochujecie, a ja nawet nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się mieć normalny związek. Spójrzcie na mnie! Mam prawie dwadzieścia jeden lat, moja siostra jest tak naprawdę moją córką a moje życie seksualne ogranicza się do pedofila i gwałciciela nasłanego przez pedofila. To chore!

– Molly jest twoją siostrą – powiedziała Jillian. – Sama uznałaś, że tak będzie najlepiej.

– Gdybym była jej mamą musiałby być jakiś ojciec, a ja już nigdy nie chcę o nim wspominać.

– W takim razie przestań się tym zadręczać. Molly jest twoją siostrą kochasz ją twoi rodzice ją kochają a ona jest szczęśliwa.

– O tak. Molly jest bardzo szczęśliwa.

– A co do reszty… Meg, miałaś zaledwie trzynaście lat, kiedy poznałaś Davida. A już na pewno nie możesz się winić za to, że zostałaś zgwałcona. Czyli popełniłaś tylko jeden błąd, w dodatku jako trzynastoletnia dziewczynka. Teraz masz prawie dwadzieścia jeden lat. Jesteś silna, wytrzymała, inteligentna. Na pewno sobie poradzisz.

Meg pociągnęła nosem.

– A co będzie, jeśli spotkam właściwego faceta, ale będę miała opory i on odejdzie?

– To będzie znaczyło, że nie był właściwym facetem – odparła Carol.

Meg spojrzała na Jillian.

– Ja nie zostałam zgwałcona – powiedziała Jillian.

– Ale zostałaś zaatakowana.

– Mam… chwile słabości.

– Myślisz o siostrze – wyszeptała Meg.

– Tak.

– Biedna Jillian z poczuciem winy. Nie zamierzała się wypierać.

– Griffin powiedział mi kiedyś, że Trisha mnie kocha. Były to najważniejsze, najprawdziwsze i najtrudniejsze słowa, jakie usłyszałam.

– Ale to prawda – zauważyła Carol.

– Tak – poparła ją Meg.

Jillian uśmiechnęła się.

– Nie wiem dlaczego, ale zapomniałam o tym. Teraz staram się to sobie przypomnieć. Często myślę o chwilach, które razem spędziłyśmy… I dobrze mi to robi. A Griffin rozumie, że Trish jest częścią mnie, tak samo jak ja rozumiem, że Cindy jest częścią jego. Czasami o nich rozmawiamy. To pomaga.

– Szczęśliwy facet – powiedziała Carol z powagą.

– A ja jestem szczęśliwą kobietą. A co poza tym? Cóż, Libby też nieźle sobie radzi. Zauważyłyście, jak z nim flirtuje? Przysięgam, że nie przywiązywała takiej wagi do swojego wyglądu od momentu, gdy się dowiedziała, że nasz listonosz nie jest żonaty.

– Uuuu, masz konkurencję! – zażartowała Meg.

– Griffin rzeczywiście ma do niej słabość. Ani się obejrzymy, a Libby dołoży nowe słowo do swojej książki: „przystojniak”.

Carol i Meg zachichotały. Jillian przewróciła oczami, ale też się uśmiechnęła. Ostatnimi czasy czuła się znacznie lepiej. Niekiedy łapała się na tym, że nuci w pracy pod nosem. Klienci zdawali się milsi. Dni były bardziej słoneczne, a wieczory piękniejsze. Często brała Toppi i Libby na piknik do parku. Czasami wychodziła wcześniej z pracy, czasami się spóźniała. A raz kupiła wielką doniczkę z filodendronem tylko dlatego, że zobaczyła go w kwiaciarni i uznała, że jest śliczny. Podwładni dziwnie na nią patrzyli, ale nikt się nie skarżył.

– Skoro mowa o rodzinie – powiedziała Jillian.

– Powinnyśmy dołączyć do reszty – zgodziła się Carol.

– Myślicie, że już skończyli robotę w kuchni? – zapytała Meg. – Może zamówimy pizzę.

Wszystkie zgodziły się, że czas coś przekąsić, i zeszły na dół. W kuchni Griffin trzymał na barana Molly, która zmiatała kurz z szafek.

– Jaka jestem wysoka! – krzyczała radośnie.

– No no no – powiedziała Meg.

Griffin postawił rozchichotaną dziewczynkę na ziemi, a ta natychmiast podbiegła do siostry i rzuciła się jej na szyję. Griffin miał na sobie dżinsy i koszulkę z krótkimi rękawami, a poza tym kurz na lewym policzku i pajęczynę we włosach. Jillian musiała przyznać, że wygląda świetnie. Libby nawet się zarumieniła, kiedy rano pomagał jej wsiąść do samochodu.

Teraz jego błyszczące błękitne oczy patrzyły prosto na Jillian. Wieczorem przyjmowali na kolacji Watersa. Toppi bardzo się ucieszyła jego powrotem do zdrowia. Kupiła sobie nawet nową sukienkę. Nigdy nic nie wiadomo.

Griffin rozłożył ramiona i uniósł uwodzicielsko brew. Jillian oczywiście udała, że odwraca obojętnie wzrok. W odpowiedzi Griffin przebiegł przez kuchnię i wziął ją na ręce.

Molly krzyknęła, Meg i Carol uśmiechnęły się. Libby dyskretnie odwróciła głowę.

A Jillian po prostu objęła go w pasie i przytuliła się do jego szerokiej piersi.

– Pizza! – zawołała Molly i wszyscy siedli do stołu.

93
{"b":"94206","o":1}