Литмир - Электронная Библиотека

– Też cię kocham, Maureen – powiedział Griffin. Dziennikarka posłała mu słodki uśmiech.

– Właśnie dlatego tak lubię tę pracę.

– Nie ma żadnych przekonujących dowodów, że Eddie Como był niewinny – nie dawała za wygraną Jillian.

– Niech pani to powie Sylvii Blaire.

– Możliwe, że ktoś się pod niego podszył.

– Mam to nagrać?

Jillian nie odpowiedziała. Maureen pokiwała głową.

– Tak właśnie myślałam – rzuciła i ruszyła z Jimmym do samochodu. Niewątpliwie mogli być z siebie dumni. Przybyli, zobaczyli, zwyciężyli. Maureen pomachała Jillian i Griffinowi na pożegnanie i zasunęła za sobą drzwi.

– Nie powinnaś jej była słuchać – rzekł Griffin, gdy wóz transmisyjny odjechał.

– Ale słuchałam i będę słuchać – odparła z uśmiechem. – Tak samo jak Carol i Meg. Będziemy o tym myśleć w środku nocy.

Odwróciła się i zaczęła iść w stronę swojego samochodu.

– Jillian… – Chwycił ją za ramię. Fizyczny kontakt oboje zaskoczył. Jillian wpatrywała się w jego dłoń tak długo, aż ją puścił. – Fitz przeprowadził rzetelne śledztwo. Ja też znam się na swojej robocie. Wyjaśnimy tę sprawę.

Jillian spojrzała w niebo.

– Zostały trzy godziny do zmroku, Griffin. Zastanawiam się, która kobieta będzie dziś w nocy sama w domu. Która studentka będzie zakuwać do egzaminów, marzyć o chłopaku albo po prostu siedzieć przed telewizorem. Zastanawiam się, która dziewczyna popełnia w tej chwili drobny błąd, który wkrótce może zaważyć na jej życiu.

– Nie możesz myśleć w ten sposób.

– Ale myślę. Komuś, kto przeżył napaść, trudno myśleć inaczej. Świat jest bardzo niebezpiecznym miejscem, sierżancie.

54
{"b":"94206","o":1}