Postanowił czekać.
Maja dopiero po jakiejś minucie zdołała przyjąć do wiadomości to niesłychane, nieprawdopodobne wrażenie, że nie jest sama w szafie. Było tu zupełnie ciemno.
Stała tak blisko Walczaka, że dotykała wierzchem dłoni jego ręki. Odruchowo sięgnęła i dotknęła czyichś palców.
Kto to był?!
Odchyliła się w drugą stronę, skurczyła się cała. Nie była pewna, czy nie oszalała. Oboje zamarli w bezruchu, zatrzymali oddech.
Walczak był przekonany, że zaraz zacznie krzyczeć, a wtedy Cholawicki dopadnie szafy i zrobi się skandal na cały dom.
Ale panna Ochołowska tak bardzo bała się śmieszności, że to ją otrzeźwiło. Teraz ona lękała się przede wszystkim, żeby ów tajemniczy gość nie zaczął krzyczeć i nie wyskoczył z szafy – ze strachu przed nią. Kto to mógł być?
Złodziej?
A może nikogo nie było. Może jej się zdawało?
Bala się dotknąć go powtórnie. Ale czuła ciepło i nieomal usłyszała gwałtowne bicie serca, tuż obok. Zresztą jej własne serce biło tak mocno, iż zdawało się że rozsadzi szafę. I znowu zaczęła gorączkowo myśleć – kto by to mógł być. Ciemność panowała absolutna.
Przypomniała sobie o pieniądzach w szufladzie. Ach tak! Więc złodziej!
Cholawicki wziął jakąś gazetę ze stolika i przeglądał. Potem, widząc, że nieobecność Maji się przedłuża i parokrotnie spojrzawszy na zegarek.postanowił napisać do niej list. Wyciągnął z kieszeni wieczne pióro i pisał nerwowo, zaciągając się mocno papierosem.
Droga Majo!
Nie biorą pod uwagą Twych ostatnich słów. Kładą je na karb rozdrażnienia, wywołanego mymi uwagami. Przyznają zresztą, te i ja się uniosłem. Być może nawet moje podejrzenia były niesłuszne i krzywdzące. Jeżeli tak, to przepraszam. Jestem ostatnio bardzo zdenerwowany.
Widzę, że zupełnie nie doceniasz trudności obecnej mojej sytuacji - pisał dalej. Gdyby śmiała więcej zrozumienia dla mnie, nie wyczerpywałabyś mojej odporności podobnie niedorzecznymi scenami. (Co prawda to ja jej zrobiłem scenę – przyszło mu na myśl – ale wszystko jedno.) Powinnabyś we własnym interesie zrozumieć, te teraz, gdy sytuacja - wiesz jaka - dojrzewa jut do rozwiązania i będzie wymagała całego mojego wysiłku, nie mogą być pochłonięty nieporozumieniem z Tobą, bo to się może odbić na interesach! Zapewne jest błędem z mojej strony, że przywiązują nadmierne znaczenie do Twoich wybryków, ale skoro już mam tą słabość, powinnaś ją uszanować! Zapewniam, że ja pracują takie dla Twojej przyszłości.
Oczywiście ani na chwilą nie wierzą, byś mogła mnie porzucić. Zanadto Ci zalety na mnie i zanadto nadajemy się do siebie. Stosunek Twój do mnie jest całkowicie egoistyczny ale potrzebujesz mnie i ja potrzebują Ciebie – i nawet wolą, te nasz stosunek oparty jest na wzajemnym zapotrzebowaniu a nie na sentymentach. To jest solidna baza. Ale nie o to idzie. Pomimo iż wiem, te żałujesz swego postępku, obawiam się, abym nie był zmuszony za dużo myśleć o nim jutro i dni następnych,
Wiesz o tym, że nie mogą teraz wydalać się z zamku. Książa robi się coraz trudniejszy w miarą ubytku sił, a ta jazda do Warszawy do reszty go wykończyła. Muszą być ciągle przy nim. Nie będę mógł przyjechać do Połyki w najbliższym czasie. Otóż nie chcą – i mam prawo do tego! – nie chcą się denerwować tym nieporozumieniem między nami. Mam inne kłopoty na głowie. Proszą Cię więc koniecznie (to było podkreślone) przyjdź do mnie jutro na zamek. Rzecz jasna nie przez główną bramą, ale podziemnym przejściem. Będę czekał punkt o 9-tej. To jest trochę nieprzyjemne…
Zatrzymał się, rozmyślając, iż lepiej byłoby nie narażać dziewczyny na wędrówkę przez ten ciemny korytarz. Trudno! Znowu nachylił się nad papierem.
A tymczasem Maja, która zastygła nieruchomo w szafie zyskiwała po ciemku coraz większą pewność, że to Walczak.
Staliprzy sobie tak blisko, iż musiała całym wysiłkiem mięśni kurczyć się i kulić, aby nie dopuścić do zetknięcia się z obcym, nieznajomym ciałem.
A jednocześnie myśl pracowała bez przerwy, gorączkowo – czy to on, czy nie, Leszczuk * , czy nie Leszczuk… Jeżeli on… to co? To co? Przecież to okropne, co robić?…
Tymczasem Cholawicki pisał:
To jest trochę nieprzyjemne, ale przynajmniej nikt Cię nie zobaczy ani z lej strony, ani z tamtej i nie będzie plotek.
Proszą Cię przyjdź koniecznie, bo jeśli zaryzykowałem do Ciebie list, a Ty nie przyjdziesz, będę myślał, że naprawdę obraziłaś się i zerwałaś ze mną i gotów byłbym jeszcze bardziej się zirytować. Jeżeliby śmiała nie przyjść napisz do mnie - ale to też jest niedobrze, gdyż książę zaraz będzie się dowiadywał i niepokoił. Widzisz jakie mam piekło z tym człowiekiem, więc niech Cię nie dziwi, że czasem nerwy moje nie wytrzymują. Oczekuję!…
H.
Powstał i sięgnął po kopertę. A jednocześnie Maja przytuliła się do Leszczuka, chociaż nie była pewna, czy to on, przytuliła się lekko, ale w zupełnym zapamiętaniu i zatraceniu.
Tak mało potrzebowała, aby się przytulić – wystarczyło odrobinę pofolgować mięśniom. I jakież było jej szczęście, gdy szorstka dłoń objęła w ciemnościach jej rękę.
Odwzajemniła mu uścisk z szaloną, skrytą radością.
Cholawicki zapieczętował list, zaadresował i znowu usiadł, bębniąc palcami o stoi. Gdzież ona może być? Czy jeszcze czekać? Przesiedział z pięć minut, po czym wyszedł.
Gdy kroki jego ucichły, Maja wyskoczyła z szafy i nie oglądając się wybiegła z pokoju, a Leszczuk także uciekł, jak mógł najprędzej i zamknął się u siebie, na poddaszu