Литмир - Электронная Библиотека

Moja córeczko kochana, nie gniewaj się, że Ci to piszą. Wiem, że mnie kochasz, i ty wiesz, że ja za ciebie życie bym oddała, ale brak nam wspólnego języka. Wyzyskują więc fizyczną odległość między nami i spróbują listownie powiedzieć Ci coś, co mi leży na sercu. Przyjmij to do wiadomości i nie będziemy o tym mówić, dobrze?

Od pewnego czasu boją się o Ciebie tak bardzo, że mi to zatruwa każdą swobodniejszą chwilą.

Boją się Twojej urody, Twojej młodości, wolałabym żebyś była mniej pewna siebie… Jak to powiedzieć? Wyczuwam w Tobie zawziętość, ambicją, nienasycone pragnienie szczęścia. Wydaje mi się, że jesteś tak głodna świata, te tak dolecenie wystarcza Ci nasza nieco monotonna egzystencja wiejska, iż gotowa byłabyś na wszystko, aby uzyskać dostąp do życia bogatego i wielkomiejskiego.

Czy myślisz, że Henryk zapewni Ci to wszystko? Czy naprawdę jesteś do niego przywiązana, czy też idzie Ci tylko o to, żeby się wyrwać stąd przy jego pomocy? Może nawet już obliczyłaś sobie, te rzucisz go po paru latach?…

A zresztą jeżeli nawet odczuwasz do niego jakąś skłonność, to czy nie jest ona oparta na pokrewieństwie waszych natur w tej właśnie nienasyconej żądzy użycia? Czasem mam takie wrażenie, te ani on Ciebie nie szanuje, ani ty jegote to jest po prostu wyrachowanie i spółka życiowa dwojga zupełnie dzikich zwierząt. Bo – te, co ja piszą! Ale niech już tak zostanie. Jeżeli się mylą, jeżeli to jest tylko brak zrozumienia dla was młodych takiej starej kobiety, jak ja, wychowanej w innych czasach i innymi ideałami tyjącej, to nie miej mi tego za złe.

Pojmujesz jednak, jak muszą męczyć takie przypuszczenia. Świat dzisiaj z każdym dniem robi się bardziej straszny i bardziej zagadkowy dla mnie. Nie macie godności i nie szanujecie ani siebie ani drugich - to jest najgorsze.

Pieniądze które podjęłaś w Warszawie możesz w całości wydać, gdyż otrzymałam nieoczekiwanie 1.300 zł z tytułu rozrachunków z Lipkowskim. Tak odwykłam od większych pieniędzy, że doprawdy boją się przechowywać w domu taką sumą! Umieściłam je tymczasem w lewej szufladzie, w Twojej szafie. Proszę Cię, nie licz się zupełnie z wydatkami, spraw sobie z garderoby wszystko, co potrzebujesz, bo na to zawsze się znajdzie, musi się znaleźć! To okropność, że ja sama pracują nad tym, żeby rozwijać w Tobie i podtrzymywać potrzebą luksusu, ale zanadto mi się podobasz! To jest moja słabość najgorsza! Mam nadzieją, te podciągnęłaś się w grze przez tych kilka dni w Warszawie. Nie gniewaj się na mnie, dziecinko, pomyśl o tym, co napisałam i udawaj przede mną, te wcale nie otrzymałaś tego listu. Czy kochasz mnie?

Matka.

Walczak wsunął list z powrotem w kieszeń jej palta.

Tak, to była panna Ochołowska, utalentowana tenisistka, którą miał „podciągnąć” od jutra – jego przyszła partnerka. Aha, to ona chciała bogato wyjść za mąż – pewnie, kto by nie chciał – każda taka chce bogato wyjść za mąż i używać życia. – Zupełnie tak jak ja! – pomyślał i roześmiał się.

Pociąg zaczął zwalniać. Wrócił do swojego wagonu, gdzie radca Szymczyk i profesor Skoliński już zdejmowali walizki i nakładali palta. Wagony zakołysały się i stanęły.

– Wysiadać! – zawołał profesor. – Tylko dwie minuty postoju!

3
{"b":"89322","o":1}