Литмир - Электронная Библиотека

Dopiero w tej chwili Hińcz spostrzegł, że w domu panował rejwach. Służba zewsząd znosiła walizki. Wyciskówna, doktorowa i Szymczyk w strojach podróżnych przemknęli się w głębi. Pani Ochołowska była zupełnie bezradna.

Przed kwadransem przyjechałam z Warszawy – mówiła – dokąd wybrałam się w związku z tą okropną historią z Maliniakiem. Nie zastałam Maji i wróciłam. Podobno pan ją przywiózł. Ale co to jest? Wszyscy chcą wyjechać i to za raz, nocnym pociągiem! A dokąd pojechała Maja? Niechże państwo – zwróciła się do urzędniczki, doktorowej i radcy, którzy właśnie podeszli – poczekają przy najmniej do jutra.

– Niemożliwe! – rzekła Wyciskówna. – Otrzymałam pilną wiadomość. Muszę jechać!

– A ja dotrzymam pani towarzystwa! – zawołała doktorowa.

– A ja zaopiekuję się paniami – rzekł radca.

Młode małżeństwo również wybierało się w drogę. Nikt nie chciał zostać na noc w Połyce.

– Panika – pomyślał Hińcz, szukając zarazem jakiegoś wytłumaczenia dla pani Ochołowskiej.

– Obawiam się, że to ja zawiniłem – rzekł wreszcie. – Niestety, moje pewne właściwości, o których na pewno pani słyszała, wystraszają ludzi. A przy tym popełniłem tę nieostrożność, że po kolacji zorganizowałem mały seansik. Zdaje się, że to wywołało ten masowy exodus.

– Gdzie Maja? – zapytała, jakby nie słysząc, pani Ochołowska. To samo pytanie świdrowało w głowie Hińcza.

63
{"b":"89322","o":1}