— Wenus jako planeta wodna powinna mieć mniej odrębnych rodzajów biotopów niż Ziemia. Czy ten potoczny pogląd jest słuszny?
— Raczej tak. Nie znaczy to jednak, by strefa życia była tam ujednolicona. Brak pól lodowych, skalistych gqr i wszelkich towarzyszących im formacji (wobec zbyt gwałtownej erozji) oraz jakichkolwiek rodzajów pustyń i stepów (wskutek nadmiernej ilości opa-dów) kompensują inne formacje, których nie znamy u nas. Nie mówiąc o tym, że najwyższe ziemskie temperatury, zarówno wody, jak powietrza, z punktu widzenia Wenus stanowią ziąb, który prawie się tam nie zdarza.
— Czy mógłbyś przedstawić wszystkie strefy życia na Wenus?
— Za dużo tego. Raczej wymienię najważniejsze. Główne są trzy: dno morskie, toń wodna oraz powierzchnia lądu i wysp. Tylko pierwsza strefa nie ma podgrup. Drugą dzielimy na toń bez styczności zarówno z podłożem, jak z lustrem wody, następnie górną warstwę oceaniczną kontaktującą się z atmosferą i wreszcie szelf wokół Ziemi Joersena; dochodzą bieżące i stojące wody słodkie na tym jedynym lądzie. Trzecia strefa obejmuje powierzchnię pływających wysp oraz Ziemię Joersena.
Podgrupy dzielą się — na wiele nisz ekologicznych. Przykładowo: pośród oceanu pola wodorostów, które stanowią wyspy in statu nąscendi; na już okrzepłych wyspach — warstwy podpowierzchniowe i dno obmywane wodą; na Ziemi Joersena — gleba, bagna, zakrzewione obszary przypominające busz.
— Czy rozróżnianie na Wenus zwierząt i roślin jest prawidłowe, czy tez czynimy to wyłącznie dla lepszej poglądowości?
— Jest to naturalny podział, zgodny z przyjętym przez biologię kryterium samożyw-nych roślin i cudzożywnych zwierząt.
— Czym tamtejsze rośliny najbardziej różnią się od naszych?
— Wieloma istotnymi cechami. Wymienię najbardziej rzucające, się w oczy. Przede wszystkim nie są zielone, bo zamiast chlorofilu zawierają inne porfiryny. Podstawowa barwa części miękkich, od pomarańczowej do czerwonej poprzez wiele pośrednich odcieni, zapobiega przegrzaniu. Choć można je podzielić na krótkożyciowe i długożycio-we, pierwsze z nich nie odpowiadają naszym formom jednorocznym, ponieważ na Wenus pory roku prawie się nie zaznaczają. We Oorze lądowej krótkożyciowe nazywamy dla wygody ziołami, a długożyciowe krzewami. Jedne i drugie drewnieją dopiero po śmierci; jest to jakby przyspieszony proces zwęglania. Za życia mają mięsiste pędy, a na nich rozbuchane porowate narządy asymilacyjne podobne do gąbek. Przeważnie płożą się warstwowo; tak powstaje specyficzny busz. Brak drzew o typowym pniu. Rośliny wodne przypominają gronorosty roznoszone prądami morskimi.
— Czy większe różnice obu biosfer zaznaczają się w faunie czy we florze?
— Trudno powiedzieć. Jedne i drugie są na tyle swoiste, że — poza odosobnionymi wyjątkami form skrajnie oryginalnych, które, zdawałoby się, nigdzie nie pasują — każde dziecko pozna, skąd pochodzi dany eksponat. Pozornie najbardziej zbliżone do siebie są drobnoustroje z obu planet. Ale podkreślam: tylko pozornie. Dla badaczy tego zawsze szokującego przyrodniczego fenomenu, jakim jest życie, właśnie one są najciekawsze.
— Jedni mówią, ze najinteligentniejsze wenusjańskie zwierzęta osiągnęły poziom gło-wonogów, inni — że szympansów. Przebąkuje się nawet o prawie rozumnych wodniakach. Kto ma słuszność i skąd się w ogóle biorą lak rozbieżne opinie?
— Z kłopotliwości porównywania zwierząt z różnych planet, więc nie spokrewnionych z sobą. Mówiąc najprościej, one zachowują się diametralnie inaczej. Czasami pomiędzy dwoma grupami o przypuszczalnie podobnym poziomie rozwoju — jednej z Wenus, a drugiej z Ziemi — trudniej uchwycić podobieństwo reakcji na bodźce zewnętrzne niż między człowiekiem a owadem…
— W potocznym odczuciu podobny poziom rozwoju dotyczy inteligencji zwierzęcia.
— W moim również.
— Czemu w takim razie mówisz: ”przypuszczalnie podobny poziom rozwoju”? Kto jak kto, ale przecież ty potrafisz ten poziom dokładnie ocenie.
— Jednak podtrzymuję tryb warunkowy.
— Dlaczego?
— Wskutek zawodności metod mierzenia inteligencji zwierząt w ogóle, a cóż dopiero przedstawicieli odrębnych planetarnie gniazd życia!
— Ale fauna wenusjańska jest bardzo zróżnicowana, dla nas nadzwyczaj egzotyczna. A ty na razie wymieniłeś tylko drobnoustroje.
— Wiem, że większym powodzeniem cieszą się formy okazale, silne, nawet budzące strach. Nie brak ich na Wenus. Ze względów zrozumiałych przyrodę tej planety znamy o wiele słabiej niż ziemską. Dopiero teraz mogą podziwiać ją nie tylko szczupłe zespoły badaczy i grupki turystów, ale miliony osadników. Zresztą stykają się z nią rzadko, sami w skafandrach i skłopotani innymi sprawami. A zoologowie załamują ręce nad pogłębiającym się zagrożeniem coraz to nowych gatunków czy nawet dużych grup systematycznych.
— Podział fauny wenusjańskie j na gromady oraz niższe i wyższe od nich jednostki taksonomiczne niewiele, mówi przeciętnemu miłośnikowi przyrody z braku punktów stycznych z tym światem zwierząt, jaki on zna. Z drugiej strony, fachowcy pomstują, ilekroć my, dziennikarze, porównujemy tamte formy na przykład do kręgowców albo gadów, ryb, głowono-gów. Jak mógłbyś po swojemu, zwięźle, a przystępnie, przedstawić wenusjański zwierzostan?
— Rzeczywiście zwalczamy porównania, o których mówisz. Ot, posłużę się może najpospolitszym. Często czytam o „bezkręgowcach” z Wenus. Nawet jeśli wziąć je w cudzysłów, nadal wiszą w próżni. U nas bezkręgowce przeciwstawiamy kręgowcom, ale tych brak na Wenus. I tak można po kolei zbijać zasadność podobnych spekulacji. Z wyjątkiem jednego, bardzo ogólnego określenia: tkankowców. Te zasiedlają wszelkie wenusjańskie biotopy, o jakich wspominałem na początku. Z reguły są zmiennocieplne i oddychają tlenem, zresztą w sposób nader rozmaity.
— A jak byś je podzielił zwięźle i zrozumiale?
— W tym tkwi szkopuł. Kogo fauna z Wenus obchodzi, powinien sięgnąć po szczegółowe opracowania…
— Osobiście zachęcam do lektury twojej książki „Życie na Wenus”. To plon ilu lat badań?
— Na Białej Planecie spędziłem dziewięć lat. W książce zawarłem także rezultaty odkryć moich kolegów i poprzedników. Jeden człowiek nie może poznać całej biosfery, nie przesadzajmy…
Ale nie odpowiedziałem na twe poprzednie pytanie, bo mi przerwałeś. Wtedy padła nazwa: tkankowce. Otóż popularnie, a co najważniejsze: bez popełnienia błędu, można wenusjańską faunę bardziej złożoną od drobnoustrojów podzielić na tkankowce niższe i wyższe.
Te pierwsze są silnie zróżnicowane. Spotykamy je dosłownie wszędzie. Żadne nie fruwają ani pełzają. Ich lokomocje to chód, bieg, skoki albo pływanie. Wyspy i Ziemię Joersena zamieszkują formy drobne, do rozmiarów zająca. Żyją na powierzchni gruntu, w glebie i w gąszczu roślinności. Wodnych jest więcej, przeważnie są dobrymi pływakami. Zasiedlają wszechocean aż do dna. Spotykamy wśród nich największe zwierzęta wenusjańskie o masie słonia. Oczywiście przeważają gatunki małe i średnie. Większość to drapieżcy. Z fauny tej można wydzielić przypowierzchniowych pływaków oddychających tlenem atmosferycznym. W atlasach stanowią gros zwierząt wodnych, ale to odzwierciedla tylko większą ich dostępność. Mieszkańców głębin bowiem znamy bardziej fragmentarycznie.
— A tkankowce wyższe? Wokół nich narosło najwięcej kontrowersji.
— Bo nie mają nawet dalekich odpowiedników w ziemskiej faunie. Również pod względem biotopu. Tylko z ich przyczyny wydzieliłem dno morskie jako jedną z trzech wielkich stref życia. Zwierzęta te nie opuszczają podłoża, gdyż nic umieją pływać.
— Dlaczego właśnie tych mieszkańców dna wyróżniasz jako tkankowce wyższe?
— Gdyż stopniem rozwoju rodowego prześcignęły inne zwierzęta na Wenus. Chyba Io jest głównym źródłem nieporozumień. Jak ich nazwano! Głowonogi, ośmiornice, mądrzy wodniacy… Nawet quasi-kosmici! A prawda jest taka, że prócz posiadania chwytnych ramion typu macki — budową i zachowaniem niewiele mają wspólnego z glowonogami lub innymi mieszkańcami mórz na Ziemi; ramiona te nawet nie służą im do pływania. Także nic nie wskazuje, by mogły być ogniwem ewoluującym do istot rozumnych. Po prostu w faunie wenusjańskiej osiągnęły najwyższy stopień rozwoju układu nerwowego. Dla ścisłości powinno się powiedzieć: pseudonerwowego, ale już darujmy sobie taką precyzję. Gdyby u nas istniały wyłącznie niższe zwierzęta, miałoby sens porównywać tamtą grupę do glowonogów, ponieważ one jaskrawo odbiegały poziomem inteligencji od pozostałych gromad bezkręgowców.