Nie było jednak żadnych innych pojazdów i wiedziałam, że zbliża się trzeci atak. Moi prześladowcy najwyraźniej chcieli, żeby był ostatni. Kiedy droga ostro skręciła, zwolnili i zjechali na lewą stronę. Zawahałam się na moment, a potem przyśpieszyłam, mając nadzieję, że uda mi się od nich oderwać. Szybko jednak znów się ze mną zrównali.
Przez ułamek sekundy patrzyłam na nich. Wewnętrzne światło w furgonetce było włączone i zobaczyłam, że Rob czymś do mnie macha.
Była to łyżka do opon.
Furgonetka gwałtownie przyśpieszyła, odbiła ostro w prawo, przecinając mi drogę, i zepchnęła mój samochód na pobocze. Próbowałam kręcić kierownicą, czułam jednak, że koła tracą przyczepność. Pojazd wpadł w poślizg, a potem zaczął się staczać z nasypu prosto na ścianę drzew dziesięć metrów dalej.
Udało mi się nie wypuścić kierownicy, kiedy samochód przekoziołkował kilka razy, a potem uderzył w drzewo. Usłyszałam trzask rozbitej szyby i zasłoniłam twarz rękami.
Dźwięk pękającego metalu i szkła był ogłuszający, a nagła cisza, która nastąpiła potem, upiorna.
Bolał mnie bark. Miałam pokrwawione dłonie. W głowie mi pulsowało. Jakimś cudem jednak nie odniosłam poważniejszych obrażeń.
Drzwi po stronie kierowcy otworzyły się pod wpływem uderzenia i teraz padał na mnie deszcz ze śniegiem. Zimne igiełki na twarzy sprawiły, że nie straciłam przytomności i nagle zaczęłam myśleć bardzo jasno. Było zupełnie ciemno i przez chwilę czułam niezwykłą ulgę. Pomyślałam, że kiedy zobaczyli, jak mój samochód stacza się z drogi, uznali, że już po mnie, i odjechali.
Lecz zaraz uświadomiłam sobie, że nie jestem sama. W pobliżu usłyszałam ciężki, chrapliwy oddech, a potem wysoki, zduszony odgłos, który w dzieciństwie opisałam jako chichot.
Stał tam Rob Westerfield i czekał na mnie, tak jak prawie dwadzieścia trzy lata temu czekał na Andreę w ciemnościach garażu-kryjówki.
Pierwszy cios łyżką do opon chybił. Trafił w pień drzewa za mną. Wymacałam klamrę pasa bezpieczeństwa i zdołałam ją rozpiąć.
Kiedy gramoliłam się do drzwi po stronie pasażera, drugi cios przeszedł tak blisko, że poczułam muśnięcie we włosach.
Andreo, Andreo, to właśnie spotkało ciebie. O Boże, proszę… proszę, pomóż mi…
Chyba oboje usłyszeliśmy ów dźwięk w tym samym momencie: jakiś samochód mijał z rykiem ostatni zakręt drogi. Jego przednie światła musiały paść na wrak mojego auta, ponieważ skręcił i pomknął zboczem w naszym kierunku.
Rob Westerfield, z łyżką do opon w ręku, znalazł się w blasku reflektorów. Ale ja też, i teraz widział wyraźnie, gdzie jestem.
Charcząc, odwrócił się i spojrzał prosto na mnie. Wsunął głowę do wnętrza samochodu, jego twarz znalazła się o kilka centymetrów od mojej. Próbowałam go odepchnąć, kiedy uniósł swoją broń, gotów roztrzaskać mi czaszkę.
Usłyszałam przeszywające wycie syren, w momencie gdy osłoniłam głowę ramionami i czekałam na cios. Chciałam zamknąć oczy, ale nie mogłam.
Potem usłyszałam głuchy stukot i zobaczyłam grymas wściekłości i bólu na twarzy mordercy. Łyżką do opon wypadła mu z ręki na siedzenie obok mnie, a on sam, popchnięty nagle z ogromną siłą, zniknął. Patrzyłam na to, nie wierząc własnym oczom.
Samochód, który przed chwilą pędził po zboczu, zatrzymał się w miejscu, gdzie stał przed chwilą Westerfield. Kierowca spostrzegł, co się dzieje, i zrobił jedyną rzecz, jaką mógł, by ocalić mi życie: najechał prosto na mordercę.
Kiedy migoczące światła wozów policyjnych zalały okolicę jaskrawym blaskiem, spojrzałam w twarze moich wybawicieli.
Auto, które uderzyło Roba Westerfielda, prowadził mój ojciec. Obok niego siedział mój brat. Na twarzy taty zobaczyłam znów ów wyraz nieznośnego cierpienia, który widziałam tamtego dnia, kiedy się dowiedział, że stracił swoją ukochaną córeczkę.
Rok później
Często spoglądam wstecz i uświadamiam sobie, jak niewiele brakowało, bym tamtego strasznego wieczoru podzieliła los siostry. Od momentu gdy wyjechałam z gospody, tata i Teddy śledzili mnie, zachowując odpowiedni dystans. Zobaczyli za moim samochodem coś, co wyglądało na policyjną furgonetkę, i uznali, że wreszcie poprosiłam o ochronę.
Stracili mnie jednak z oczu, kiedy zboczyłam z autostrady, i tata zadzwonił na policję w Phillipstown, żeby się upewnić, czy furgonetka jedzie za mną.
Wtedy dowiedział się, że nie mam oficjalnej ochrony. Policjant wyjaśnił tacie, że na pewno źle skręciłam, i obiecał przysłać pomoc.
Tata powiedział mi, że kiedy mijał zakręt, kierowca furgonetki Westerfielda zaczął uciekać. Już chciał za nim jechać, ale Teddy spostrzegł rozbity samochód. Teddy – mój brat, który nigdy by się nie urodził, gdyby żyła Andrea – uratował mi życie. Często zastanawiam się nad tą ironią losu.
Uderzony przez auto taty Rob Westerfield miał połamane obie nogi, ale kości zrosły się na czas, by mógł wejść do sądu na dwa procesy.
Prokurator okręgowy hrabstwa Westchester wznowił dochodzenie w sprawie śmierci Phil Rayburn. Uzyskał nakaz rewizji w nowym mieszkaniu Roba i znalazł skrytkę pełną trofeów, pamiątek po ohydnych zbrodniach. Bóg jeden wie, gdzie Westerfield je trzymał, gdy siedział w więzieniu.
Rob miał album zawierający wycinki z gazet dotyczące Andrei i Phil, poczynając od dnia, kiedy znaleziono ich zwłoki. Wycinki zostały ułożone w kolejności, a obok nich znajdowały się fotografie obu dziewcząt, fotografie miejsc zbrodni, pogrzebów, a także innych ludzi dotkniętych owymi tragediami, w tym Pauliego Stroebela i Dana Mayotte’a.
Na każdej stronie Rob czynił zapiski, okrutne i sarkastyczne komentarze na temat swoich działań i tych, których skrzywdził. Było tam zdjęcie Dana Mayotte’a na miejscu dla świadków, gdy przysięgał, że chłopak imieniem Jim flirtował z Phil w poczekalni przed kinem. Obok morderca napisał: „Mogę powiedzieć, że szalała za mną. Jim zdobędzie każdą dziewczynę”.
Rob nosił jasną perukę, kiedy mnie ścigał. Ale najbardziej wymownym dowodem jego winy był łańcuszek Phil, przyklejony na ostatniej stronie albumu. Podpis pod spodem głosił: „Dzięki, Phil. Andrea go uwielbiała”.
Prokurator okręgowy zażądał od sądu kryminalnego, by unieważnił wyrok skazujący Dana Mayotte’a i wszczął nowy proces: „Stan przeciwko Robsonowi Westerfieldowi”. Postawiono mu zarzut popełnienia morderstwa.
Na procesie widziałam łańcuszek i natychmiast cofnęłam się pamięcią do tego ostatniego wieczoru w sypialni Andrei, kiedy, bliska płaczu, zapinała go na szyi.
Tata siedział obok mnie w sądzie i trzymał mnie za rękę.
– Zawsze miałaś rację co do łańcuszka, Ellie – szepnął.
Tak, miałam, i wreszcie pogodziłam się z faktem, że ponieważ widziałam, jak wkłada łańcuszek, i sądziłam, iż poszła do kryjówki spotkać się z Robem, nie powiedziałam natychmiast rodzicom, że jej nie ma. Może okazałoby się, że już za późno, aby ją uratować, ale czas odrzucić możliwość, że mogło nie być za późno, i przestać się tym zadręczać.
Robson Westerfield został skazany za morderstwo popełnione na Amy Phyllis Rayburn.
W drugim procesie Rob i jego kierowca zostali skazani za napaść na mnie i usiłowanie zabójstwa.
Wyroki Roba Westerfielda się sumują. Jeśli przeżyje jeszcze sto trzynaście lat, będzie mógł się ubiegać o zwolnienie warunkowe. Kiedy wyprowadzano go z sądu po ogłoszeniu drugiego wyroku, zatrzymał się na moment, by porównać swój zegarek z zegarem w sali sądowej. Potem go przestawił.
Oszczędź sobie fatygi, powiedziałam w duchu. Czas nie ma już dla ciebie znaczenia.
Will Nebels, kiedy skonfrontowano go z dowodami winy Westerfielda, przyznał, że zgłosił się do niego Hamilton i zaproponował mu łapówkę w zamian za zeznanie obciążające Pauliego Stroebela. William Hamilton, skreślony z listy adwokatów, odsiaduje teraz w więzieniu własny wyrok.
Moja książka ukazała się wiosną i sprzedaje się bardzo dobrze. Druga książka – oczyszczona wersja żałosnego żywota Roba Westerfielda została wycofana. Pete przedstawił mnie radzie nadzorczej kablówki Packarda i zaproponowano mi pracę reportera do spraw kryminalnych. Uznałam to za znakomitą okazję. Niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają. Moim szefem jest Pete.