– Poznaliście się w Paryżu, prawda?
– Ściśle mówiąc, na południu Francji. Dlaczego pytasz?
– A gdzie spotkaliście się ponownie?
– Jakie to ma znaczenie? Wahał się o sekundę za długo.
– Chyba próbuję ustalić, jak dobrze znasz swojego męża.
– Jesteśmy małżeństwem od dziesięciu lat.
– Rozumiem. – Usiadł wygodniej. – Poznaliście się podczas wakacji?
– Nie wiem, czy można to nazwać wakacjami.
– Studiowałaś. Malowałaś.
– Tak.
– Ale właściwie, no cóż… uciekałaś.
Kić nie powiedziała.
– A Jack? – dopytywał się Vespa. – Po co tam pojechał?
– Pewnie z tego samego powodu. – Uciekał?
– Tak.
– Przed czym?
– Nie wiem.
– Czy mogę więc wyciągnąć oczywisty wniosek? Czekała.
– Widocznie to coś, przed czym uciekał – Vespa wskazał na zdjęcie – teraz go dopadło. Grace również przyszło to do głowy.
– To było dawno temu.
– Tak jak bostońska masakra. Albo twoja ucieczka. Pomogła ci?
W lusterku zobaczyła, że Cram zerknął na nią, czekając na odpowiedź. Milczała.
– Nic tak do końca nie odchodzi w przeszłość, Grace. Przecież wiesz.
– Kocham mojego męża. Skinął głową.
– Pomożesz mi?
– Wiesz, że tak.
Samochód zjechał z Garden State Parkway. W oddali Grace ujrzała ogromny budynek z krzyżem na dachu. Budowla wyglądała jak hangar. Neon głosił, że wciąż można dostać bilety na „koncerty z Panem”. Zagra zespół zwany Rapture. Cram wjechał limuzyną na parking wielkości połowy stanu.
– Co tu robimy?
– Szukamy Boga – odparł Carl Yespa. – A. może Jego Przeciwieństwa. Wejdźmy do środka, chcę ci coś pokazać.