Литмир - Электронная Библиотека
A
A

53

Jednak to jeszcze nie był koniec.

Minęły cztery dni. Grace poczuła się lepiej. Po południu wypisali ją do domu. Cora i Vickie mieszkały u niej. Pojawił się też Cram, ale Grace poprosiła go, żeby sobie poszedł.

Skinął głową i usłuchał.

Oczywiście media szalały. Dziennikarze znali tylko niektóre, oderwane fakty, ale wystarczyło samo to, że pojawił się sławny Jimmy X i natychmiast został zamordowany, żeby dostali szału.

Perlmutter postawił radiowóz przed domem Grace. Emma i Max nadal chodzili do szkoły. Grace spędzała większość czasu w szpitalu, przy Jacku. Charlaine Swain często dotrzymywała jej towarzystwa.

Grace rozmyślała o fotografii, od której wszystko się zaczęło.

Teraz była pewna, że jeden z członków zespołu Allaw znalazł jakiś sposób, żeby umieścić to zdjęcie wśród innych. Po co?

Trudno powiedzieć. Może uświadomił sobie, że osiemnaście duchów nigdy nie zazna spokoju?

Pozostawała jeszcze kwestia czasu. Dlaczego teraz? Dlaczego po piętnastu latach?

Było wiele możliwych odpowiedzi. Może powodem było zwolnienie warunkowe Wade'a Larue. Albo śmierć Gordona Mackenzie. Lub cały ten zgiełk związany z rocznicą tragedii.

Najbardziej prawdopodobnym i sensownym wyjaśnieniem było to, że początek tym burzliwym wydarzeniom dał powrót Jimmy'ego X. Kto naprawdę ponosił winę za to, co zdarzyło się tamtej tragicznej nocy? Jimmy, który ukradł piosenkę? Jack, który go zaatakował? Gordon Mackenzie, który do niego strzelił? Wade Larue, który nie miał pozwolenia na broń, wpadł w panikę i zaczął strzelać w już i tak przerażonym tłumie?

Grace nie wiedziała. Kręgi na wodzie. Te krwawe wydarzenia nie były skutkiem jakiegoś straszliwego spisku. Zapoczątkowało je spotkanie dwóch nieznanych zespołów rockowych, dających koncert w Manchesterze.

Oczywiście, w tej rekonstrukcji wciąż były dziury. Całe mnóstwo dziur. Jednak będą musiały zaczekać.

Są sprawy ważniejsze od prawdy.

Grace spoglądała na Jacka. Wciąż leżał na tym samym szpitalnym łóżku. Opiekujący się nim lekarz, niejaki Stan Walker, siedział przy niej. Splótł dłonie i mówił ponurym głosem. Grace słuchała w milczeniu. Emma i Max czekali na korytarzu. Chcieli wejść. Nie wiedziała, co ma robić. Co ma im powiedzieć.

Żałowała, że nie może zapytać o -o Jacka.

Nie chciała go pytać, dlaczego tak długo ją okłamywał. Nie chciała, żeby jej wyjaśnił, co naprawdę stało się tamtej okropnej nocy. Ani pytać o to, jak doszło do tego, że spotkał ją wtedy na plaży, czy szukał jej specjalnie? Czy dlatego się pokochali?

Nie o to chciała pytać Jacka.

Chciała zadać mu jedno tylko jedno, ostatnie pytanie: czy chce, żeby dzieci stały przy jego łóżku, kiedy będzie umierał?

W końcu pozwoliła im zostać. Po raz ostatni byli razem, we czwórkę. Emma płakała. Max siedział, wpatrując się w podłogę.

A potem, wraz z lekkim ściśnięciem serca, Grace poczuła, że Jack odszedł na zawsze.

83
{"b":"97433","o":1}