Литмир - Электронная Библиотека
A
A

25

I co teraz?

Przede wszystkim Grace była głodna jak wilk. Dotarła do mostu Waszyngtona, zjechała na Jones Road i zatrzymała się. żeby zjeść coś w chińskiej restauracji nazywającej się, co dość interesujące, Baumgarfs. Zjadła w milczeniu, czując się tak samotna, jak jeszcze nigdy w życiu i próbując wziąć się w garść. Co się właściwie stało? Przedwczoraj, czy to naprawdę było zaledwie przedwczoraj?, odebrała zdjęcia z Photomatu. To wszystko. Życie było piękne. Miała męża, którego kochała, i dwójkę cudownych dzieci. Mogła malować. Wszyscy byli zdrowi i mieli dość pieniędzy w banku. A potem zobaczyła tę fotografię, jedno stare zdjęcie i…

Grace prawie zapomniała o Joshu Koziej Bródce.

To on wywołał tę rolkę filmu. To on tajemniczo opuścił laboratorium wkrótce po tym, jak Grace odebrała zdjęcia. Była przekonana, że to on wepchnął to przeklęte zdjęcie między inne odbitki.

Wyjęła komórkę, zapytała w informacji o numer Photomatu w Kasselton, a nawet zapłaciła dodatkowo za bezpośrednie połączenie. Po trzecim sygnale ktoś odebrał.

– Photomat.

Grace nic nie powiedziała. Nie miała wątpliwości. Ten znudzony i rozlazły głos rozpoznałaby wszędzie. Należał do Josha Koziej Bródki. Wrócił do pracy.

Chciała odłożyć słuchawkę, ale może, sama nie wiedziała dlaczego, to mogłoby go jakoś ostrzec. Skłonić do ucieczki.

Zmieniła głos na przesadnie afektowany i zapytała, o której zamykają.

– Chyba o szóstej – powiedział Kozia Bródka.

Podziękowała mu, ale się rozłączył. Rachunek już leżał na jej stoliku. Zapłaciła i poszła do samochodu, powstrzymując chęć poderwania się do biegu. Na drodze numer cztery było pusto. Przemknęła obok niekończących się centrów handlowych i znalazła miejsce do parkowania niedaleko Photomatu. Zadzwonił jej telefon.

– Halo?.

– Mówi Carl Vespa.

– Och, cześć.

– Przepraszam za wczoraj. Za to zaskoczenie z Jimmym X.

Zastanowiła się, czy powiedzieć mu o późnej wizycie, ale doszła do wniosku, że to nieodpowiedni moment.

– W porządku.

– Wiem, że to cię nie obchodzi, ale wygląda na to, że Wade Larue wyjdzie na warunkowe.

– Może to dobrze – powiedziała.

– Może. – Jednak Vespa nie sprawiał wrażenia przekonanego. – Na pewno nie potrzebujesz ochrony?

– Na pewno.

– Gdybyś zmieniła zdanie…

– Zadzwonię.

Zapadła chwila niezręcznej ciszy.

– Miałaś jakieś wieści od męża?

– Nie.

– Czy on ma siostrę?

Grace mocniej ścisnęła kierownicę.

– Tak. Dlaczego pytasz?

– Nazywa się Sandra Koval?

– Tak. Co ona ma z tym wspólnego?

– Porozmawiamy później.

Rozłączył się. Grace spojrzała na telefon. O co mu chodziło, do diabła? Pokręciła głową. Nie ma sensu do niego dzwonić. Próbowała zebrać myśli.

Wzięła torebkę i utykając, pospieszyła do Photomatu. Bolała ją noga. Chodzenie sprawiało jej ból. Jakby idąc, wlokła kogoś, kto złapał ją za kostkę. Mimo to szła dalej. Była trzy sklepy od laboratorium, gdy zastąpił jej drogę jakiś mężczyzna w garniturze.

– Pani Lawson?

Gdy patrzyła na tego nieznajomego człowieka, przez głową przemknęła jej dziwna myśl: jego włosy mają prawie taki sam kolor jak jego garnitur. Wydawało się, że oba zostały zrobione z tego samego materiału.

– W czym mogę pomóc? – zapytała. Mężczyzna sięgnął do kieszeni i wyjął fotografię. Podsunął jej pod nos, żeby Grace mogła dobrze się jej przyjrzeć.

– Czy to pani rozesłała ją po sieci?

Było to wykadrowane zdjęcie blondynki i rudej.

– Kim pan jest?

Jasnowłosy mężczyzna powiedział:

– Nazywam się Scott Duncan. Pracuję w biurze prokuratora okręgowego. – Wskazał na blondynkę, tę patrzącą na Jacka, tę z twarzą przekreśloną iksem. – A to – dodał Scott Duncan – jest zdjęcie mojej siostry.

43
{"b":"97433","o":1}