Richard zerwał się z kanapy i podtrzymał żonę, gdy się zachwiała.
– Zabiję go za to! Zabiję go! – krzyknął i wtulił twarz w jej włosy.
– Beth! Och, Beth!
– Zrób dla nich wszystko, co w twojej mocy – szepnęła Ewa do Roarke'a i przytuliła do siebie Catherine.
– Myślałaś, że to Richard – rzekł półgłosem Roarke.
– Tak. – Podniosła na niego oczy, przygasłe i ponure. – Myślałam, że to ojciec Sharon. Pewnie nie chciałam uwierzyć, że tak ohydny proceder można uprawiać przez tyle lat. Roarke pochylił się do przodu. Miał kamienną twarz.
– Tak czy inaczej, DeBlass już jest martwy.
– Pomóż swoim przyjaciołom – spokojnie powiedziała Ewa.
18
Pozwoliła Catherine się wypłakać, choć dobrze wiedziała, że łzy nie zmyją rany z jej duszy. Wiedziała także, że sama nie byłaby w stanie zapanować nad sytuacją. To Roarke polecił służbie uprzątnąć skorupy rozbitego serwisu, uspokajał przyjaciół, trzymał ich za ręce, a kiedy uznał, że nadszedł właściwy moment, łagodnie zaproponował Elizabeth, by napiła się herbaty.
Elizabeth sama ją przyniosła i dokładnie zamknęła drzwi do salonu, zanim podała szwagierce filiżankę herbaty.
– Proszę, kochanie, napij się trochę.
– Przykro mi. – Catherine objęła filiżankę dłońmi, by je rozgrzać. – Przykro mi. Myślałam, że to się skończyło. Musiałam tak myśleć. Inaczej nie mogłabym żyć.
– Wszystko w porządku. – Elizabeth, blada jak ściana, podeszła do męża.
– Pani DeBlass, musi mi pani o wszystkim opowiedzieć. Pani senator DeBlass? – Ewa poczekała, aż Catherine ponownie skupi na niej uwagę. – Czy rozumie pani, że przebieg tej rozmowy jest rejestrowany?
– On powstrzyma panią.
– Nie, nie powstrzyma. Zadzwoniła pani do mnie, ponieważ wiedziała pani, że to ja go powstrzymam.
– On boi się pani – szepnęła Catherine. – Boi się pani. Wiem o tym. Boi się kobiet. Dlatego je krzywdzi. Chyba musiał coś zrobić mojej matce. Zniszczył jej psychikę. Ona wiedziała.
– Pani matka wiedziała, że ojciec wykorzystuje panią seksualnie?
– Wiedziała. Udawała, że nie, ale widziałam to w jej oczach. Nie chciała wiedzieć – po prostu chciała, żebyśmy nadal uchodzili za spokojną, idealną rodzinę, żeby mogła wydawać swoje przyjęcia i być żoną senatora. – Zasłoniła ręką oczy. – Kiedy w nocy przychodził do mojego pokoju, następnego ranka widziałam to w jej twarzy. Lecz kiedy próbowałam z nią rozmawiać, nakłonić, by kazała mu z tym skończyć, udawała, że nie wie, o co mi chodzi. Powiedziała mi, żebym przestała fantazjować. Żebym była dobra i szanowała rodzinę.
Znowu opuściła rękę, wzięła filiżankę w obie dłonie, lecz nie wypiła nawet łyka herbaty.
– Kiedy byłam mała, miałam siedem czy osiem lat, przychodził do mnie w nocy i dotykał mnie. Powiedział, że wszystko jest w porządku, bo on jest tatusiem, a ja będę udawała mamusię. Powiedział, że to zabawa, sekretna zabawa. Powiedział, że muszę robić pewne rzeczy – dotykać go…
– Już dobrze. – Ewa uspokoiła Catherine, która zaczęła gwałtownie drżeć. – Nie musi pani mówić. Proszę powiedzieć to, co pani może.
– Musiałaś go słuchać. Musiałaś. On miał władzę w naszym domu. Richardzie?
– Tak. – Richard chwycił żonę za rękę i mocno ścisnął. – Wiem.
– Nie mogłam wam powiedzieć, ponieważ się wstydziłam i bałam, a mama po prostu odwracała oczy, więc myślałam, że muszę to robić. – Z trudem przełknęła ślinę. – Z okazji moich dwunastych urodzin urządzono przyjęcie. Mnóstwo przyjaciół, wielki tort i kucyki. Pamiętasz kucyki, Richardzie?
– Pamiętam. – Łzy spływały mu po policzkach. – Pamiętam.
– I tej nocy, nocy moich urodzin, przyszedł. Powiedział, że teraz jestem wystarczająco dorosła. Powiedział, że ma dla mnie prezent, specjalny prezent, ponieważ się rozwijam. I zgwałcił mnie. – Ukryła twarz w dłoniach i zadrżała. – Powiedział, że to prezent. O Boże! Błagałam go, by przestał, bo sprawiał mi ból. Byłam już wystarczająco duża, by wiedzieć, że to jest niewłaściwe, złe. Ja byłam zła. Ale nie przestał. Potem ciągle przychodził. Przez te wszystkie lata, dopóki nie wyniosłam się z domu. Pojechałam do college'u, wystarczająco daleko, by nie mógł mnie dotknąć. I wmówiłam sobie, że to nigdy się nie zdarzyło. Nigdy, nigdy się nie zdarzyło. Próbowałam być silna, ułożyć sobie życie. Wyszłam za mąż, bo myślałam, że będę bezpieczna. Justin był taki miły, taki delikatny. Nigdy mnie nie skrzywdził. A ja nigdy mu nie powiedziałam. Pomyślałam, że jeśli się dowie, będzie mną gardził. Więc wmawiałam sobie, że to się nigdy nie zdarzyło. Opuściła ręce i spojrzała na Ewę.
– Wierzyłam w to czasami. Najczęściej. Potrafiłam zapamiętać się w pracy, w życiu rodzinnym. A potem zorientowałam się, że robi to samo z Sharon. Chciałam jej pomóc, ale nie wiedziałam jak. Więc udawałam, że wszystko jest w porządku, tak jak moja matka. Zabił ją. Teraz mnie zabije.
– Dlaczego pani sądzi, że zabił Sharon?
– Ona nie była taka słaba jak ja. Zaatakowała go, wykorzystała to przeciwko niemu. Słyszałam, jak się kłócili. W Boże Narodzenie. Kiedy wszyscy przyjechaliśmy do jego domu, by udawać kochającą się rodzinę. Zobaczyłam, że idą do jego gabinetu i poszłam za nimi. Uchyliłam drzwi, podglądałam ich i podsłuchiwałam. Był na nią okropnie wściekły, ponieważ publicznie kpiła ze wszystkiego, co popierał. I powiedziała: “To ty zrobiłeś ze mnie dziwkę, ty skurwielu”. Ucieszyłam się, kiedy to usłyszałam. Chciałam wznieść okrzyk na jej cześć. Przeciwstawiła się. Straszyła, że go zdemaskuje, jeżeli jej nie zapłaci. Powiedziała, że wszystko opisała, każdy brudny szczegół. Więc będzie musiał przyjąć jej regały gry. Kłócili się, obrzucali przezwiskami. I wtedy…
Catherine zerknęła na Elizabeth, na swego brata, po czym odwróciła wzrok.
– Zdjęła bluzkę. – Elizabeth jęknęła i Catherine znowu zadrżała. – Powiedziała, że może ją mieć, jak każdy inny klient. Ale zapłaci więcej. O wiele więcej. Patrzył na nią. Znałam to spojrzenie, te szkliste oczy, te rozchylone usta. Złapał ją za piersi. Spojrzała na mnie. Prosto na mnie. Wiedziała, że tam jestem, i popatrzyła na mnie z odrazą. Może nawet z nienawiścią, bo wiedziała, że nic nie zrobię. Zamknęłam drzwi. Zamknęłam je i uciekłam. Było mi niedobrze. Och, Elizabeth.
– To nie twoja wina. Na pewno próbowała mi powiedzieć. Nigdy nic nie wiedziałam, nigdy nic nie słyszałam. Nigdy nie przyszło mi to do głowy. Byłam jej matką i nie ochroniłam jej.
– Próbowałam z nią rozmawiać. – Catherine mocno splotła dłonie. – Kiedy pojechałam do Nowego Jorku, żeby zebrać fundusze na kampanię. Powiedziała, że ja wybrałam swoją drogę, ona wybrała swoją. I jej jest lepsza. Ja bawię się w politykę, chowani głowę w piasek, a ona bawi się władzą i ma oczy szeroko otwarte.
– Kiedy usłyszałam, że nie żyje, wiedziałam. Na pogrzebie obserwowałam go, a on widział, że go obserwuję. Podszedł do mnie, otoczył ramionami, przycisnął do siebie, jakby w geście pocieszenia. A do ucha szepnął mi, żebym uważała. Żebym zobaczyła i zapamiętała, co się dzieje, gdy nie dotrzymuje się sekretów rodzinnych. I powiedział, że Franklin to świetny chłopak. Że ma wobec niego szerokie plany. Powiedział, że muszę być bardzo dumna. I bardzo ostrożna. – Zamknęła oczy. – Co mogłam zrobić? Jest moim dzieckiem.
– Nikt nie skrzywdzi pani syna. – Ewa przykryła dłonią zaciśnięte ręce Catherine. – Obiecuję pani.
– Nigdy nie będę wiedziała, czy mogłam ją ocalić. Twoje dziecko,. Richardzie.
– Teraz pani wie, że robi wszystko, co możliwe. – Ewa bezwiednie wzięła Catherine za rękę i ścisnęła ją uspokajająco. – Pani DeBlass, nie będzie pani łatwo przejść przez to wszystko jeszcze raz, ale musi pani to zrobić. Stawić czoło opinii publicznej. Złożyć zeznania, by można było wytoczyć mu proces.
– Nie dopuści do procesu – zmęczonym głosem odparła Catherine.
– Nie pozostawię mu wyboru. – Może jeszcze nie w sprawie morderstwa, pomyślała. Ale oskarży go o seksualne wykorzystywanie nieletnich. – Pani Barrister, wydaje mi się, że pani szwagierka powinna teraz odpocząć. Może zaprowadzi ją pani na górę?