– Oczywiście, kiedy tylko, pani zechce.
Za łatwo poszło, pomyślała. Wszystko, co przychodziło z łatwością, budziło jej podejrzenia.
– Jadł pan kolację z denatką na dzień przed jej śmiercią. W Meksyku.
– Zgadza się. – Roarke zgasił papierosa i usadowił się wygodnie z kieliszkiem brandy w ręku. – Mam małą willę na zachodnim wybrzeżu. Pomyślałem, że jej się tam spodoba. I miałem rację.
– Czy utrzymywał pan kontakty fizyczne z Sharon DeBlass? Jego oczy rozbłysły na chwilę, ale nie była pewna czy z gniewu, czy z rozbawienia.
– Rozumiem, że pani pyta, czy kochałem się z nią. Nie, pani porucznik, choć nie sądzę, żeby miało to jakieś znaczenie. Zjedliśmy tylko kolację.
– Zabrał pan piękną kobietę, zawodową prostytutkę, do swojej willi w Meksyku i ograniczył się pan do zjedzenia z nią kolacji?
Nie spieszył się z odpowiedzią, długo wybierając zielone dojrzałe winogrona.
– Cenię sobie piękne kobiety i lubię spędzać z nimi czas. Nie zatrudniam zawodowych prostytutek z dwóch względów. Po pierwsze, nie uważam, że za seks trzeba płacić. – Popijał brandy, przyglądając się Ewie znad kieliszka. – Po drugie, postanowiłem oddzielić pracę od przyjemności. – Zamilkł, ale tylko na chwilę. – A pani? Żołądek podszedł jej do gardła, lecz zignorowała to.
– Nie rozmawiamy o mnie.
– Ja rozmawiam. Jest pani piękną kobietą i będziemy tu sami jeszcze przez co najmniej piętnaście minut. A mimo to wypiliśmy tylko razem kawę i brandy. – Uśmiechnął się widząc, że jej oczy rozbłysły gniewem. – Bohaterski wyczyn, prawda? Ciekawe, co mnie powstrzymuje.
– Powiedziałabym, że pana związek z Sharon DeBlass miał zupełnie inny posmak.
– Och, całkowicie się z panią zgadzam. – Wybrał jeszcze jedną kiść winogron i poczęstował ją nimi.
Objadanie się jest przejawem słabości, przypomniała sobie Ewa, biorąc winogrono i przegryzając cienką cierpką skórkę.
– Widział się pan z nią po kolacji w Meksyku?
– Nie, odwiozłem ją do domu około trzeciej nad ranem, po czym wróciłem do siebie. Sam.
– Może mi pan powiedzieć, gdzie pan był przez następne czterdzieści osiem godzin?
– Przez pierwszych pięć byłem w łóżku. Przy śniadaniu odbyłem konferencję telefoniczną. Zacząłem dzwonić około ósmej piętnaście. Może pani sprawdzić nagrania.
– Sprawdzę.
Tym razem uśmiechnął się szeroko, z prawdziwie męskim wdziękiem, sprawiając, że serce mocniej w niej zabiło.
– Nie wątpię. Fascynuje mnie pani, pani porucznik.
– A po konferencji telefonicznej?
– Skończyła się około dziewiątej. Pracowałem do dziesiątej, parę następnych godzin spędziłem w moim biurze, które znajduje się w centrum miasta, spotykając się z różnymi ludźmi. – Wyjął małą, cienką kartę, w której rozpoznała terminarz. – Mam ich wyliczyć?
– Wolałabym, żeby pan kazał zrobić wydruk i dostarczyć go do mojego biura.
– Zajmę się tym. Wróciłem do domu o siódmej. Zjadłem kolację z kilkoma przedstawicielami mojej japońskiej firmy produkcyjnej o ósmej, u mnie w domu. Czy mam pani przesłać menu?
– Niech pan nie będzie złośliwy, Roarke.
– Jestem tylko dokładny. Kolacja wcześnie się skończyła. Od jedenastej byłem sam, z książką i brandy, do mniej więcej siódmej rano, kiedy wypiłem pierwszą filiżankę kawy. Ma pani ochotę jeszcze się napić?
Życie by oddała za jeszcze jedną filiżankę kawy, ale potrząsnęła przecząco głową.
– Aha, był pan sam przez osiem godzin, Czy rozmawiał pan z kimś, widział się z kimś w tym czasie?
– Nie. Z nikim. Następnego dnia miałem być w Paryżu, więc chciałem spędzić spokojny wieczór. Kiepsko wyszło. Ale z drugiej strony, gdybym zamierzał kogoś zamordować, to zapewniłbym sobie alibi; jego brak świadczyłby o mojej głupocie.
– Albo o arogancji – odparła. – Pan tylko zbiera starą broń, Roarke, czy również z niej korzysta?
– Jestem doskonałym strzelcem. – Odstawił pustą karafkę na bok. Chętnie pani zademonstruję swoje umiejętności, kiedy przyjdzie pani obejrzeć moją kolekcję. Czy jutrzejszy dzień pani odpowiada?
– Całkowicie.
– O siódmej? Przypuszczam, że zna pani adres. – Kiedy się pochylił, zesztywniała i prawie syknęła, gdy musnął dłonią jej ramię. Uśmiechnął się tylko, zbliżając twarz i patrząc jej prosto w oczy.
– Trzeba zapiąć pasy – powiedział cicho. – Zaraz lądujemy.
Sam zapiał jej pasy, zastanawiając się, czy zdenerwował ją jako mężczyzna, czy jako podejrzany o morderstwo, czy jako jeden i drugi. W tym momencie każdy wybór miał swoje zalety.
– Ewa – mruknął. – Takie proste kobiece imię. Ciekaw jestem, czy pasuje do pani.
Nie odezwała się, dopóki steward, który wszedł do kabiny, nie zabrał naczyń.
– Był pan kiedyś w mieszkaniu Sharon DeBlass? – zapytała. Twarda sztuka, pomyślał, ale był pewien, że pod tą skorupą niewrażliwości kryje się łagodna, namiętna kobieta. Był ciekaw, kiedy będzie miał okazję przekonać się o tym.
– Nie wtedy, kiedy tam mieszkała – odparł Roarke, siadając prosto. – W ogóle sobie nie przypominam, żebym tam był, choć istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak było. – Znowu się uśmiechnął i zapiął pasy. – Jestem właścicielem Gorham Complex, o czym pani już na pewno wie.
Popatrzył leniwie przez okno, obserwując, jak ziemia mknie w ich kierunku.
– Zostawiła pani samochód na lotnisku, czy podrzucić panią do domu?
4
Kiedy Ewa skończyła raport dla Whitneya i wróciła do domu, była zupełnie wykończona. I wściekła. Chciała zaatakować Roarke'a, wykorzystując zdobytą wcześniej informację o tym, że jest on właścicielem kompleksu Gorham. To, że sam jej o tym powiedział, i to równie obojętnym i uprzejmym tonem, z jakim proponował jej kawę, zakończyło ich pierwszą rozmowę jego jednopunktową przewagą.
Nie podobał jej się ten wynik.
Pora go wyrównać. Była sama w salonie i nie miała pojęcia, która jest godzina; zasiadła przed komputerem.
– Włącza się Dallas, Kod Piąty. NI 53478Q. Proszę otworzyć plik DeBlass.
Głos i NI rozpoznane, Dallas. Dalsze dyspozycje.
– Proszę otworzyć podplik Roarke. Podejrzany Roarke – znajomy ofiary. Według Źródła C, Sebastiana, ofiara pożądała podejrzanego. Podejrzany odpowiadał wymaganiom, jakie stawiała swoim partnerom seksualnym. Duże prawdopodobieństwo zaangażowania emocjonalnego. Okazja do popełnienia morderstwa. Podejrzany jest właścicielem budynku, w którym mieszkała ofiara; łatwy dostęp i prawdopodobnie dobra znajomość systemu zabezpieczającego. Podejrzany nie ma alibi na noc morderstwa, włącznie z trzema godzinami, które zostały wymazane z dyskietek ochrony. Podejrzany posiada dużą kolekcję starej broni, w tym model, z którego zastrzelono ofiarę. Podejrzany przyznaje, że jest świetnym strzelcem. Cechy osobowości podejrzanego. Powściągliwy, pewny siebie, chętnie folgujący swym zachciankom, wyjątkowo inteligentny. Ciekawa równowaga między agresywnością a urokiem osobistym. Motyw…
Z tym miała kłopot. Myśląc intensywnie, wstała z krzesła i przeszła się po pokoju, podczas gdy komputer czekał na dalsze informacje. Dlaczego człowiek taki jak Roarke miałby zabić? Dla pieniędzy, w pasji? Nie wierzyła w to. Majątek i status społeczny może zdobyć w inny sposób. Kobiety – kochanki i nie tylko – na pewno może mieć bez żadnego wysiłku. Podejrzewała, że jest zdolny posunąć się do przemocy, i że użyłby jej z zimną krwią.
Uznano, że Sharon DeBlass została zamordowana na tle seksualnym. Zabójstwo popełniono z wyjątkową bezwzględnością. Ewa nie mogła pogodzić się z myślą, że piła kawę w towarzystwie tego eleganckiego mężczyzny.
Może właśnie o to chodziło.
– Podejrzany uważa moralność za sprawę osobistą, która nie powinna być regulowana normami prawnymi – kontynuowała, wciąż chodząc po pokoju. – Seks, ograniczenie posiadania broni, narkotyków, papierosów, alkoholu oraz morderstwa wiążą się z tymi obszarami moralności, które zostały wyjęte spod prawa albo uregulowane przez prawo. Zabójstwo z nielegalnej broni licencjonowanej prostytutki, jedynej córki przyjaciół podejrzanego, jedynej wnuczki jednego z najbardziej wygadanych i konserwatywnych prawodawców w kraju… Czy była to ilustracja wad, które według podejrzanego tkwią w systemie prawnym? Motyw – podsumowała siadając znowu. – Pobłażanie sobie. – Odetchnęła z zadowoleniem. – Oblicz prawdopodobieństwo.