Ona też nie spodziewała się tego po sobie.
– To nie wpłynie na przebieg śledztwa ani na sposób jego prowadzenia. Jeśli sądzi pan inaczej, jest pan w błędzie. Jeśli pan mi zabierze tę sprawę, może pan również zabrać moją odznakę.
Whitney przypatrywał się jej przez chwilę, po czym znowu zaklął.
– Dallas, upewnij się, do cholery, że Roarke'a można skreślić z twojej krótkiej listy podejrzanych. Upewnij się, do cholery, albo zaaresztuj go w ciągu trzydziestu sześciu godzin. I zadaj sobie pytanie.
– Już je sobie zadałam – przerwała mu, odczuwając ulgę, że nie poprosił jej o odznakę – na razie. – Skąd Simpson wie, gdzie spędziłam noc? Jestem obserwowana. Następne pytanie brzmi: dlaczego. Czy to Simpson wydał takie polecenie, czy DeBlass? A może ktoś poinformował o tym Simpsona, by podważyć moją wiarygodność, a przez to wiarygodność śledztwa?
– Oczekuję, że to wyjaśnisz. – Machnął kciukiem w stronę drzwi. – 1 pilnuj się podczas konferencji.
Przeszli korytarzem nie więcej niż trzy kroki, kiedy Feeney wybuchnął.
– O czym ty, do diabła, myślisz? Jezus Maria, Dallas.
– Nie planowałam tego, w porządku? – Nacisnęła z wściekłością przycisk windy, wepchnęła ręce do kieszeni. – Daj mi spokój.
– On jest na tej liście. Jako ostatni widział Sharon DeBlass żywą. Ma więcej pieniędzy niż sam Pan Bóg i może kupić wszystko, włącznie z wolnością.
– To do niego nie pasuje. – Wpadła jak burza do windy i podała burkliwie numer piętra. – Wiem, co robię.
– Nie wiesz, do diabła. Znam cię od lat, a jeszcze nie widziałem, żebyś straciła głowę dla faceta. Właśnie teraz musiałaś się zakochać.
– To był tylko seks. Nie wszyscy z nas prowadzą miłe, wolne od trosk życie u boku miłej beztroskiej żony. Chciałam mieć kogoś, kto by mnie pieścił, a on chciał być tym kimś. To nie twój cholerny interes, z kim idę do łóżka.
Złapał ją za ramię, zanim wypadła jak burza z windy.
– Do diabła z tym! Troszczę się o ciebie!
Pohamowała wściekłość na to, że jest wypytywana, sprawdzana, że jej najbardziej intymne przeżycia stały się obiektem dyskusji. Odwróciła się, zniżając głos, tak by ci, którzy przechodzili korytarzem, nie mogli jej usłyszeć.
– Czy jestem dobrym gliną, Feeney?
– Najlepszym, z jakim kiedykolwiek pracowałem. Dlatego… Podniosła rękę.
– Jakie cechy decydują o tym, że człowiek jest dobrym gliniarzem? Westchnął.
– Inteligencja, odwaga, cierpliwość, mocne nerwy, instynkt.
– Moja inteligencja i mój instynkt mówią mi, że to nie Roarke. Za każdym razem, gdy próbuję zmienić zdanie i go oskarżyć, walę głową w mur. To nie on. Feeney, nie brakuje mi odwagi, cierpliwości ani mocnych nerwów, by prowadzić to śledztwo dopóty, dopóki nie dowiemy się, kim jest morderca.
Wpił się w nią wzrokiem.
– A jeśli tym razem się mylisz, Dallas?
– Jeśli się mylę, to nie będą musieli mnie prosić o oddanie odznaki. – Musiała zaczerpnąć tchu dla uspokojenia nerwów. – Feeney, jeśli mylę się co do tej sprawy, co do niego, to jestem skończona. Pod każdym względem. Bo jeśli nie jestem dobrym gliną, jestem nikim.
– Chryste, Dallas, nie… Potrząsnęła głową.
– Przygotuj tę listę gliniarzy, dobrze? Mam parę telefonów do załatwienia.
12
Konferencja prasowa zostawiła w niej niesmak. Stała na schodach do Ratusza, obok Simpsona, który miał ten swój patriotyczny krawat i wpięty w klapę złoty znaczek z napisem Kocham Nowy Jork. Przybierając pozę surowego ojca miasta odczytał swoje oświadczenie głosem, który bezustannie wznosił się i opadał.
Oświadczenie, pomyślała z odrazą, w którym roiło się od kłamstw, półprawd i przesadnych stwierdzeń. Z tego, co mówił Simpson, wynikało, że nie zazna spokoju, dopóki morderca młodziutkiej Loli Starr nie stanie przed sądem.
Zapytany o to, czy istnieje jakiś związek między zabójstwem Starr i tajemniczą śmiercią wnuczki senatora DeBlass, stanowczo zaprzeczył.
To nie był jego pierwszy błąd i, pomyślała posępnie Ewa, chyba nie ostatni.
Ledwo skończył mówić, został zaatakowany przez najlepszą dziennikarkę z Kanału 75, Nadine Furst.
– Panie dowódco, posiadam informację, która wskazuje na to, że zabójstwo Starr wiąże się ze sprawą DeBlass, i to nie tylko dlatego, że obie kobiety uprawiały ten sam zawód.
– Posłuchaj, Nadine. – Simpson błysnął swym cierpliwym wujaszkowatym uśmiechem. – Wszyscy wiemy, że ty i twoi koledzy otrzymujecie informacje, które często są niedokładne. Dlatego powołałem Centrum Weryfikacji Danych, gdy tylko zostałem szefem policji. Wystarczy sprawdzić w CWD, czy wasze informacje są prawdziwe.
Ewa zdołała pohamować gniewne parsknięcie, ale Nadine, ze swymi przenikliwymi oczami kotki i błyskotliwym umysłem, nie dała się zbić z tropu.
– Moje źródło podaje, że Sharon DeBlass nie zginęła wskutek nieszczęśliwego wypadku – jak twierdzi CWD – tylko została zamordowana. Że obie, DeBlass i Starr, zostały zabite w ten sam sposób i przez tego samego człowieka.
To wywołało wrzawę wśród zgromadzonych przed Ratuszem ekip filmowych, posypał się grad pytań i pretensji pod adresem Simpsona, który pocił się obficie w swojej koszuli z monogramem.
– Policja stoi na stanowisku, że nie ma żadnego związku między tymi przykrymi zdarzeniami! – krzyknął Simpson, lecz Ewa zauważyła błysk paniki w jego oczach. – A moje biuro popiera stanowisko oficerów prowadzących śledztwo.
Gdy te niespokojne oczy skierowały się na Ewę, w jednej chwili zrozumiała, że zostanie rzucona wilkom na pożarcie.
– Porucznik Dallas, doświadczony oficer z ponad dziesięcioletnim stażem prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa Starr. Chętnie odpowie na państwa pytania.
Złapana w pułapkę Ewa zrobiła krok do przodu, a tymczasem Simpson pochylił głowę, by jego pomocnik o szczurzej twarzy mógł pośpiesznie wyszeptać mu do ucha parę rad.
Zarzucono ją pytaniami, ale milczała, dopóki nie padło takie, na które mogła odpowiedzieć.
– W jaki sposób Lola Starr została zamordowana?
– Ze względu na dobro śledztwa nie wolno mi tego wyjawić. – Poczekała, aż umilkną okrzyki niezadowolenia, przeklinając w duchu Simpsona. – Mogę tylko stwierdzić, że Lola Starr, osiemnastoletnia, licencjonowana prostytutka, została zamordowana brutalnie i z premedytacją. Dowody wskazują na to, że została zamordowana przez swojego klienta.
To zadowoliło ich na chwilę. Ewa zauważyła, że kilku reporterów sprawdziło łącza z macierzystymi redakcjami.
– Czy to była zbrodnia na tle seksualnym? – krzyknął ktoś, na co Ewa uniosła brew.
– Właśnie oświadczyłam, że ofiara była prostytutką, i że została zabita przez klienta. Proszę zestawić te dwa fakty.
– Czy Sharon DeBlass także została zabita przez klienta? – spytała Nadine.
Ewa wytrzymała spojrzenie tych przebiegłych kocich oczu.
– Departament policji nie wydał oficjalnego oświadczenia, w którym stwierdzałby, że Sharon DeBlass została zamordowana.
– Moje źródła podają, że pani prowadzi oba postępowania. Czy pani to potwierdza?
Grząski teren. Jednak nie mogła się cofnąć.
– Tak, prowadzę kilka z toczących się postępowań.
– Dlaczego oficer z dziesięcioletnim stażem został wyznaczony do zajęcia się sprawą nieszczęśliwego wypadku?
Ewa uśmiechnęła się.
– Chce pani, żebym opisała całą tę biurokratyczną machinę? Parę osób zachichotało, ale Nadine nie dała się wywieść w pole.
– Czy nadal toczy się śledztwo w sprawie DeBlass?
Bez względu na to, co odpowie, wsadzi kij w mrowisko. Ewa wybrała prawdę.
– Tak, i będzie się toczyło, dopóki nie będę zadowolona z jego wyniku. Jednak – kontynuowała przekrzykując wrzaski – śmierci Sharon DeBlass nie będzie się poświęcało więcej uwagi niż innym przypadkom. Włącznie z Lola Starr. Każda sprawa, która trafia na moje biurko, jest tak samo traktowana, bez względu na pochodzenie i status społeczny ofiary. Lola Starr była młodą kobietą, wywodzącą się z prostej rodziny. Nie zajmowała wysokiej pozycji społecznej, nie miała ważnych przyjaciół. Teraz, po paru krótkich miesiącach spędzonych w Nowym Jorku, nie żyje. Została zamordowana. Zasługuje na jak najrzetelniejsze śledztwo, które mam zamiar przeprowadzić.