Zacząłem wzywać pomocy. Lawson mnie uderzył. Słyszałaś, że poturbowano mnie w zamieszaniu?
Znowu kiwnęła głową.
– Wcale nie. Pobił mnie twój mąż. Uderzył mnie w szczękę i rzucił się na mnie. Próbowałem go odepchnąć. Zaczął krzyczeć, że mnie zabije. To było… sam nie wiem, to wszystko wydawało się nierealne. Powiedział, że mnie potnie.
Trzepotanie w piersi ustało i zmieniło się w zimny dreszcz.
Grace wstrzymała oddech. Tylko nie to. Proszę, tylko nie to.
– Sytuacja zrobiła się tak nieprzyjemna, że jedna z dziewcząt, ta ruda, powiedziała mu, żeby się uspokoił. Nie warto, powiedziała. Prosiła, żeby zapomniał o wszystkim. Jednak on nie słuchał. Uśmiechnął się do mnie, a potem… potem wyjął nóż.
Grace pokręciła głową.
– Powiedział, że zaraz pchnie mnie w serce. Pamiętasz, jak powiedziałem, że byłem kompletnie zaćpany? No, to mnie otrzeźwiło. Chcesz kogoś otrzeźwić? Zagroź, że pchniesz go nożem.
Znowu zamilkł.
– I co zrobiłeś?
Czy to ona zapytała? Grace nie była tego pewna. Głos brzmiał jak jej własny, ale zdawał się dochodzić gdzieś z daleka, z jakiegoś odległego i ciasnego kąta.
– Nie zamierzałem spokojnie czekać, aż mnie zadźga.
Rzuciłem się na niego. Upuścił nóż. Zaczęliśmy się szamotać.
Dziewczyny krzyczały. Próbowały nas rozdzielić. I wtedy, kiedy wszyscy leżeliśmy na podłodze, usłyszałem strzał.
Grace wciąż kręciła głową. Nie Jack. On nie był tam tamtej nocy, w żadnym razie, to niemożliwe…
– Był taki głośny, wiesz. Jakby broń wypaliła tuż nad moim uchem. I nagle rozpętało się piekło. Usłyszałem wrzaski.
I jeszcze dwa albo trzy strzały. Nie w garderobie. Gdzieś dalej.
Znów usłyszałem krzyki. Lawson się nie ruszał. Zobaczyłem krew na podłodze. Dostał w plecy. Zepchnąłem go z siebie i zobaczyłem ochroniarza, Gordona Mackenziego, stojącego z wycelowanym rewolwerem.
Grace zamknęła oczy.
– Zaczekaj chwilkę. Chcesz mi powiedzieć, że to Gordon Mackenzie oddał pierwszy strzał?
Jimmy kiwnął głową.
– Usłyszał hałas i moje wołanie o pomoc, więc… – Znów urwał. – Przez moment tylko patrzyliśmy na siebie. Dziewczyny krzyczały, ale zagłuszał je wrzask tłumu. Ten ryk, sam nie wiem… Ludzie mówią, że najstraszniejszym odgłosem jest wycie rannego zwierzęcia, ale ja nigdy nie słyszałem niczego gorszego od ryku oszalałego tłumu. Sama wiesz.
Nie wiedziała. Szok całkowicie zatarł te wspomnienia. Mimo to kiwnęła głową, żeby mówił dalej.
– W każdym razie Mackenzie stał tak przez moment, oniemiały. A potem uciekł. Te dwie dziewczyny złapały Lawsona i wyniosły go. – Wzruszył ramionami. – Wiesz, co było potem, Grace.
Próbowała to ogarnąć. Usiłowała zrozumieć to wszystko, wpasować w znane jej realia. Stała kilka metrów od miejsca tych wydarzeń, po drugiej stronie sceny. Jack. Jej mąż. On też tam był. Jak to możliwe?
– Nie – powiedziała.
– Co nie?
– Nie wiem, co było potem, Jimmy.
Nic nie powiedział.
– Ta historia na tym się nie kończy. Allaw składał się z pięciu osób. Sprawdziłam. Dwa miesiące po tym zamieszaniu ktoś wynajął zawodowego zabójcę, który zamordował jedną z nich, Geri Duncan. Mój mąż, ten, który podobno cię zaatakował, uciekł za ocean, zgolił brodę i zaczął używać imienia Jack. Shane Alworth, według tego, co mówi jego matka, też przebywa za morzem, chociaż podejrzewam, że to nieprawda.
Sheila Lambert, ta rudowłosa dziewczyna, zmieniła nazwisko.
Jej mąż został ostatnio zamordowany, a ona znowu znikła.
Jimmy pokręcił głową.
– Nic nie wiem o tym wszystkim.
– Sądzisz, że to tylko niezwykły zbieg okoliczności?
– Nie, chyba nie. Może obawiali się tego, co mogłoby się stać, gdyby prawda wyszła na jaw. Pamiętasz, co było przez kilka pierwszych miesięcy – wszyscy chcieli krwi. Mogliby wpakować ich do więzienia, albo zrobić coś gorszego.
Grace pokręciła głową.
– A co z tobą, Jimmy?
– Co ze mną?
– Dlaczego przez tyle lat trzymałeś to w tajemnicy?
Nie odpowiedział.
– Jeśli to, co mi powiedziałeś, jest prawdą, nie zrobiłeś nic złego. To ciebie napadnięto. Dlaczego po prostu nie powiedziałeś policji, co się stało?
– Nie chodziło tylko o mnie. Gordon Mackenzie też był w to zamieszany. Wyszedł na bohatera, pamiętasz? Gdyby ludzie się dowiedzieli, że to on oddał pierwszy strzał, jak myślisz, co by się z nim stało?
– Chcesz powiedzieć, że kłamałeś przez te wszystkie lata, osłaniając Gordona Mackenziego?
Nie odpowiedział.
. – Dlaczego, Jimmy? Dlaczego nic nie powiedziałeś? Czemu uciekłeś?
Unikał jej spojrzenia.
– Słuchaj, powiedziałem ci wszystko, co wiem. Teraz idę do domu.
Grace podeszła bliżej.
– Ty naprawdę ukradłeś im tę piosenkę, prawda?
– Co? Nie – powiedział, kręcąc głową.
Jednak ona zrozumiała już wszystko.
– To dlatego czułeś się odpowiedzialny. Ukradłeś tę piosenkę. Gdybyś tego nie zrobił, to wszystko by się nie wydarzyło.
W ciąż kręcił głową.
– To nie tak.
– Dlatego uciekłeś. Nie dlatego, że byłeś naćpany. Ukradłeś przebój, który uczynił cię sławnym. Od tego wszystko się zaczęło. Słyszałeś, jak Allaw grali ten utwór w Manchesterze.
Spodobał ci się. Ukradłeś go.
W ciąż kręcił głową, ale bez przekonania.
– Były pewne podobieństwa…
W tym momencie przyszła jej do głowy nowa, okropna myśl.
– Jak daleko byłeś gotów się posunąć, żeby ukryć ten sekret, Jimmy?
Spojrzał na nią.
– Po tamtej tragedii Wyblakły atrament stał się jeszcze większym przebojem. Płyta rozeszła się w milionach egzemplarzy. Kto ma te pieniądze?
Kręcił głową.
– Mylisz się, Grace.
– Czy wiedziałeś, że wyszłam za Jacka Lawsona?
– Skądże. Oczywiście, że nie.
– Czy to dlatego przyszedłeś wtedy do mojego domu?
Próbowałeś ustalić, co wiem?
W ciąż kręcił głową, a po jego policzkach płynęły łzy.
– To nieprawda. Nie chciałem nikogo skrzywdzić.
– Kto zabił Geri Duncan?
– Nie mam pojęcia.
– Zamierzała powiedzieć prawdę? Tak było? A potem, piętnaście lat później, ktoś próbuje zabić Sheilę Lambert, czyli Jillian Dodd, ale zamiast niej zabija jej męża. Chciała zeznawać, Jimmy? Wiedziała, że wróciłeś?
– Muszę iść.
Zastąpiła mu drogę.
– Nie możesz znowu uciec. Zbyt długo to robiłeś.
– Wiem – powiedział błagalnie. – Wiem o tym lepiej niż ktokolwiek.
Odepchnął ją i wybiegł na zewnątrz. Grace chciała zawołać „Stój! Łapcie go!”, ale wątpiła, czy pogwizdujący strażnik zdołałby coś zrobić. Jimmy był już na zewnątrz i prawie znikł jej z oczu. Pokuśtykała do drzwi. Nocną ciszę rozdarły trzy strzały. Potem pisk opon. Recepcjonistka upuściła gazetę i złapała słuchawkę telefonu. Strażnik przestał gwizdać i rzucił się do drzwi. Grace pospieszyła za nim.
Kiedy wybiegła na zewnątrz, zobaczyła samochód, który przemknął po podjeździe i znikł w ciemnościach. Grace nie widziała, kto w nim siedział. Jednak się domyślała. Strażnik pochylił się nad ciałem. Dwaj wybiegający lekarze o mało jej nie przewrócili. Przybyli za późno.
Po piętnastu latach bostońska masakra pochłonęła kolejną ofiarę.