Литмир - Электронная Библиотека

– To przykłady korespondencji, jaką żołnierze wysyłali z frontu do swoich ukochanych – wyjaśnił. Otworzył książkę na wybranej stronie, która musiała być bliska jego sercu, odchrząknął i zaczął czytać: – „Najdroższa. Nadchodzi noc, a ja nie mogę zasnąć i zastanawiam się nad tym, jakim człowiekiem się stałem. Patrzę w czarne niebo, rozmyślając, czy ty również wpatrujesz się w te same gwiazdy, i modlę się, byś zachowała w swej pamięci wizerunek tego człowieka, jakim byłem przy tobie. Modlę się, abyś nadal widziała w nim mnie”.

Jeszcze przez chwilę z dziwnym uśmiechem spoglądał na tekst, jakby z tą książką wiązała się jakaś jego tajemnica. Czytał jednak w taki sam sposób, w jaki się z nią kochał: namiętnie, ale z rozwagą i wyczuciem. Miała ochotę, żeby jeszcze coś przeczytał, ukołysał ją do snu miękkim brzmieniem swego głosu, ale tylko westchnął głośno, zamknął broszurę i odstawiając ją na miejsce, rzekł:

– Powinienem był sprzedać te wszystkie podręczniki, jak tylko skończył się rok akademicki, ale jakoś nie miałem serca.

Bała się poprosić, żeby czytał dalej.

– Ja także zachowałam część swoich książek – powiedziała.

Usiadł za nią, otaczając ją nogami.

– Tyle że mnie nie było na to stać.

– Myślisz, że jestem bogata? – zapytała, lekko rozdrażniona. – Przecież mój ojciec jest zwykłym hydraulikiem.

– Do którego należy pół miasta.

Zbyła tę uwagę milczeniem, mając nadzieję, że nie zechce drążyć tematu. Rzeczywiście, Eddie Linton od ukończenia college’u szczęśliwie inwestował pieniądze, o czym Jeffrey miał okazję się przekonać, gdy kilka razy interweniował w wynajętych lokalach po odebraniu skarg na zbyt hałaśliwych sąsiadów. Prawdopodobnie według standardów Jeffreya rodzina Lintonów była bogata, niemniej obie z Tessą wychowywały się z rygorystycznym założeniem, że w żadnym wypadku nie wolno im wydawać więcej, niż mają aktualnie w kieszeni, a tego zawsze było mało.

– Podejrzewam, że Neli powiedziała ci też o moim ojcu.

– Niewiele.

Zaśmiał się krótko i nerwowo.

– Jimmy Tolliver był drobnym oszustem i krętaczem, który postanowił zorganizować wielki skok. Podczas napadu na bank zginęło dwóch ludzi, dlatego wylądował za kratkami bez możliwości przedterminowego zwolnienia. – Sięgnął po szczotkę do włosów. – Każdy w tym mieście powie ci, że nie jestem więcej wart od niego.

– Bardzo w to wątpię. – Pracowała z nim przy kilku sprawach i zdążyła się przekonać, że gotów byłby nawet zrezygnować z własnych przekonań, byle tylko postąpić uczciwie. Ta kryształowa czystość charakteru była chyba najpoważniejszą rzeczą spośród tych wszystkich, jakie ją w nim pociągały.

– W młodości miałem z tego powodu sporo kłopotów – powiedział.

– Jak większość dorastających chłopaków.

– Ale ja mówię o kłopotach z policją.

Nie wiedziała, jak zareagować. Na pewno nie mógł mieć specjalnie zabazgranej kartoteki, bo władze żadnego stanu nie przyjęłyby go do służby w policji, a co dopiero mówić o mianowaniu na stanowisko komendanta.

– Myślę, że za to nasłuchałaś się od Neli na temat mojej matki – rzekł.

Nadal milczała. Zaczął szczotkować jej włosy i zapytał:

– Czy właśnie z tego powodu tak kiepsko ci szła gra w sto pytań? Byłaś zbyt pochłonięta słuchaniem Neli?

– Nigdy nie miałam zacięcia do gier planszowych.

– Tylko planszowych? Aż zamknęła oczy z rozkoszy, jaką sprawiało jej szczotkowanie włosów.

– Przecież wygrałam z tobą w tenisa, pamiętasz? – przypomniała.

– Bo ci na to pozwoliłem – mruknął, chociaż wypruwał sobie żyły, by jej dorównać.

Odsunął jej włosy do tyłu i pocałował ją w kark.

– To znaczy, że masz ochotę na rewanż?

Objął ją w ramionach i przytulił do siebie. Tak umiejętnie wodził czubkiem języka po jej skórze, że błyskawicznie zaczęła się rozluźniać.

Próbowała się od niego odsunąć, ale nie pozwolił. Szepnęła więc:

– Za ścianą śpi twoja matka.

– Za ścianą jest łazienka – odparł, wkładając dłonie pod jej górę od piżamy.

– Jeff… – syknęła, gdy wsunął jedną rękę za gumkę spodni, łapiąc go za palce, by nie próbował dalej.

– Zaufaj mi, absolutnie nic jej nie obudzi – szepnął.

– Nie o to chodzi.

– Przecież zamknąłem drzwi na klucz.

– To po co je zamykałeś, skoro nic nie jest w stanie obudzić twojej matki?

Syknął na nią zupełnie jak nauczyciel na rozgadanego ucznia.

– Czy wiesz, ile nocy w młodości przeleżałem na tym tapczanie, marząc o tym, żeby mieć u swego boku piękną kobietę?

– Wątpię jednak, żebym była pierwszą kobietą, z jaką jesteś w tym pokoju.

– Tutaj? – zapytał, wskazując miejsce, na którym siedzieli.

Wykręciła szyję, by spojrzeć mu w oczy.

– Myślisz, że podziała to na mnie jak afrodyzjak, gdy zaczniesz mi opowiadać, ile kobiet przewinęło się przez ten pokój?

Przesunął się o parę centymetrów do tyłu i pociągnął ją za sobą.

– Więc tutaj na pewno jesteś pierwsza. Westchnęła ciężko.

– To przynajmniej jeden element, który mnie wyróżnia.

– Daj spokój – warknął, nagle poważniejąc.

– Bo co? – odparła zaczepnie.

– Naprawdę nie sypiam z każdą napotkaną kobietą.

– Z tego, co słyszałam…

– Mówię poważnie, Saro. Nie traktuję tego jak sportu.

Jeszcze raz obejrzała się na niego i postanowiła nie ciągnąć tematu.

– Przypomnij sobie, co powiedziałaś swojej matce – rzekł, zsuwając jej kosmyk włosów za ucho. – Wcale nie traktuję cię jak zabawkę. – Zamilkł, po czym odwrócił głowę i zapatrzył się na półkę z książkami. – Zdaję sobie sprawę, że dla ciebie to tylko świetna zabawa, ale nie dla mnie. Dlatego proszę, żebyś przestała w kółko powtarzać głupie plotki, jakie o mnie krążą.

Natychmiast z jej pamięci wypłynęły wszelkie ostrzeżenia przed Jeffreyem, jakie słyszała w ciągu minionych miesięcy, dzięki czemu zdołała się powstrzymać przed zarzuceniem mu rąk na szyję i wyznaniem miłości. Instynkt podpowiadał jej, że jednym z powodów, dla których to powiedział, była całkowita nieświadomość, co ona do niego czuje. Bo przecież nie była na tyle głupia, by mu wyznać prawdę.

Jej milczenie najwyraźniej podziałało mu na nerwy, gdyż zagryzł zęby i zapatrzył się w dal ponad jej ramieniem.

Spróbowała zwrócić na siebie jego uwagę, ale z uporem nie chciał na nią spojrzeć. Przeciągnęła więc palcem po jego wargach i uśmiechnęła się, bo zauważyła, że ogolił się specjalnie dla niej. Policzki miał znowu gładkie i pachniał płynem do golenia, który i tak nie mógł zabić zapachu śniadaniowych płatków owsianych.

– Powiedz mi, co naprawdę czujesz – poprosił.

W tym momencie nie ufała sobie na tyle, żeby spełnić tę prośbę. Pocałowała go w policzek, potem w szyję. Kiedy nie odwzajemnił pocałunku, uniosła jego dłoń i pocałowała jej wewnętrzną część, wyczuwając, że właśnie tę rękę trzymał przed chwilą pod jej piżamą.

Objął oburącz jej twarz i w napięciu popatrzył w oczy dziwnym, nieodgadnionym wzrokiem. Wreszcie pocałował ją namiętnie, a kiedy po dłuższej chwili się odsunął, już wiedział, że topnieją w niej ostatnie punkty oporu. Przytknął dłoń do jej piersi i znów zaczął wodzić czubkiem języka po skórze, wywołując w niej coraz silniejsze dreszcze. Bardzo powoli zaczął się zsuwać w dół, omywając ciepłym oddechem kolejne partie jej ciała aż do podbrzusza. Kiedy wsunął w nią język, nagle poczuła się lekka jak piórko, zmysły wyłączyły się kolejno, by umożliwić jej koncentrację tylko na tym jednym doznaniu. Zanurzyła palce w jego włosach i przyciągnęła go do siebie.

– O co chodzi? – zapytał lekko chrapliwym szeptem.

Bez słowa przytuliła go mocno do siebie i pocałowała gorąco, czując własny zapach na jego wargach. Tym razem nic ich nie poganiało, ale nie mogła się pohamować, żeby nie sięgnąć błyskawicznie do suwaka jego spodni. Próbował jej pomóc, ale ofuknęła go:

– Zostaw!

Chwilę później zacisnęła palce na jego członku.

– Wejdź we mnie – powiedziała, po czym zacisnęła mu zęby na uchu, przyprawiając go o gardłowy jęk. – Chcę poczuć cię w sobie.

– Jezu… – szepnął, rozdygotany, próbując się choć trochę opanować. Sięgnął do kieszeni spodni po prezerwatywę, ale złapała go za rękę, przyciągnęła znowu do siebie i pomogła odnaleźć drogę.

Odchyliła głowę do tyłu, kiedy w nią wszedł. Zaczął się poruszać, najpierw powoli, wręcz dramatycznie wolno, dopóki całe jej ciało nie wyprężyło się jak naciągnięta struna skrzypiec. Czuła, jak grają mu mięśnie karku, i mimowolnie wbiła mu paznokcie w skórę, jakby chciała w ten sposób zdopingować go do energiczniejszych ruchów. Utrzymywał jednak powolny rytm, uważnie wpatrując się w jej twarz i tak dostosowując swe poczynania, by kilkakrotnie doprowadzić ją na sam skraj orgazmu, po czym zwolnić i pohamować doznania. Wreszcie zaczął przyspieszać, mocniej napierając na nią biodrami i przygniatając do podłogi ciężarem ciała, dopóki jeszcze bardziej nie odchyliła głowy do tyłu i nie otworzyła szeroko ust. Pocałował ją szybko, chcąc stłumić rodzący się w jej gardle jęk rozkoszy, choć i jego ciało przeszył spazm szczytowania.

– Saro – szepnął jej do ucha, doprowadzając wreszcie do orgazmu.

Objęła go mocniej i przytuliła do siebie, a on zaczął ją znów całować, delikatnie i zmysłowo, wodząc dłonią po twarzy niczym łaszący się kot. Wstrząsały nim jeszcze gasnące dreszcze, toteż przyciągnęła go jeszcze mocniej i zasypała pocałunkami jego wargi, policzek, zamknięte powieki. Wreszcie przetoczył się na bok i ułożył przy niej, oparty na łokciu.

Wzięła głęboki oddech, czując, jak wszystkie nerwy jej ciała rozluźniają się stopniowo. Ale w głowie nadal jej szumiało i za nic nie mogła rozewrzeć powiek, chociaż bardzo się starała.

Jeffrey musnął końcami palców jej skroń, przeciągnął nimi po zamkniętych oczach i policzku.

– Uwielbiam dotyk twojej skóry – powiedział, przesuwając rękę w dół ciała.

Złapała go za dłoń, pozwalając sobie na głośne westchnienie. Mogłaby tak leżeć przy nim choćby i całą noc, może nawet do końca świata. Był jej teraz bliższy niż jakikolwiek inny poznany dotąd mężczyzna. Zdawała sobie sprawę, że nie powinna lekceważyć obaw i choć w pewnym stopniu zachować dystans, ale na razie potrafiła jedynie leżeć bez ruchu i pozwolić mu na wszystko, na co tylko przyjdzie mu ochota.

21
{"b":"97179","o":1}