Литмир - Электронная Библиотека

– Saro? – odezwała się Cathy z troską w głosie, pukając do drzwi. – Wszystko w porządku, kochanie?

Spuściła wodę i odkręciła kran nad umywalką, odczekała chwilę, po czym otworzyła drzwi i ujrzała przed sobą dwie pary oczu, matki i siostry, wpatrzone w nią wyczekująco.

Cathy podniosła trzymaną w ręku czerwoną bluzkę.

– Moim zdaniem w tym kolorze jest ci nie najlepiej.

– Dzięki.

Sara wyrwała jej bluzkę z ręki i rzuciła do kosza na brudną bieliznę. Znowu uklękła przed książkami, zastanawiając się, czy wziąć coś z klasyki, żeby zrobić wrażenie na Jeffreyu, czy raczej wybrać coś lżejszego, czym z przyjemnością będzie mogła zabić czas.

– Nie wiem nawet, dlaczego zdecydowałaś się wyjechać z nim nad morze – ciągnęła matka. – Zawsze spiekasz się już pierwszego dnia na plaży. Masz wystarczający zapas olejku do opalania?

Nawet nie oglądając się, zdjęła z półki i uniosła nad głowę niedawno kupioną buteleczkę blokera przeznaczonego na pobyt w tropikach.

– Poza tym wiesz, jak łatwo wyskakują ci piegi. I masz takie białe nogi. Na twoim miejscu nie włożyłabym szortów, gdybym miała takie nogi.

Tessa znowu zachichotała.

– Jak się nazywała ta bohaterka Gidget, która chodziła po plaży w kapeluszu z ogromnym rondem?

Sara skarciła siostrę ostrym spojrzeniem. Tessa pokazała palcem najpierw papierową torbę z ciasteczkami, a następnie swoje usta, dając jej do zrozumienia, jakim sposobem może sobie kupić jej milczenie.

– Larue – odparła Sara, jeszcze dalej odsuwając torbę.

– Tessie – odezwała się matka. – Bądź tak dobra i rozjj łóż deskę do prasowania. – Przeniosła wzrok na Sarę i zapytała: – A czy ty w ogóle masz żelazko?

Ona jednak śmiało spojrzała matce w oczy.

– Owszem. Jest w spiżarce.

Cathy głośno cmoknęła, a gdy Tessa wyszła z pokoju, zapytała:

– Kiedy robiłaś to pranie?

– Wczoraj.

– Gdybyś od razu wyprasowała…

– Gdybym w ogóle nie nosiła ubrań, nie miałabyś się czym przejmować.

– Powiedziałaś mi dokładnie to samo, gdy miałaś sześć lat.

Sara zbyła tę uwagę milczeniem.

– Gdyby to zależało tylko od ciebie, pewnie chodziłabyś do szkoły nago – mruknęła matka.

Sara sięgnęła po pierwszą z wierzchu książkę i zaczęła ją bezmyślnie kartkować, bo nawet na nią nie zerknęła. Słyszała, jak za jej plecami matka roztrzepuje kolejne sztuki ubrania i składa je po swojemu.

– Gdyby chodziło o Tessę – odezwała się znowu Cathy – ani trochę bym się nie przejmowała. Prawdę powiedziawszy… – zaśmiała się gardłowo, roztrzepując następną koszulkę -…prędzej bym się wtedy martwiła o Jeffreya.

Sara popatrzyła na okładkę kieszonkowego wydania, na której był narysowany zakrwawiony sztylet, i odłożyła książkę, żeby ją zabrać.

– Jeffrey Tolliver należy do mężczyzn mających wielkie doświadczenie. Dużo większe niż ty, moja droga. Więc nie masz się co tak ironicznie uśmiechać, młoda damo. Może dotrze do ciebie wreszcie, że nie mówię tylko o tym, co się dzieje w pościeli.

Sara sięgnęła po następną książkę.

– Naprawdę nie mam ochoty na tę rozmowę, mamo.

– Podejrzewam, że nikt inny poza mną nie odważyłby się powiedzieć ci prawdy prosto w oczy – syknęła Cathy. Przysiadła na brzegu tapczanu, jakby czekała, aż Sara się do niej odwróci. – Mężczyznom pokroju Jeffreya zależy tylko na jednym. – Sara otworzyła już usta, ale matka ciągnęła dalej: – Wszystko jest w porządku, dopóki dostają to, na czym im zależy.

– Mamo!

– Niektóre kobiety są zdolne uprawiać seks bez miłości.

– Świetnie to wiem.

– Mówię zupełnie poważnie, skarbie. Więc lepiej mnie posłuchaj. Otóż ty nie należysz do tego rodzaju kobiet. – Czułym ruchem pogłaskała ją po głowie. – Nie jesteś dziewczyną stworzoną do przelotnych romansów. Nigdy nie miałaś ku temu predyspozycji.

– Skąd o tym wiesz?

– Miałaś jak dotąd tylko dwóch chłopaków. A ile dziewcząt miał Jeffrey? Z iloma kobietami sypiał?

– Pewnie trochę by się ich nazbierało.

– Ty zaś jesteś tylko jedną z pozycji w jego spisie. Właśnie dlatego ojciec tak bardzo się na ciebie wścieka…

– Naprawdę nie sądzicie, że warto byłoby przynajmniej pobieżnie go poznać, nim zaczniecie wyciągać takie daleko idące wnioski? – wycedziła Sara, całkiem zapominając, że Jeffrey lada chwila po nią przyjedzie.

Kiedy to do niej dotarło, pospiesznie zerknęła na budzik. Mniej więcej za dziesięć minut matka miała się osobiście przekonać, że Sara ani trochę się nie myliła. Jeśli nawet taka Jill-June Mallard była w stanie tak szybko go rozszyfrować, to Cathy Linton z pewnością wystarczy jeden rzut oka zaraz po wejściu Jeffreya do pokoju.

– Naprawdę nie jesteś dziewczyną stworzoną do przelotnych romansów, kochanie – powtórzyła matka.

– Może teraz już jestem? Może stałam się do tego zdolna podczas pobytu w Atlancie?

– No cóż… – Cathy zdjęła ze stosu górę od jedwabnej piżamy, żeby ją złożyć, i zmarszczyła brwi. – Przecież to jest za delikatne, żeby prać w pralce. Gdybyś prała tę piżamę ręcznie i suszyła rozciągniętą na wieszaku, nie zniszczyłaby się aż tak bardzo.

Sara uśmiechnęła się z przekąsem.

– Wcale nie jest zniszczona.

Cathy uniosła wysoko brwi i jeszcze raz popatrzyła uważnie na piżamę, po czym zapytała ostrożnie:

– Z iloma mężczyznami byłaś do tej pory? Sara spojrzała na zegarek i szepnęła:

– Proszę…

Ale matka to zignorowała.

– Wiem, że byłaś ze Steve’em Mannem. Dobry Boże, całe miasto się o tym dowiedziało, gdy Mac Anders przyłapał was na tyłach baru.

Sara spuściła głowę i wbiła wzrok w podłogę, mając nadzieję, że w zakłopotaniu nie spiecze od razu raka.

– Potem był Mason James – ciągnęła Cathy.

– Mamo!

– To dwóch.

– Zapomniałaś o tym ostatnim – wypaliła odruchowo Sara, czego natychmiast pożałowała, ujrzawszy wydęte wargi i zmarszczone czoło matki.

Cathy zaczęła składać spodnie od piżamy i zapytała półgłosem:

– Czy mówiłaś już Jeffreyowi, że zostałaś zgwałcona?

– Jakoś do tej pory nie było ku temu okazji – odparła równie cicho, starając się zapanować nad drżącym głosem.

– Więc co mu powiesz, gdy zapyta, dlaczego przeniosłaś się z Atlanty?

– Nic. – Sara pomyślała z wdzięcznością, że na pewno nie będzie się dopytywał o takie szczegóły.

Cathy wygładziła jeszcze obie części piżamy i zaczęła się rozglądać za następnymi rzeczami do spakowania, ale na tapczanie niczego więcej nie było. Poskładała na nowo wszystkie ubrania.

– Nigdy nie powinnaś się wstydzić tego, co cię spotkało.

Sara obojętnie wzruszyła ramionami, spoglądając na otwartą walizkę. W gruncie rzeczy nigdy się tego nie wstydziła, miała tylko dość protekcjonalnego traktowania, zwłaszcza ze strony matki. Była w stanie znieść zaciekawione spojrzenia czy nagłe zamilknięcia tej garstki °sób, które znały prawdziwą przyczynę jej powrotu do rodzinnego domu, ale napięte stosunki z matką spadały na jej barki nieznośnym brzemieniem.

Zaczęła wkładać przygotowane rzeczy do walizki.

– Powiem mu, gdy nadejdzie odpowiednia pora. Jeśli w ogóle nadejdzie. – Jeszcze raz wzruszyła ramionami. – Może nigdy nie będę musiała do tego wracać.

– Trudno stworzyć trwały związek, jeśli bazuje on na takich sekretach.

– Nie robię z tego żadnej tajemnicy – wycedziła. – To po prostu moja prywatna sprawa, coś, co mi się przydarzyło, i tyle. Mam też dość… – urwała, gdyż rozmowa z matką na temat gwałtu była zdecydowanie ponad jej siły. – Czy możesz mi podać ten bawełniany top?

Cathy obrzuciła krytycznym wzrokiem krótką bawełnianą bluzeczkę, zanim ją podała.

– Widziałam zbyt wiele kobiet, które z uporem walczą, by dojść do tego etapu, na którym teraz jesteś, a później w jednej chwili wszystko zaprzepaszczają dla jakiegoś mężczyzny, który rzuca je zaledwie po paru latach wspólnego pożycia.

– Na pewno nie zamierzam rezygnować ze swojej kariery dla Jeffreya. – Sara zaśmiała się krótko. – I nic też nie wskazuje na to, bym niespodziewanie zaszła w ciążę i musiała przemienić się w kurę domową, żeby wychowywać dzieci.

Cathy skwitowała tę złośliwą uwagę kolejnym zmarszczeniem brwi.

– Nie o to mi chodzi, Saro.

– A więc o co? Cóż cię tak naprawdę niepokoi? Myślisz, że jakikolwiek mężczyzna może mi zrobić coś jeszcze gorszego niż to, co już się stało?

Matka spuściła wzrok. Nigdy nie płakała, potrafiła jednak godzinami trwać w tak uporczywym milczeniu, że Sarze błyskawicznie miękło serce.

Przysiadła na brzegu tapczanu obok matki.

– Przepraszam – powiedziała, nie mogąc się jednocześnie uwolnić od myśli, że chyba jeszcze nigdy to słowo nie przeszło jej przez gardło z takim trudem. W głębi ducha czuła się jednak winna temu, że sprowadziła ból i cierpienie na skądinąd niemal doskonałą rodzinę, i nieraz rozmyślała, czy nie byłoby lepiej wyjechać gdzieś daleko, by wszystkie rany same się zabliźniły.

– Nie chcę, żebyś rezygnowała z własnych ambicji. Sara aż wstrzymała na chwilę oddech. Matka jeszcze nigdy nie wypowiadała się tak otwarcie o swoich obawach. Ale przecież i Sara wiedziała z własnego doświadczenia, jak łatwo popada się w rezygnację. Po gwałcie potrafiła tylko leżeć całymi dniami w łóżku i zalewać się łzami. Nie chciała już być lekarką, gwoli ścisłości nie chciała też być siostrą i córką. Przez dwa miesiące Cathy próbowała ją pocieszać i uspokajać, zanim brutalnie zwlokła ją z tapczanu. Jak czyniła to setki razy w jej dzieciństwie, zawiozła ją do dziecięcej przychodni, gdzie tym razem doktor Barney bezbłędnie znalazł dla niej skuteczne lekarstwo i zatrudnił ją na pełnym etacie. Rok później objęła drugie stanowisko koronera okręgowego, żeby mieć lepszą pozycję wyjściową do przejęcia całej praktyki starego doktora Barneya. Przez ostatnie dwa i pół roku wytężoną pracą odbudowywała swoje życie osobiste w rodzinnym miasteczku, dlatego teraz Cathy była tak przerażona perspektywą utraty wszystkiego z powodu romansu z Jeffreyem.

Sara wstała i podeszła do bieliźniarki.

12
{"b":"97179","o":1}