Ach, ta Maggi, ach ta Diana! Żeby nareszcie zajęły się sobą. Obserwowanie lesbijek mogłoby go trochę rozbawić.
Dusza ciągnęła go do Niemiec. Jeszcze w Sztokholmie zdobył z dużą satysfakcją Erikę Studder. “Płomiennowłosa Walkiria Ruchu", jak określały ją niektóre popołudniówki, wzięła go swym temperamentem i ekstremizmem. W toalecie Gmachu Kongresowego połączył ich gwałtowny tajfun, dwa razy bardziej ostry niż wystąpienie Niemki na sali. Toteż Groner chętnie ponownie znalazłby się w takim oku cyklonu. A pokój w hotelu Lenz w Kolonii czekał…
– Dość mała – rzekł do Diany, mozolnie pracującej w południowej części łóżka. I ty też – zostaw moje ucho! – zwrócił się do Maggi.
– Będę musiał na parę dni wyjechać. Ale sądzę, że jakoś poradzicie sobie beze mnie.
W jaki sposób na zapuszczonej farmie posiadano podsłuch i podgląd Ośrodka Complex 50 jak i samego dowództwa NASA, pozostanie tajemnicą Silvestriego, który zresztą przed laty był jednym z twórców komputerowego systemu Space Centrum.
W każdym razie dzięki temu ze słuchawkami w uszach, przed monitorami dostarczającymi bezpośrednio obrazy z Bazy Przygotowań, Silvestri i Dass mogli spędzać kolejną dobę trenując ruchy, gesty i sposób ekspresji swych pierwowzorów. Problem imitowania głosu postanowiono rozwiązać dość prymitywnie, podczas startu miało dojść do defektu przekaźnika dźwiękowego w kabinie i przez pierwsze decydujące godziny łączność miała dokonywać się wyłącznie za pomocą obrazu i kosmotelexu.
Laboratorium California stwarzało dla ekipy Denninghama dodatkowe szansę z jeszcze jednego powodu. Zgodnie z planami Obrony Strategicznej, planującej prom jako Wariantowe Centrum Dowodzenia, na jego pokładzie znajdowało się urządzenie wykrywające, analizujące i rejestrujące punkty wyposażone w broń nuklearną. Tak w wodzie, na ziemi, jak i w powietrzu. Wraz z przygotowanym planem rozmieszczenia elektrowni, reaktorów i magazynów, mogło dawać posiadaczom emitora pełną bieżącą informację o celach przeznaczonych dla wiązek promieni kappa. I to bez wyjątku.
– Całe ryzyko tej fazy operacji – stwierdził w którejś z rozmów Denningham – polega na możliwości przedwczesnego wykrycia. Prom okrąża co godzina kulę ziemską, a pole rażenia emitora przesuwa się pasem przypominającym szeroki bandaż. Biorąc pod uwagę przewidywaną trajektorię lotu, w ciągu czterech godzin praktycznie cały glob znajdzie się w zasięgu naszego ostrzału. W te cztery godziny nasze dzieło musi zostać zakończone.
– A jeżeli wcześniej ktoś zorientuje się, że sprawcą awarii jest California? Przecież nasze bombardowanie wyłączy wszystkie atomowe elektrownie, reaktory, silniki łodzi podwodnych i lodołamaczy? – pyta David.
– Po pierwsze – schemat bombardowania zostanie tak opracowany, że nieprędko da się zauważyć jakąkolwiek prawidłowość. W każdym razie ruch emitora w niczym nie będzie przypominał pracy odkurzacza. A przeciwnie, strzały będą uderzały najpierw w punkty peryferyjne dla obszaru aktualnie znajdującego się w jego zasięgu; po drugie – symultanicznie, w kilkunastu punktach, ruszą grupy dywersyjne Ziu-Donga atakując obiekty atomowe i wysadzając w powietrze linie przesyłowe. Po trzecie wreszcie wyłączenie już kilku elektrowni atomowych, a co mówić o wszystkich, spowoduje globalne spięcie. Świat zostanie sparaliżowany monstrualną awarią energetyczną. Powstanie nieprawdopodobny bałagan, co powinno wystarczyć na dokończenie dzieła…
– Wszystko wspaniale – kiwa głową Dass. – Ale jak mamy opanować prom kosmiczny nie wzbudzając niczyich podejrzeń i jak wprowadzić na jego pokład emitor?
– To drugie zostało już załatwione – uśmiecha się Burt. – Jak wiecie, od pewnego czasu NASA realizuje również prywatne zamówienia. Toteż kiedy pewna nieposzlakowanej opinii firma zamówiła wyekspediowanie w kosmos niewielkiego próbnika z aparaturą pomiarową – rozmowa ograniczyła się jedynie do ustalenia ceny.
– Ale przecież są kontrole! Nikt nie wpuści na prom aparatury bez dokładnego jej zbadania.
– Owszem – tym razem włącza się Silvestri – ale ludzi można przekupić, a maszyny oszukać, Did. Zdaje się, że podczas drogi na Falklandy i dalej byłeś w zbyt marnym stanie, aby zaprzyjaźnić się z mym asystentem Lee Graniem. To wspaniały chłopak. Dzięki rekomendacji paru moich przyjaciół od dwóch miesięcy pracuje już w ośrodku kontroli lotów. Nie muszę chyba dodawać, że jeśli chodzi o ujarzmianie obwodów umie wszystko to samo co ja, a przy okazji – jest dużo sprawniejszy fizycznie. Emitor wraz z pojemnikiem znajduje się już wewnątrz luku bagażowego Californii…
Brzmi to krzepiąco. Świeżo upieczony Irlandczyk może spokojnie trenować mimikę twarzy i, obserwując na wideo sceny rodzinne państwa O'Neal, zastanawiać się, jak przeprowadzi z kosmosu pierwszą łączność z piękną, zakochaną w mężu Irlandką.