Литмир - Электронная Библиотека

– Zdążyłem, Wilek – odezwał się Popielski do jegomościa, ocierając wierzchem dłoni krew z twarzy – unieruchomić go i związać! Ale już nie zdążyłem uratować Bójki…

13

STERNBACHÓWNA, LUDWIKA: Świadek oskarżenia na ławie oskarżonych. Sprawa hrabiego Bekierskiego, (w:) Kryza, Ignacy (red.): Wstać, sąd idzie! Wybór reportaży sądowych z dwudziestolecia międzywojennego, Warszawa: Czytelnik, 1974, s. 182-189.

Sprawa ta była jedną z najbardziej niezwykłych, z jakimi się spotkałam w czasie licznych bytności reporterskich we lwowskim Sądzie Okręgowym. Wielkie zainteresowanie prasy sprawiło, że stała się najgłośniejszym i najżywiej omawianym w Polsce procesem początków lat trzydziestych. Pamięć o niej została przytłumiona jednak bardzo szybko przez słynną sprawę Rity Gorgonowej. Oto dramatispersonae [73]: 42-letni hrabia Józef Bekierski, właściciel ziemski dóbr stratyńskich (powiat rohatyński, województwo stanisławowskie), oraz 44-letni doktór Edward Popielski, były policjant, w czasie procesu prywatny detektyw.

A oto fakty.

17 czerwca 1930 roku jest we Lwowie wyjątkowo upalny. Wieczór nie przynosi żadnej odczuwalnej ochłody. Aspirant Wilhelm Zaremba z Urzędu Śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji we Lwowie zmęczony popołudniowym dyżurem spożywa wraz z rodziną kolację, gdy nagle dzwoni telefon. Jego były kolega z Urzędu Śledczego, prywatny detektyw Edward Popielski, oznajmia, iż pod adresem ulica Zadwórzańska 25 znalazł ciało niejakiego doktora Leona Bójki, matematyka i wynalazcy. Wszystko wskazuje na to, iż Bójko został zamordowany. Wilhelm Zaremba telefonicznie wydaje rozkaz dwóm dyżurnym policjantom z komisariatu VI, by natychmiast udali się pod wskazany adres. Sam wsiada do samochodu i przybywa tam prawie jednocześnie z mundurowymi. Wchodzą do mieszkania, gdzie detektyw Popielski już przebywa od dwóch kwadransów. Pokazuje im przerażający widok. W pokoju sypialnym stoi wiadro wypełnione olejem pędnym, a w nim głową w dół tkwi zawieszone u sufitu ludzkie ciało. Pod wiadrem leży skrępowany sznurem hrabia Józef Bekierski. Jego ręce i ubranie powalane są olejem pędnym. Popielski oznajmia policjantom, że cichaczem dostał się do mieszkania i zastał w nim hrabiego oraz topielca. Twierdzi, że unieruchomił domniemanego sprawcę, zatelefonował następnie do Zaremby z budki telefonicznej przy politechnice, wrócił do mieszkania Bójki i czekał na pojawienie się stróżów prawa.

Godzinę później topielec znajduje się już na stole sekcyjnym w prosektorium. Tam detektyw Popielski oficjalnie potwierdza tożsamość zmarłego. Był nim matematyk i wynalazca doktór Leon Bójko, z którym kilka dni wcześniej detektyw rozmawiał w związku ze zleceniem policyjnym, jakie realizował jako biegły filolog i znawca języków starożytnych. Bójko był w mniemaniu Popielskiego podejrzany o dokonanie podwójnego morderstwa na wróżce Lubię Bajdykowej i prostytutce Lii Kochównie.

Autopsja, którą przeprowadził sławny na cały kraj medyk sądowy doktór Iwan Pidhirny, potwierdziła, że zgon Bójki nastąpił wskutek „utonięcia w dieslowskim oleju pędnym. Godzina zgonu była wręcz niemożliwa do ustalenia z powodu piorunującego rozkładu zwłok. Putrefactio fulminans [74] nastąpiła w bardzo wysokiej temperaturze, w mansardzie nie wietrzonej i szczelnie zamkniętej, położonej bezpośrednio pod blaszanym dachem, poddanym silnemu nasłonecznieniu w letniej porze”.

Przesłuchanie hrabiego Bekierskiego po zatrzymaniu szybko ujawniło motyw zabójstwa, do którego przesłuchiwany z całym zdecydowaniem się nie przyznawał. Motywem tym mogła być zemsta na Leonie Bójce za ujawnienie tajemnicy rodzinnej, dla przesłuchiwanego Bekierskiego z powodów politycznych, o których poniżej, bardzo bolesnej. Otóż dzień wcześniej, 16 lipca 1930 roku, ukazał się w wieczornym dodatku do lwowskiego bulwarowego dziennika „Wiek Nowy” artykuł Władysława Matusza, w którym ów dziennikarz, powołując się na list otrzymany od Leona Bójki, ujawnia całemu światu, że matka hrabiego Józefa Bekierskiego jest Żydówką i nazywała się niegdyś Chaja Lejbach. Sędzia śledczy Stanisław Chciuk artykuł ów dołącza do akt jako dowód na istnienie motywu, po czym wydaje nakaz aresztowania Józefa Bekierskiego pod zarzutem zamordowania Leona Bójki z mściwej motywacji.

Czytelnik mógłby teraz przetrzeć oczy ze zdumienia i zapytać: A cóż to za osobliwy motyw? Owszem, trzeba z ubolewaniem przyznać, że barbarzyński pogląd antysemityzmu występuje w naszym życiu społecznym, ale czy jest on na tyle silny, by człowiek zdemaskowany jako Żyd czy semi-Żyd był na tyle rozwścieczony, by zabić swojego demaskatora? Zwykły człowiek nie jest do tego zdolny – odpowiem mojemu hipotetycznemu dociekliwemu Czytelnikowi. – Zwykłemu człowiekowi takie pochodzenie może być całkiem obojętnym. Natomiast działaczowi politycznemu starającemu się o nominację na kandydata do sejmu z listy Stronnictwa Narodowego (a hrabia Józef Bekierski kimś takim właśnie był!) nagle ujawnione żydowskie pochodzenie może doszczętnie złamać karierę!

Oto dwie istotne informacje biograficzne, które rzucą nieco światła na poglądy Bekierskiego, których nie waham się określić mianem skrajnego szowinizmu i zoologicznego antysemityzmu. W roku 1907 w kółku literackim polskich studentów uniwersytetu w Kazaniu hrabia wygłosił referat, w którym uzasadniał, że wszelkie dążenia niepodległościowe Polaków są sterowane z zewnątrz przez Żydów i masonów. Jako z góry skazane na porażkę, miały rzekomo sprowokować mocarstwa zaborcze do zastosowania wobec Polaków skrajnego terroru i najprzykrzejszych represji. Zasadą polityki polskiej – wywodził prelegent – winno być zatem zlikwidowanie wpływów żydowskich, rezygnacja z aspiracyj niepodległościowych i święty wieczny sojusz z Rosją połączony z szeroką autonomią. Ten pierwszy postulat – zalecał Bekierski – można zrealizować poprzez zamknięcie wszystkich Żydów poddanych cara w specjalnych obozach czy też na wydzielonych terytoriach. Referat ten został opublikowany w numerze XVIII pisma „Kazanskij Litieraturnyj Wiestnik”.

Swojego antysemityzmu Bekierski najokrutniej dowiódł nie tylko słowem, ale i czynem. W marcu roku 1915 jako carski oficer nadzorował pogrom Żydów w Lubaczowie, co było połączone – rzecz wyjątkowo odrażająca – z kilkoma gwałtami zbiorowymi, jakich dokonano na dwóch żydowskich kobietach i czterech dziewczynkach. Za ten czyn został on wyrokiem sądu wojennego – obradującego pod przewodnictwem dowódcy III Armii generała Radka Dimitrijewa – przeniesiony do garnizonu karnego na Kaukazie.

A teraz powróćmy do procesu. Rozpoczął się on dopiero 25 maja 1931 roku, prawie rok po aresztowaniu oskarżonego. Ta zwłoka spowodowana była ciężką chorobą serca Józefa Bekierskiego, co uniemożliwiło mu przebywanie w areszcie śledczym. Zamiast w tym ponurym miejscu oskarżony spędzał swe dnie (oczywista pod nadzorem policyjnym) w luksusowym pomieszkaniu w prywatnym zakładzie doktora Karola Isakowicza.

Proces rozpoczął się zaprzysiężeniem ławy przysięgłych, a następnie głos zabrał prokurator Włodzimierz Szumiło. Ten krótko przedstawił oskarżenie, po czym do akcji przystąpił obrońca, mecenas Wacław Bechtold-Smorawiński. Jego cała aktywność koncentrowała się na podważeniu zeznań głównego świadka oskarżenia, jakim był Edward Popielski. Sławny adwokat wygłosił jedną z najbłyskotliwszych mów wstępnych, jakie słyszałam. Opierała się na paradoksie, którego nie powstydziłby się Demostenes czy Cyceron.

„Mój klient, Wysoki Sądzie – perorował, wpatrując się w przewodniczącego jasnymi oczami – jest karierowiczem, który własną matkę ukrył był przed oczyma świata, by swym żydowskiem pochodzeniem nie pokrzyżowała mu planów i aspiracyj. Jest człowiekiem, który uległ wojennemu zepsuciu, jak wielu z tych, którzy na co dzień obcowali ze śmiercią. Nie jest człowiekiem kryształowym, 0 nie! Ale to nie on zamordował Leona Bójkę, a wszak sprawa, która się toczy przed tym niezawisłym trybunałem, dotyczy właśnie tej śmierci. Mój znakomity kolega, prokurator Szumyło, będzie usiłował pokazać mojego klienta jako zdrajcę i degenerata. Ale nie sądzi się go tutaj pod łatwymi zresztą do obalenia zarzutami zdrady 1 sprzeniewierzenia się dobrym obyczajom! Przedmiotem badań tego niezawisłego sądu oraz ławy przysięgłych jest bowiem mord, jakiego dokonano na Leonie Bójce! Twierdzę z całą mocą, że mój klient tego mordu nie dokonał, lecz został w całą sprawę bezlitośnie i naumyślnie wmieszany!”

вернуться

[73] Osoby dramatu.

вернуться

[74] Proces gnilny błyskawiczny.

48
{"b":"269467","o":1}