Литмир - Электронная Библиотека

– Róbcie, jak wam powiedziałem – rozkazał im łagodnie. – Zacznijcie działać na mój sposób, a ja pomogę wam osiągnąć spokój i dobrobyt.

Jego słowa powitał niemal ogłuszający ryk. Młody pirat spuścił skromnie oczy i przyjrzał się uśmiechniętej małej twarzy nad nadgarstku.

Zabawa trwała jeszcze długo, całą noc i następny ranek. Zanim się skończyła, większość starych i nowych mieszkańców Krzywego zataczała się od kwaśnego wina, a żołądek Kennita przewracał się na samą myśl o trunku. Sorcorowi udało się zamienić z kapitanem kilka słów. Błagał Kennita o wybaczenie, że w niego zwątpił, a później przyznał, iż uważał go za człowieka pozbawionego serca i zimnego jak wąż. Młody pirat nawet nie musiał pytać, co zmieniło opinię starego mata. Słyszał już od wielu osób, jak poruszyła jego marynarzy i byłych niewolników informacja, że Kennit – znany jako jeden z najtwardszych kapitanów Wysp Pirackich – uronił łzę na widok ich niedoli w ładowni. Wybawił ich, płakał z ich powodu, a następnie ofiarował im nie tylko wolność, ale także dawno utracone rodziny.

Zbyt późno młody pirat zdał sobie sprawę z faktu, że wcale nie musiał dawać im także statku, ale co się stało, to się nie odstanie. A połowa zdobytych przez nich łupów bez wysiłku trafi do jego sakiewki. To był niezły początek. Naprawdę niezły.

* * *

– Chciałam go tylko zobaczyć jeszcze raz, zanim wypłyniecie. Moja matka również. – Kiedy Keffria wypowiedziała te słowa, pospiesznie podniosła filiżankę z herbatą i upiła łyk. Próbowała przybrać nonszalancką minę, jak gdyby prosiła męża o jakiś drobiazg, a nie o spotkanie z synem, które miało dla niej ogromne znaczenie.

Kyle Haven wytarł usta w serwetkę, po czym odłożył ją na stół.

– Wiem, moja droga. Wiem, że musi być ci trudno. Nie widziałaś go od tylu lat, a teraz znowu zabiorę go daleko. Musisz pamiętać, że z tej podróży przywiozę ci zdrowego, młodego człowieka, syna, z którego będziesz dumna. W tej chwili chłopak jeszcze niewiele rozumie. Praca, której się uczy, jest twarda, toteż Wintrow wydaje się zniechęcony. Nie wątpię, że każdej nocy boli go całe ciało. – Mężczyzna podniósł filiżankę, spojrzał w nią z ukosa i odstawił. – Dolej mi herbaty. Jeśli przed naszym wypłynięciem przywiozę go do domu, do mamy i babci, uzna, że wolno mu się przed wami wypłakać i zmięknie. Zacznie skamlać i błagać, wy obie bardzo się zaniepokoicie, a później chłopak będzie się musiał przyzwyczajać od nowa. Nie, Keffrio, zaufaj mi w tej sprawie. Spotkanie nie przyniosłoby nic dobrego ani jemu, ani tobie. Ani twojej matce, która i tak przeżywa trudny okres po śmierci Ephrona. Nie pogarszajmy jej złego samopoczucia.

Keffria szybko pochyliła się do przodu i uzupełniła herbatę w mężowskiej filiżance. Kiedy przyłączył się do niej przy stoliku śniadaniowym, była bardzo zadowolona i przeświadczona, że zdoła wybłagać tę łaskę. Wydawało jej się, że od ich ostatniej rozmowy minęła wieczność. W ostatnich dniach Kyle wracał wieczorem wyczerpany i od razu kładł się spać. Wstawał codziennie przed świtem i pospiesznie wracał na statek. Tego ranka ociągał się trochę dłużej w łóżku, więc w Keffrii zatliła się iskierka nadziei na krótką pogawędkę. A gdy mąż oświadczył jej, że wystarczy mu czasu na wspólne śniadanie z żoną, jej pewność wzrosła. Niestety, kiedy wspomniał o Wintrowie, zmartwiła się. Mówił tym wyniosłym tonem, który sprawiał, że nie potrafiła z nim dyskutować. Wiedziała, że dla świętego spokoju najlepiej porzucić płonne nadzieje.

Minęły już ponad dwa tygodnie od dnia, w którym Kyle odesłał jej syna na statek. W tym okresie sam z siebie ani razu nie wspomniał o chłopcu, a na pytania żony odpowiadał monosylabami. Czuła się prawie tak samo, jak wówczas, gdy Wintrow odjechał do klasztoru. Niepokoiła się wtedy, ponieważ nie wiedziała, jakie chłopiec prowadzi życie. Nie miała nawet pojęcia, o co powinna się martwić. A jednak zarówno wówczas, jak i teraz martwiła się, ilekroć tylko jej umysł nie skupiał się na przepełnionej bólem milczącej matce lub na Althei, o której losie nie miała żadnych wiadomości. Pocieszyła się, że przynajmniej zna miejsce pobytu syna. A Kyle jest przecież jego ojcem. Na pewno nie pozwoli, by chłopcu stała się krzywda, a gdyby istniał jakiś prawdziwy powód do troski, powiedziałby o tym żonie. Bez wątpienia jej mąż miał co do chłopca rację. Może rzeczywiście Wintrow potrzebował twardej ręki. Wszak Keffria niewiele wiedziała o młodzieńcach w jego wieku. Dla uspokojenia głęboko zaczerpnęła oddechu i zdecydowanie poruszyła następny temat, który ją niepokoił. – Czy ty… – Zawahała się. – Czy Althea zjawiła się przy statku?

Kyle zmarszczył brwi.

– Nie od tamtego dnia, kiedy ten głupi Torg ją przegonił. Wydałem pewne rozkazy, ale nigdy nie kazałem mu jej odpędzać. Szczerze żałuję, że mój oficer mnie wtedy nie wezwał. Natychmiast odprowadziłbym tę młodą kobietę do domu, gdzie jej miejsce. – Słysząc jego ton, Keffria zrozumiała, że opinia Althei w tej sprawie nie ma najmniejszego znaczenia.

Mimo iż poza nimi w pokoju była tylko służąca, Keffria ściszyła głos.

– Nie przyszła się spotkać z mamą. Wiem, bo pytałam. Moja siostra w ogóle nie pojawiła się w domu. Kyle'u, gdzie ona może być? W nocy śnią mi się koszmary. Boję się, że Altheę zamordowano albo przydarzyło jej się coś strasznego. Którejś nocy przyszła mi do głowy pewna myśl… Czy ta dziewczyna zdołałaby się zakraść na pokład “Vivacii"? Zawsze łączyła ją ze statkiem taka silna więź. Sądzę, że starczyłoby jej uporu, by niepostrzeżenie dostać się na pokład i ukryć się tam do czasu wypłynięcia. Powrót byłby trudny, a potem…

– Nie ma jej na statku – odrzekł krótko Kyle. Jego pewność rozwiała podejrzenia Keffrii, a ona sama poczuła się jak mała, bezmyślna kobietka. – Prawdopodobnie zatrzymała się gdzieś w mieście. Wróci do domu, jak tylko skończy jej się gotówka. Kiedy przyjdzie, bądź dla niej surowa. Nie kręć się wokół niej i nie mów jej, że się o nią martwiłaś. Ale też nie besztaj dziewczyny jak rozzłoszczona kwoka, bo cię zignoruje. Musisz z nią postępować twardo. Nie dawaj ani grosza, póki nie zacznie się odpowiednio zachowywać, a i później trzymaj ją krótko. – Sięgnął przez stół i wziął delikatnie dłoń żony w swoją rękę. Jego dotyk pozostawał w sprzeczności ze stanowczym tonem. – Mogę ci zaufać w tej sprawie? Zrobisz to, co dla Althei jest najmądrzejsze i najlepsze?

– Nie będzie mi łatwo… – Keffria zawahała się. – Althea przyzwyczaiła się chodzić własnymi drogami. A matka…

– Wiem. Twoja matka zawsze wszystko wie najlepiej. Jednak obecnie nie możemy się kierować jej zdaniem. Zresztą powinnaś jej wyjaśnić, że straci młodszą córkę, jeśli ustąpi i pozwoli jej iść własną głupią drogą. Aby zatrzymać twoją siostrę, trzeba ją zmusić, by wróciła do domu i żyła przyzwoicie. Wiem, że poglądy twojej matki różnią się od moich, daj jej jednak trochę czasu, Keffrio. Daj im obu czas… Zobaczysz, zrozumieją, że mamy rację i przyjdą nam podziękować. A któż to?

Oboje odwrócili się, słysząc stukanie. Po chwili otworzyły się drzwi i do pokoju zajrzała Malta.

– Mogę wejść? – spytała nieśmiało.

– Rozmawiam z twoją matką – oznajmił Kyle uważając, że udziela swej córce jasnej odpowiedzi na jej pytanie. Nie patrząc już na dziewczynkę, odwrócił się do żony. – Przejrzałem rachunki związane z naszymi dobrami na północy. Dzierżawcy farmy “Ingleby” od trzech lat nie zapłacili pełnego czynszu. Powinni się wyprowadzić albo trzeba sprzedać farmę. Jedno z dwojga.

Keffria podniosła filiżankę z herbatą, trzymając ją w obu rękach. Czasami, kiedy zamierzała się sprzeciwić mężowi, denerwowała się i drżały jej ręce. Kyle'owi to się nie podobało.

– Farma Ingleby należy do matki, Kyle'u. Stanowiła część jej ślubnego wiana. Dzierżawcy kiedyś bardzo dobrze sobie radzili i mama obiecała Tetnie, że ją zabezpieczy, zatem…

Kyle postawił filiżankę tak mocnym ruchem, że herbata wylała się na biały obrus. Westchnął z irytacją.

82
{"b":"108284","o":1}