Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Przypomniała sobie, że czeka na nią praca. Sprawa, którą musiała zamknąć, i mała rosyjska ruletka z jej kartami kredytowymi. Może weźmie długą gorącą kąpiel i pozwoli sobie na moment odprężenia przed porannym spotkaniem z prokuratorem. Zostawiła kota nad miską z mięsem i poszła do łazienki. Instynkt przytępiony po długim dniu pracy i osobistych rozterek ostrzegł ją o sekundę za późno.

Mechanicznie sięgnęła po broń, zanim jeszcze dostrzegła jakiś ruch, ale opuściła ją, kiedy zobaczyła długą lufę rewolweru.

Colt, pomyślała, czterdziestka piątka. Broń, którą zdobywano Dziki Zachód, sześciostrzałowa.

– To nie pomoże twojemu szefowi, Rockman.

– Nie masz racji. – Wyszedł zza drzwi, trzymając rewolwer wycelowany w jej serce. – Wyjmij powoli broń, pani porucznik, i rzuć ją.

Patrzyła mu w oczy. Laser był szybki, ale nie szybszy od odbezpieczonej czterdziestki piątki. Gdyby do niej strzelił z tej odległości, rana byłaby paskudna. Rzuciła broń.

– Kopnij to do mnie. A! – uśmiechnął się z zadowoleniem, kiedy zobaczył, jak sięga ręką do kieszeni. – I komunikator. Wolę, żeby to zostało między nami. Dobrze – powiedział, kiedy rzuciła urządzenie na podłogę.

– Niektórzy mogą uważać, że twoja lojalność w stosunku do senatora jest godna podziwu, Rockman. Ja uważam, że to głupota. Kłamać, aby zapewnić mu alibi, to jedno, ale terroryzowanie funkcjonariusza policji to już zupełnie co innego.

– Jesteś wyjątkowo inteligentną kobietą, pani porucznik. Mimo to popełniasz wyjątkowo głupie błędy. Lojalność nie ma tu nić do rzeczy. Wolałbym, żebyś zdjęła kurtkę.

Poruszała się wolno, nie spuszczając go z oczu. Zsunęła kurtkę z jednego ramienia i włączyła magnetofon w jednej z kieszeni.

– Rockman, jeżeli trzymanie mnie na muszce nie jest wynikiem lojalności wobec senatora DeBlassa, to dlaczego to robisz?

– Dla własnego bezpieczeństwa i czystej przyjemności. Czekałem na możliwość zabicia cię, pani porucznik, ale nie do końca wiedziałem, jak to zrobić.

– I jak zamierzasz to zrobić?

– A może byś usiadła? Na brzegu łóżka. Zdejmij buty i pogadamy sobie.

– Mam zdjąć buty?

– Gdybyś mogła. To daje mi pierwszą i, jak sądzę, ostatnią szansę przedyskutowania z tobą tego, czego udało mi się dokonać. Co z tymi butami?

Usiadła tak, by być jak najbliżej łącza.

– Współpracowałeś z DeBlassem cały czas, prawda?

– Chcesz go zrujnować. Mógł zostać prezydentem, a nawet przewodniczącym Światowej Federacji Narodów. Był na fali i mógł zasiąść nawet w Gabinecie Owalnym.

– Z tobą u boku.

– Oczywiście. I razem poprowadzilibyśmy kraj, a potem cały świat w nowym kierunku. We właściwym kierunku. Ku silnym zasadom moralnym i bezpieczeństwu.

Nie spieszyła się; zaczekała, aż but spadnie na podłogę, nim rozsznurowała drugi.

– Bezpieczeństwo… i pomogliby je zapewnić twoi starzy kumple z Siatki Bezpieczeństwa?

Uśmiechnął się surowo; oczy mu błyszczały.

– Tym krajem już za długo rządzili dyplomaci. Nasi generałowie dyskutują i negocjują, zamiast rozkazywać. Z moją pomocą DeBlass by to zmienił, ale ty uparłaś się, żeby go zniszczyć, a mnie razem z nim. Teraz nie mamy szans na prezydenturę.

– Jest mordercą, pedofilem…

– Mężem stanu – przerwał jej Rockman. – Nigdy nie wytoczysz mu procesu.

. – Będzie miał proces i zostanie skazany. Zabicie mnie nie zmieni tego.

– Nie, ale sprawa przeciwko niemu upadnie. Razem ze śmiercią obu stron. Widzisz, kiedy opuściłem go nie dalej niż dwie godziny temu, senator DeBlass był w swoim biurze we Wschodnim Waszyngtonie. Stałem przy nim, kiedy wybierał czterolufowe Magnum, kaliber pięćdziesiąt siedem, bardzo skuteczną broń. I widziałem, jak wkładał lufę do ust i umierał jak patriota.

– Jezu Chryste! – Ten obraz nią wstrząsnął. – Samobójstwo!

– Wojownik przebijający się własnym mieczem. – W głosie Rockmana zabrzmiał podziw. – Powiedziałem mu, że to jedyne rozwiązanie, i przyznał mi rację. Nigdy nie zniósłby upokorzenia. Kiedy znajdą jego ciało, a potem twoje, jego reputacja jeszcze raz zostanie uratowana. Zostanie dowiedzione, że umarł na wiele godzin przed tobą. Nie mógł cię zabić, a ponieważ sposób morderstwa będzie dokładnie taki sam, jak w innych przypadkach, i będą dwie następne ofiary, jak zapowiedziano, dowody przeciwko senatorowi nie będą miały żadnej wartości. Będę zrozpaczony. Będę grzmiał i potępiał – i zajmę jego miejsce.

– Tu nie chodzi o politykę! Niech cię szlag trafi! – Wstała z zaciśniętymi pięściami, by zadać mu cios. Całe szczęście, że nie użył broni, tylko powstrzymał Ewę ręką. Uderzona przekręciła się i upadła ciężko na nocny stolik. Stojąca na nim szklanka spadła i roztrzaskała się o podłogę.

– Wstawaj!

Jęknęła cicho. Czuła piekący ból w policzku, widziała jak przez mgłę. Dźwignęła się i odwróciła, uważając, by stać przodem do łącza, które uruchomiła ręcznie.

– Co ci to da, że mnie zabijesz, Rockman?

– Bardzo dużo. To ty prowadziłaś śledztwo. To ty spałaś z mężczyzną, który był pierwszym podejrzanym. Twoja reputacja i twoje motywy zostaną dokładnie zbadane po twojej śmierci. Dawanie kobiecie władzy jest zawsze błędem.

Otarła krew ż wargi.

– Nie lubisz kobiet, Rockman?

– Czasami się przydają, ale właściwie wszystkie są dziwkami. Może nie sprzedałaś swego ciała Roarke'owi, ale on cię kupił. Zamordowanie ciebie w gruncie rzeczy nie złamie wzorca, jaki ustaliłem.

– Ty ustaliłeś?

– Naprawdę myślałaś, że DeBlass potrafi tak dokładnie zaplanować i wykonać serię morderstw? – Poczekał, dopóki nie zobaczył, że zrozumiała. – Tak, zabił Sharon. W afekcie. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że rozważa taki pomysł. Potem wpadł w panikę.

– Byłeś tam. Byłeś z nim tej nocy, kiedy zabił Sharon.

– Czekałem na niego w samochodzie. Zawsze mu towarzyszyłem podczas jego schadzek z tą dziewczyną. Woziłem go, żebym tylko ja, człowiek, któremu ufał, był w to wciągnięty.

– Jego własna wnuczka. – Ewa nie śmiała się odwrócić, by nie zakłócić nagrania. – Czy to nie napawało cię wstrętem?

– Ona napawała mnie wstrętem, pani porucznik. Wykorzystywała jego słabość. Każdy człowiek może mieć jakąś słabostkę, ale ona wykorzystała ją, wyzyskała, potem zaczęła go straszyć. Kiedy zginęła, zrozumiałem, że stało się najlepiej, jak mogło. Poczekałaby, aż zostanie prezydentem, a potem wbiłaby mu nóż w plecy.

– Więc pomogłeś mu zatrzeć ślady.

– Oczywiście. – Rockman uniósł ramiona. – Cieszę się, że nadarzyła się nam okazja do rozmowy. To było dla mnie bardzo przykre, że nie mogłem się tym pochwalić. Jestem zachwycony, że mogę ci o tym opowiedzieć.

Ego, przypomniała sobie. Nie tylko inteligencja, lecz ego i próżność.

– Musiałeś szybko myśleć – zauważyła. – I myślałeś. Szybko i bezbłędnie.

– Tak. – Uśmiechnął się szeroko. – Zadzwonił przez samochodowe łącze i powiedział, żebym szybko przyszedł na górę. Był oszalały ze strachu. Gdybym go nie uspokoił, może by jej się udało go zniszczyć.

– Jeszcze ją obwiniasz?

– Była dziwką. Martwą dziwką. – Wzruszył ramionami, ale rewolwer ani drgnął w jego dłoniach. – Dałem senatorowi środek uspokajający i posprzątałem bałagan. Wytłumaczyłem mu, że trzeba uczynić z Sharon tylko część całości. Wykorzystać jej słabostki, jej patetyczny wybór zawodu. Spreparowanie dyskietek ochrony było niezwykle proste. Skłonności senatora do nagrywania własnych wyczynów seksualnych poddały mi pomysł wykorzystania tego jako części wzorca.

– Tak – powiedziała przez zdrętwiałe wargi. – To było mądre.

– Posprzątałem mieszkanie, wytarłem dokładnie broń. Ponieważ był na tyle rozsądny, by wziąć tę, która nie była zarejestrowana, pozostawiłem ją na miejscu zbrodni. Znowu ustalając wzorzec.

– Więc wykorzystałeś to – powiedziała cicho Ewa. – Wykorzystałeś jego, wykorzystałeś Sharon.

– Tylko głupcy marnują okazje. Był bardziej sobą, gdy to w końcu zostało załatwione – zadumał się Rockman. – Byłem w stanie wykonać resztę swego planu wykorzystując Simpsona do wywierania nacisku, przekazywania tajnych informacji. Źle się stało, że senator zapomniał o pamiętnikach Sharon i dopiero później mi o nich powiedział. Musiałem ryzykować powrót do jej mieszkania. Ale, jak oboje już wiemy, była wystarczająco mądra, by dobrze je ukryć.

66
{"b":"107140","o":1}