Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Dostałam kolejną dyskietkę. Przez otwór na listy razem z moją poranną pocztą; została wrzucona do skrzynki w centrum miasta w jakąś godzinę po popełnieniu morderstwa. Mój budynek jest pod obserwacją. Zorientował się i znalazł sposób, by wykiwać policję.

– Zawsze wie, który guzik przycisnąć. – Mira podała Ewie dyskietkę oraz wydruk portretu psychologicznego zabójcy. – Jest inteligentnym i dojrzałym mężczyzną, dostatecznie dojrzałym, by nie ulegać impulsom. Nie brakuje mu pieniędzy ani wyobraźni. Rzadko okazuje emocje, rzadko też ich doznaje. Jest inteligentny i – jak powiedziałaś – próżny.

– Dziękuję, że tak szybko pani to dla mnie przygotowała.

– Ewo – powiedziała Mira, zanim Ewa zdążyła wstać. - Jeszcze drobne uzupełnienie. Chodzi o broń, którą pozostawiono na miejscu ostatniego morderstwa. Człowiek, który popełnił te zbrodnie, nie zrobiłby tak głupiego błędu. Nie zostawiłby broni, wiedząc, że bez trudu będzie można ustalić tożsamość jej właściciela. Diagnoza psychologiczna odrzuciła to z prawdopodobieństwem dziewięćdziesiąt trzy przecinek cztery procent.

– Była tam – matowym głosem odparła Ewa. – Sama włożyłam ją do torebki.

– Jestem pewna, że chciał, abyś to zrobiła. Możliwe, iż znajduje przyjemność we wciąganiu jeszcze kogoś w to bagno, w utrudnianiu śledztwa. I możliwe, że wybrał właśnie tę osobę, by cię zdenerwować, rozproszyć twoją uwagę, a nawet cię zranić. Zawarłam te uwagi w opisie jego sylwetki. Ze swej strony chciałabym ci powiedzieć, że martwię się tym, iż tak bardzo się tobą interesuje.

– Wkrótce on będzie się piekielnie martwił tym, że ja się nim interesuję. Dziękuję, pani doktor.

Ewa poszła prosto do gabinetu Whitneya, by dostarczyć mu portret psychologiczny zabójcy. Jeśli będzie miała szczęście, Feeney potwierdzi jej podejrzenia co do sposobu kupna i dostarczenia broni.

Jeśli miała rację, a musiała wierzyć, że ją ma, to siła argumentów Miry oczyści Roarke'a z zarzutów.

Ze sposobu, w jaki Roarke patrzył na nią – przez nią – podczas ich ostatniego połączenia, wiedziała, że jej sprawy służbowe zniszczyły więź, jaka zaczynała się między nimi tworzyć.

Nabrała co do tego jeszcze większej pewności, gdy w gabinecie szefa zastała Roarke'a.

Musiał skorzystać z prywatnego środka transportu. W przeciwnym razie nie wróciłby tak szybko. Skinął jej tylko głową i nie odezwał się ani słowem, gdy przeszła przez pokój, by oddać Whitneyowi dyskietkę oraz raport.

– Portret psychologiczny zabójcy opracowany przez doktor Mirę.

– Dziękuję, pani porucznik. – Podniósł oczy na Roarke'a. – Porucznik Dallas zaprowadzi pana do pokoju przesłuchań. Doceniamy pańską współpracę.

Nadal się nie odzywając, wstał i poczekał, aż Ewa podejdzie do drzwi.

– Twój adwokat może być przy tym obecny – zaczęła, gdy wezwał windę.

– Zdaję sobie z tego sprawę. Czy jestem oskarżony o popełnienie jakiejś zbrodni, pani porucznik?

– Nie. – Przeklinając go w duchu, weszła do kabiny i poprosiła o Strefę B. – To standardowa procedura. – Jego milczenie trwało tak długo, że miała ochotę krzyczeć. – Cholera jasna, nie mam wyboru.

– Naprawdę? – mruknął i wyszedł pierwszy z windy, gdy drzwi się otworzyły.

– Taką mam pracę. – Drzwi do pokoju przesłuchań otwarły się ze świstem, po czym zamknęły z trzaskiem. Ukryte we wszystkich ścianach kamery inwigilujące, które znał każdy drobny złodziejaszek, uruchomiły się automatycznie. Ewa zajęła miejsce przy małym stoliku i poczekała, aż Roarke usiądzie naprzeciw niej.

– To przesłuchanie jest nagrywane. Rozumiesz? – Tak.

– Porucznik Dallas, NI 5347BQ, prowadząca przesłuchanie. Osoba przesłuchiwana: Roarke. Zaznaczyć inicjałami datę i czas. Przesłuchiwany zrezygnował z obecności adwokata. Zgadza się?

– Tak, przesłuchiwany zrezygnował z obecności adwokata.

– Znasz licencjonowaną prostytutkę Georgie Castle?

– Nie.

– Byłeś na Zachodniej Osiemdziesiątej Dziewiątej pod numerem sto pięćdziesiątym szóstym?

– Wydaje mi się, że nie.

– Czy posiadasz Rugera P – dziewięćdziesiąt, automatyczną bojową broń z około dwutysięcznego piątego roku?

– Możliwe, że mam broń tego typu. Musiałbym sprawdzić dla pewności. Ale załóżmy, że jestem w jej posiadaniu.

– Kiedy kupiłeś wyżej wymienioną broń?

– To także musiałbym sprawdzić. – Ani razu nie zamrugał oczami, ani na chwilę nie spuścił z niej wzroku. – Mam dużą kolekcję i nie przechowuję wszystkich informacji na jej temat w głowie czy też kieszonkowym dzienniku.

– Czy kupiłeś wyżej wymienioną broń u Sotheby'ego?

– Możliwe. Często wzbogacam moją kolekcję poprzez aukcje.

– Ciche aukcje.

– Zdarza się.

Żołądek, który i tak był już ściśnięty, zaczaj podchodzić jej do gardła.

– Czy wzbogaciłeś swoją kolekcję o wspomnianą już broń podczas cichej aukcji u Sotheby'ego, która odbyła się drugiego października ubiegłego roku?

Roarke wyciągnął z kieszeni swój dziennik i przebiegł wzrokiem informacje zapisane pod tą datą.

– Nie, nie mam żadnej notatki na ten temat. Chyba w tym dniu przebywałem w Tokio i uczestniczyłem w licznych spotkaniach. Można to z łatwością sprawdzić.

Niech cię diabli wezmą, niech cię diabli wezmą, pomyślała. Wiesz, że to żadna odpowiedź.

– Podczas aukcji często korzysta się z usług swoich przedstawicieli.

– Owszem. – Patrząc na nią beznamiętnym wzrokiem, wsunął notes do kieszeni. – Można sprawdzić u Sotheby'ego, że nigdy nie kupuję przez pośredników. Kiedy postanawiam coś kupić, to dlatego, że to widziałem na własne oczy. Oceniłem wartość przedmiotu. Gdy decyduję się na wzięcie udziału w licytacji, robię to osobiście.

W przypadku cichej aukcji albo bym na nią przybył, albo uczestniczył w niej przez telełącze.

– Czy do tradycji nie należy posługiwanie się tajnym elektronicznym licytatorem albo osobą podstawioną, która ma prawo podbijać cenę do określonego pułapu?

– Tradycje niewiele mnie obchodzą. Chodzi o to, że mogę zmienić zdanie i już czegoś nie chcieć. Z tego czy innego powodu może to dla mnie stracić na atrakcyjności.

Zrozumiała podtekst jego wypowiedzi i próbowała pogodzić się z faktem, że z nią skończył.

– Ze wspomnianej broni, zarejestrowanej na twoje nazwisko i kupionej podczas cichej aukcji u Sotheby'ego w październiku ubiegłego roku, została zamordowana Georgie Castle wczoraj o siódmej trzydzieści wieczorem.

– Oboje wiemy, że wczoraj wieczorem o siódmej trzydzieści nie było mnie w Nowym Jorku. – Przesunął wzrokiem po jej twarzy. – Śledziłaś przebieg połączenia, prawda?

Nie odpowiedziała. Nie mogła.

– Twoja broń została znaleziona na miejscu zbrodni.

– Czy na pewno należy do mnie?

– Kto ma dostęp do twojej kolekcji?

– Ja. Tylko ja.

– A służba?

– Nie. O ile sobie przypominasz, pani porucznik, moje gabloty są pozamykane. Tylko ja znam kod umożliwiający ich otwarcie.

– Kod można złamać.

– Nieprawdopodobne, ale możliwe – zgodził się. – Tylko że kluczem, który je otwiera, jest rysunek mojej dłoni i otwarcie gabloty w jakikolwiek inny sposób uruchamia alarm.

Cholera jasna, daj mi szansę. Czy on nie widzi, że go bronię, że próbuję go uratować?

– System zabezpieczeń można ominąć.

– To prawda. Kiedy jakakolwiek gablota zostanie otwarta bez mojego upoważnienia, wejście do pokoju automatycznie się zamyka.

Nie można się stamtąd wydostać, a jednocześnie strażnicy są o tym powiadamiani. Mogę panią zapewnić, pani porucznik, że to niezawodny system. Uważani, że muszę chronić swoją własność.

Podniosła wzrok, gdy Feeney wszedł do pokoju. Dał jej znak głową; wstała.

– Przepraszam.

Gdy drzwi zamknęły się za nimi, wcisnął ręce do kieszeni.

– Strzał w dziesiątkę, Dallas. Elektroniczny licytator, pieniądze przekazane gotówką, przesyłka dostarczona pocztą elektroniczną. Główny specjalista od Sotheby'ego twierdzi, że ta sprawa została załatwiona w nietypowy dla Roarke'a sposób. On zawsze uczestniczy w aukcji albo osobiście, albo przez bezpośrednie telełącze. Nigdy przedtem nie dokonywał transakcji w ten sposób, a korzysta z ich usług od mniej więcej piętnastu lat.

48
{"b":"107140","o":1}